Przejdź do głównej zawartości

Wywiady bez kitu.


Wydane przez
Wydawnictwo Narbook

O muzyce, jak już pisałam, umiem powiedzieć tyle, że wiem, co mi się nie podoba, ale trudniej powiedzieć czego słucham z przyjemnością. Tak myślałam do chwili, w której zaczęłam czytać "Wywiady bez kitu". Wówczas to uświadomiłam sobie, że lubię Katarzynę Nosowską, Renatę Przemyk, Anję Ortodox, Macieja Maleńczuka, Lecha Janerkę i Stanisława Sojkę. Uświadomiłam sobie także, że mam poważne braki w świadomości muzycznej i w tym większym zapałem czytałam zapisy wywiadów radiowych przeprowadzonych przez dziennikarzy Radia Bez Kitu, czy to w studio, czy w innych, wskazanych przez artystów, miejscach.

Rozmowy prowadzone były i z topowymi muzykami, i z takimi, którzy znani są nieco mniej. Tematyka była równie różna, jak i wypowiadający się. Mówiono o tym, w jaki sposób zdobywa się słuchaczy, jak wielkim wysiłkiem może okazać się pisanie tekstów dla siebie lub innych artystów. Poruszano tematykę polityczną, społeczną, czasami z dużą ironią komentowano sytuację na rynku muzycznym. Krytykowano wysokie ceny płyt z muzyką i fatalne brzmienie utworów w plikach mp3, dyskutowano o festiwalach muzycznych w Polsce, o tym w jak wyglądają koncerty w różnych miejscach oraz o tym, jakie znaczenie dla samopoczucia muzyka ma dobrze funkcjonująca łazienka w miejscach koncertowych.

Co dla mnie ciekawe, w kilku wypowiedziach znalazłam informacje na temat festiwalu w Węgorzewie. Byłam na koncercie Maanamu lata całe temu i choć już nigdy później nie zainteresowałam się nim na tyle, by tam pójść, interesujące było to, co muzycy mieli do powiedzenia o jakości organizacji. Pamiętam, że w pierwszych latach festiwalu głośniki skierowane były w stronę miasta i wszyscy mieszkańcy mieli darmowe koncerty. Później scenę zwrócono w stronę jeziora i żeglujący oraz zamieszkujący w pobliskich wsiach mogli (musieli) słuchać wykonawców zaproszonych na festiwal.

Pod koniec książki jest wywiad ze Stanisławem Sojką. Gdy zaczęłam go czytać usłyszałam w radio rozmowę z Muzykiem. Fascynujące były obydwa wywiady - ten z książki i ten z radia. Zauroczyła mnie ta piosenka:


Po lekturze "Wywiadów bez kitu" wiem o muzykach o wiele więcej niż dotychczas. I nawet kojarzę dotychczas nic mi nie mówiące nazwy zespołów z utworami przez nich wykonywanymi. Mimo, że nie zmieniłam swoich sympatii po lekturze tej książki, uznaję, że było warto poświęcić jej czas.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj