Przejdź do głównej zawartości

Melchior Wańkowicz. Ziele na kraterze.



Czytam Wańkowicza, a w zasadzie przypominam go sobie, bo czytałam już wcześniej. I podoba mi się sposób życia jakie autor zaproponował swojej rodzinie. Stosował niekonwencjonalne metody wychowawcze (na co biedna mama – czyli Królik załamywała ręce), ale metody, które świetnie się sprawdziły.

I gdy tak obserwuję dyskusje w mediach na temat tego, czy dzieci można bić, czy też nie można - mam chęć zawołać – czytajcie „Ziele na kraterze”. Wiem, że należy spodziewać się argumentów „wtedy było inne życie”, „jemu dobrze, bo on był wielkim redaktorem/pisarzem”, „mógł sobie na to pozwolić”. Ale tu nie chodzi o inne czasy, pozwalanie sobie bądź nie na czas z dzieckiem, tu – moim zdaniem – chodzi o chęć i (nie boję się użyć tak wielkiego słowa) o miłość.

Myślę, że warto zerknąć do książki Melchiora Wańkowicza i zastanowić się, co jest ważne. Ta książka jest właśnie o tym.

Komentarze

Anonimowy pisze…
O, jak sie ciesze, ze jednak ktos czyta-i docenia- Wankowicza. Ciagłe nie moge pojac, dlaczego tak bardzo zapadł w zapomnienie.
Monika Badowska pisze…
Mnie też to dziwi, bo Wańkowicz pisze przebogatym językiem i pasjonująco opisuje świat:)
Anonimowy pisze…
Myślę, że warto przypomnieć...
Zamieściłam recenzję tam gdzie zwykle... mogłam?
Monika Badowska pisze…
Pani Joanno,
oczywiście:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj