Przejdź do głównej zawartości

Oczywiście...

w środę zostałam obudzona jakoś koło 7. Gdy już wstałam Gusia ułożyła mi się na kolanach, Sisi pokwękała, ze mam jej robić "dawać tego kota", a Nusia burcząc jak mały traktorek podążała przede mną do kuchni, co i rusz przeciągając się i powodując, iż ryzyko mojego się o nią potknięcia wzrastało niebotycznie (Wasze koty też tak robią?). Po czym poszły spać;)

Drapak jest nadal często odwiedzany, cieszy się powodzeniem, co rzecz jasna cieszy nas. Nusia zasypia już nawet w budce, a wszystkim trzem zdarza się zalegiwać w formie kokoszki na półeczkach. Podpatrzyliśmy też, że Kociaste nauczyły się korzystać z obydwu wejść do budki.

Podobną do drapaka atrakcją są ptaszory. Stukają w kulki z jedzeniem już od bladego świtu (ale teraz ich nie ma, to dziwne...), zjadają wywieszony pokarm w tempie ekspresowym i zmuszają nas, byśmy już zaczęli planować, ile kulek trzeba będzie wywiesić w ptasiej stołówce przed wyjazdem na Boże Narodzenie;)))

Gusia najwyraźniej doszła do wniosku, że jak się szybko robi ciemno, to pora wrócić do zwyczaju polegiwania na ludzkich kolanach. No i leży - to u mnie, to u Z. i nawet nie prostestuje, gdy na niej opieram książkę;)

Sisi jest kotem anielsko grzecznym. Z. ułożył ją wczoraj na pleckach i obciął wszystkie pazurki. Nusi nie da się jednak określić podobnymi słowy - do zakraplania oczka (krople skutkują - oczko już nie jest opuchnięte, zaczerwienienie zeszło) zawijamy ją w ręcznik, Z. ją trzyma, a ja próbuję rozszerzyć powieki, by wkroplić lekarstwo. Krzyk jest straszny, ale Nusia się zbytnio nie gniewa - dostajemy później obydwoje liza w pliczek na znak wybaczenia;)

Reasumując: dobrze jest mieć koty:)))

P.S. Do slajdów z drapakiem dodałam nowe zdjęcia:)


Komentarze

znaika pisze…
"iż ryzyko mojego się o nią potknięcia wzrastało niebotycznie (Wasze koty też tak robią?)"

Nasz kot też tak robi i osiąga to czasem rozmiary niebezpiecznego slalomu;)Jest piszczenie,zawodzenie,podskakiwanie,wyprzedzanie,kręcenie się pod nogami i tylko jedna myśl:Daj jeść!!:)

Pozdrawiam
kociokwik pisze…
Znaika,
Nusia idzie przede mną dośc raźno i nagle się zatrzymuje w miejscu, w którym miałam postawić stopę, a raczej zatrzymują się jej tylne nóżki, bo właśnie się przeciąga;)))
madziaro pisze…
kot to może nie, ale mój pies robił identycznie z tym zatrzymywaniem się... albo np. kiedy leżał w progu pokoju (a zawsze tam leży ;) ) i człowiek go przekraczał, to akurat wtedy psiur musiał gdzieś iść i wstawał... co przy owczarku niemieckim i jego wzroście nie było najbezpieczniejsze dla tego przechodzącego górą ;)

A poza tym witam ponownie, bo "trochę" mnie tu nie było, na szczęście widzę wszyscy zdrowi, także przekaż proszę głaski ode mnie swoim kotowatym :)
kociokwik pisze…
Madziaro,
miło znów Cię widzieć. Mam nadzieję, że i u Ciebie wszystko w porządku?
Kociaste wygłaskane:)))
madziaro pisze…
U mnie po japońsku, czyli jako tako ;), ale da się przeżyć... szkoda tylko, że nadal pracy dla mnie niet, a wydawałoby się, że hameryka tfu! canada ;)
kociokwik pisze…
Madziaro,
życzę powodzenia w poszukiwaniu pracy:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj