Przejdź do głównej zawartości

Żeby nie było...









że w kociokwiku tylko kotki w gościnie albo akcje adopcyjne - dziś trochę o Ko-córkach.

Największym przyjacielem Kota jest kasztan. Naznosiłam ślicznych, okrągłych, błyszczących całe kieszenie, mając nadzieję na sprawienie radości Kociastym. Im sprawiłam radość, a sobie utrapienie, bo kasztany mam w łóżku, szafce, pod lodówką, pod wanną, w butach, pudełku i - co najbardziej dotkliwe - pod bosymi stopami. Kasztanami bawią się wszystkie trzy kocie dziewczynki, choć na zdjęciach przyłapałam tylko Nusię. Tak, tak - kasztan jest w Z. butach;)

Równie przyjaznym przyjacielem Kota jest szafa. Sisi codziennie staje przed dzwiami i leciutko skrobie na znak, że chciałaby wejść do środka i sama sobie z otwieraniem nie poradzi. Uwierzycie, że doszłam już do takiej perfekcji, iż otwieram drzwi szafy niemalże bezwiednie i niemalże przez sen? Gdy już szafa stoi otworem, równie chętne, jak Sisi, do jej wypełnienia są Nusia i Gusia. Z tym, że Gusia zalega w ciemnościach i tylko błyszczące ślepka świadczą o bytności Kota w szafie, Nusia za punkt honoru przyjmuje wędrówkę wysokościową, a Sisi dotarcie do wnętrza ślicznych, niebieściutkich pokrowców na ubrania (jeden stracił już swoją cechę ochronną, bo przed czym on ma chronić skoro cały w strzępach?). O ile Sisi zwiedza szafę także od góry, przyglądając się marzycielsko sufitowu lub zwyczajnie uciekając przed napastliwością Maleńtasa, to Nusia i Gusia wykazują dośc lekceważący stosunek do takich ekscesów.

Niech nikogo nie zwiedzie szalenie przyjazna postawa - łapki w łapki. Sisi z Gusią toczyły zacięty bój, a to tylko chwilka przerwy - bo prześcieradło takie niebieskie, bo ciepłe wciąż od spania... Każdy powód jest dobry, by na chwilę zawiesić broń;)

O tym, że karton jest kocim przyjacielem o tyle lepszym od kasztana, że występuje rok cały - kociarzy nie muszę przekonywać. A jeśli ktoś potrzebuje upewnienia się w tym twierdzeniu, niech spojrzy na zdjęcia.

Komentarze

ewung pisze…
piękne te Twoje ko-córki - oglądanie ich fotek to wielka frajda. U mnie szafa też cieszy się popularnością :-)
kociokwik pisze…
Ewung,
ja się nie mogę napatrzeć na Twoje:)
zuzanna pisze…
Najlepsi przyjaciele kota zmieniają się zgodnie z porami roku.Jesienią to kasztany ,żołędzie,owoce róży jesli nieopatrznie chcielismy udekorować mieszkanie.Zimą-choinka z zawartościę.Wiosną-wielkanocne kurczaczki i pierwsze motyle.Latem-czeresienki z ogonkami ,agrest i inne drobne owoce,które generuja przy rozkładzie pod kanapą muszki owocówki-kot się nimi nie naje,ale polować nalezy!Niezmiennie zaś firanki i kartony-jedne zerwać przy wspinaczce,drugie zutylizować przez zagryzienie.Ot-koci żywot niespokojny.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj