Przejdź do głównej zawartości

Czas pożegnać 2010 rok...

Ostatni dzień roku prowokuje do podsumowań (choć w ubiegłym roku jakoś ominęłam ten element). Chcę Wam bardzo serdecznie podziękować za odwiedziny na blogu, za komentarze i życzliwość. Dziękuję też tym, którzy krytykują - czasami z krytyki można się czegoś nauczyć. Czytelnicy "Z lektur prowincjonalnej nauczycielki" pochodzą z różnych stron świata, co bardzo mnie cieszy.
Odwiedzają mnie osoby, które robią to stale i dają się poznać w komentarzach lub przez siebie prowadzonych blogach, ale są też i takie, które zajrzały w tym roku na prowincjonalne nauczycielstwo pierwszy raz (zielona część diagramu)
Czytający bloga średnio poświęcają na to prawie dwie minuty. W listopadzie jednak coś na dłużej przykuło Waszą uwagę - spędzaliście na stronie niemalże siedem minut. Czytelnicy "Z lektur..." korzystają z dwudziestu ośmiu przeglądarek, choć najchętniej z tej z liskiem przytulającym ziemię;) Wśród wyszukiwanych przez odwiedzających bloga fraz znalazłam dwie szczególnie urocze: "szalone nauczycielki" i "list zachęcający do przeczytania lektury". Mam nadzieję, że zachęcam, a czy jestem szalona, to już nie mnie oceniać;)

Teksty, które przykuły uwagę największej liczby czytelników dotyczyły "Gry anioła" Zafona, powieści młodzieżowej "Małe kochanie, wielka miłość" Ewy Nowackiej oraz książki Marka Krajewskiego "Erynie". Duża liczba odwiedzających szukała na blogu informacji o pedagogicznych publikacjach pań Tanajewskiej i Naprawy, co mnie bardzo cieszy.

Nie czuję się na siłach zliczyć ile książek jakich autorów przeczytałam i czy wśród wybieranych przeze mnie pisarzy więcej jest kobiet czy mężczyzn. Wiem jednak, że sporo było w tym roku na blogu literatury dziecięcej, często pojawiały się książki dotyczące poważniejszych treści, a każdego pierwszego dnia miesiąca miałam dla Was prezent (zajrzyjcie jutro :-)).

Spotkania z Wami przy książkach stanowią dla mnie przyczynek do radości. Mam nadzieję, że w 2011 roku będziemy je kontynuować.


Niech Nowy Rok otworzy przed Wami dotychczas nieznane literackie ścieżki. Niech będzie wypełniony lekturami, o których chce się rozmawiać. Niech świat biblioteczno-księgarski będzie Wam przyjazny, a postulujący zwiększanie podatku na książki zaginą w odmętach niepamięci wraz ze swoimi pomysłami. Niech czytanie stanie się modne, a domy bez książek rzadko spotykane. I niech czytanie zawsze sprawia Wam przyjemność.

Komentarze

Tobie również Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku, przede wszystkim fascynujących lektur:) Pozdrawiam serdecznie!

P.S. Aż pobiegłam czytać Twoją recenzję "Erynii" (jakoś przegapiłam przedtem) - jest to jedna z nielicznych ksiażek w moim życiu, które porzuciłam po kilkudziesięciu stronach. A studiowałam fililogię, więc zaliczyłam sporo nudnych i źle napisanych lektur;) Jest to definitywnie OSTATNIA książka Krajewskiego, którą przeczytałam.
Maniaczytania pisze…
Wszystkiego najlepszego!
nutta pisze…
Dobrego roku:)
Gratuluję tego roku i życzę wszystkiego dobrego w Nowym :)
Kinga pisze…
ciekawe statystyki :)
ja sama muszę przerzucić się na tego liska przytulającego ziemię ;)

Również życzę wszelkiej pomyślności w nowym, 2011 roku. Spełnienia marzeń! :)
Bazyl pisze…
Szampana i prosit! Lepszego niż mijający :D
Tajemnica33 pisze…
Wszystkiego najlepszego :)
Seso pisze…
Tak Wszystkiego Najlepszego Czytelnikom i Czytelniczkom i Nauczycielkom. Mam nadzieję, że vat skłoni większą ilość osób do korzystania z bibliotek, które ponoć mają się kiepsko i czytelnictwo nie zginie:)
kornwalia pisze…
I ja życzę tego samego Tobie nauczycielko! statystyki masz imponujące i jestem ciekawa skąd wzięłaś te dane ile osób było u Ciebie było pierwszy raz i ilości czasu spędzonego na blogu. Bloger chyba nie daje takich możliwości?
Do siego roku! I do zobaczenia jutro, na pewno się zgłoszę ;) Dzięki takiemu prezentowi od Ciebie kupiłam sobie "Krwawy południk" kilka miesięcy temu!
kasia.eire pisze…
Kochana nauczycielko, i ja życze Ci wielu wspaniałych lektur, wzruszeń, zachwytów i łez nawet, podczas czytania, a w życiu niech ci się darzy na wszystkich frontach
Anna pisze…
Wszystkiego dobrego!
Monika Badowska pisze…
Lady Aga,
z Krajewskim jest tak, że jak ktoś go czyta to będzie czytał, choćby z przywiązania;)))

Kornwalio,
statystyki mam z google analytics:) A kupon jak widziałaś jest do wygrania dziś:) Jutro bęzie co innego;)
Barbara pisze…
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku! :)
Beata Woźniak pisze…
Szczęśliwego 2011:) pozdrawiam ciepło
monani pisze…
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku dla Ciebie Droga Nauczycielko! Nie wyobrażam sobie już dnia bez odwiedzin na Twoim blogu. Najlepsze życzenia również dla wszystkich innych odwiedzających tę stronę :-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj