Przejdź do głównej zawartości

Fannie Flagg. Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie pójdę do nieba.

Wydane przez
Wydawnictwo Nowa Proza
Moje zauroczenie sielskimi klimatami z powieści Fannie Flagg nie mija, a ja wciąż dbam o zauroczenia podsycanie. Tym razem za pomocą książki "Nie mogę się doczekać..." :)
Elner Shimfissle, to szalenie żywotna starsza pani, która za nic ma ciągłe prośby o bycie ostrożną kierowane do niej przez siostrzenicę Norę Warren (mąż Nory, Macky, jest przyjacielem Elner i przez to może okazuje więcej pobłażliwości). Pewnego dnia Elner spada z drabiny pokąsana przez szerszenie i trafia do szpitala, gdzie żegna się z życiem. Wieść o niespodziewanej śmierci lubianej powszechnie Elner rozchodzi się błyskawicznie pogrążając w smutku mieszkańców Elmwood Springs i okolicy. Zgromadzoną nad zmarłą rodzinę zaskakuje sama Elner, która... hm... zmartwychwstała (?!).
Po raz kolejny z wyraźną przyjemnością zanurzyłam się w klimacie małego, sennego amerykańskiego miasteczka. Wszędobylskość, by nie rzec wścibskość, sąsiadów nakreślona przez Fannie Flagg nie razi, a wygląda jak miłe sercu zainteresowanie. Starsza, niepokorna pani, budzi sympatię, a nie irytację. Regionalne radio jest dla słuchaczy, a nie dla samego siebie. Akcja adopcyjna kotów nie spotyka się z krytyką, ale odbija się szerokim echem i owocuje wieloma dobrymi domami dla potrzebujących czworonogów. Takich przykładów udawadniających, że świat wykreowany przez autorkę "Smażonych zielonych pomidorów" jest znacznie lepszy niż ten, w którym żyjemy, jest mnóstwo. Warto zatem zaglądać do Elmwood Springs, może coś zaczerpniemy?
P.S.1. Pewne dialogi przypominały mi dialogi z "Chaty" (tak bardzo, że aż sprawdziłam, która z książek była wydana pierwsza). 
P.S.2. Na półce czeka "Boże Narodzenie w Lost River";)

Komentarze

Maniaczytania pisze…
Ja też bardzo lubię Fannie Flagg :)
"Boże Narodzenie..." już za mną, miało poczekać do grudnia, ale jak wzięłam do łapki, to poooszło :)
Teraz czaję się na "Witaj na świecie Maleńka"
Monika Badowska pisze…
ManioCzytania,
ja też nie wytrzymam do Bożego Narodzenia;)))
Quaffery pisze…
Kocham tę książkę, od niej zaczęła się moja przygoda z Fannie Flagg. Pozdrawiam.
Marigolden pisze…
Nauczycielko, przeglądam sobie wcześniejsze recenzje i zauważyłam, że notka o "Niebiańskiej randce" McCalla Smitha ma czeski błąd w etykiecie ("lietratura szkocka"), przez co nie wyświetla się z innymi książkami z tej kategorii.

A co do F. Flagg - miałam czytać w wyzwaniu, ale coś się nie mogę zabrać, mam wrażenie, że to klimat bardziej na zimę, do herbaty. ;)
Monika Badowska pisze…
Quaffery,
:)

Mariogolden,
dzięki za zwrócenie uwagi- zaraz poprawię:) No, może i Flagg świetnie nadaje się na długie jesienne/zimowe wieczory. Ale na krótkie letnie też:)
orchidea pisze…
no to która książka była pierwsza? :)
www.tococzytam.blox.pl
Monika Badowska pisze…
Orchideo,
książka Pani Flagg:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj