Przejdź do głównej zawartości

Kasja Ingemarsson. Żółte cytrynki.


Wydane przez
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria


"Żółte cytrynki" rozpoczynają, i to całkiem udanie, nową serię - "Książki do czytania". Oprócz komedii romantycznej, do jakiej zaliczono omawianą przeze mnie książkę, otrzymamy w serii także powieści obyczajowe i kryminalne. Zapowiada się interesująco:)


Bohaterką powieści Kasji Ingemarsson jest Agnes, którą poznajemy w dniu niezbyt dla niej szczęśliwym. Traci pracę odrzucając zaloty podstarzałego szefa, a jej chłopak - zamiast tulić ją i pocieszać - dzwoni z trasy koncertowej, by oznajmić, że się zakochał i wymienia Agnes na pewną damę z wielkim biustem. Dziewczyna żyje z niewielkich oszczędności i rozgląda się za nową pracą. Ale jeśli było się szefową sali we francuskiej restauracji, to mało chętnie wraca się do podrzędnego baru, podobnego temu w którym zaczynało się przygodę zawodową.


Świat sztokholmskich restauracji, świat kelnerów, kucharzy jest dość hermetyczny - mnóstwo ludzi z branży zna się, bo razem pracowali, bo ktoś znajomy pracował z kimś, kogo właśnie się spotyka. I tak oto Agnes znajduje szanse na spełnienie zawodowe - spotyka kucharza, z którym niegdyś pracowała, a on proponuje jej pracę u siebie, gdyż właśnie otwiera restaurację.


Agnes zakochana, zrozpaczona, uśmiechnięta, podekscytowana nowym wyzwaniem zawodowym - oglądamy ją w we wszystkich stanach emocjonalnych i mamy okazję, by jej sekundować, złościć się na nią, współczuć jej i by się z nią zaprzyjaźnić.


Ciekawostką, choć coraz bardziej charakterystyczną dla szwedzkich książek, jest doskonale zarysowane tło społeczne. Bezrobotny kupujący dom, emeryci zakładający stronę internetową o własnym ogrodzie, recenzja w piśmie, od której zależy "być albo nie być" restauracji i ludzi w niej pracujących.


"Żółte cytrynki" to smaczna lektura.

Komentarze

Unknown pisze…
haha bezrobotny kupujący dom mnie rozbawił ... dał szansę ;)?
smakowicie brzmi już sam tytuł i dla mnie to pierwsze spotkanie z autorką:) zapisuję na rozluźniające wieczory!
liritio pisze…
ja też chcę! ostatnio brak mi lżejszych lektur; tzn. ciągle czytam lżejsze, i brak mi kolejnych lżejszych do czytania - bo jakoś nie mam nastroju na coś myślącego bardzo w większych dawkach :) kiedyś mi przejdzie... a taką zachęcającą recenzję stworzyłaś, że muszę zanotować tytuł i zobaczymy;
Monika Badowska pisze…
Moni,
:)

Litiro,
ja jak widzisz robię przerwy pomiędzy poważniejszymi - pedagogicznymi - lekturami, które obiecałam sobie przeczytać w początkach nowego roku:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj