Przejdź do głównej zawartości

Krzysztof Rutkowski. Wokulski w Paryżu.


Wydane przez
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria

Krzysztof Rutkowski opierając się na bohaterze "Lalki" Bolesława Prusa stworzył zbiór esejów sięgających Paryża, Warszawy i relacji międzyludzkich. Autor analizujący losy Stacha Wokulskiego pierwotnie zawstydził mnie znajomością owych, ale chwilę później uznałam, że ktoś kto Wokulskiemu poświęca książkę musi znać go o wiele bardziej niż ja wielbiąca Prusa za felietony i maestrię oddawania słowem klimatu ówczesnej Warszawy.

Bohater literacki stał się w książce Rutkowskiego pretekstem do rozważań inspirowanych mitologią, psychoanalizą, mistyką, filozofią. Zatem oprócz prostych konstatacji "Wokulski zjadł kolację w... i spacerował aleją..." znajdziemy w książce Rutkowskiego rozbudowane rozważania na temat kondycji psychicznej i erotycznej Stacha, na temat jego powiązań ze Starskim, miłością, choć nie pożądaniem, do Izabeli. Autor czerpie z kulturowych przekazów - przywołuje mitologiczne napięcia miłosne, emocjonalne uwarunkowania Pigmaliona, czy Apollina, cytuje Arystotelesa, uczonych oświeceniowych, Freuda, astrologiczny tekst arabski. 

Przyznam, że wobec tak szeroko kreślonego tła motywacyjnego związanego z wyjazdem Wokulskiego do Paryża i pobytem w tymże mieście, czułam się nieco przytłoczona. Trafiałam na takie rozważania, podczas lektury których dumałam nad tym, jak mają się one do tytułowej postaci i trudno mi było odnaleźć dobrą odpowiedź. "Wokulski w Paryżu" Krzysztofa Rutkowskiego to zupełnie inna książka niż ta, jakiej się spodziewałam. Pouczające doświadczenie.

Komentarze

słowoczytane pisze…
Prus - moja wielka miłość :) Chętnie sięgnę po książkę i ciekawa jestem, jak wypadnie moja wiedza o Wokulskim w konfrontacji z autorem :)
Pozdrawiam :)
Jako, że "Lalka" to jedna z moich najukochańszych książek i znam ją niemal na pamięć, powinnam to przeczytać. Recenzje i notki o tej ksiażce są jednakowoż mocno niepokojące i zniechęcające, wiec się jszcze zastanowię;)
Lirael pisze…
Oj, ochłodziłaś moje zapały - spodziewałam się rewelacji. Jeśli upoluję w bibliotece, przeczytam. Jeśli nie, chyba niewiele stracę.
W Nowym Roku życzę Ci jak najmniej literackich rozczarowań!
Monika Badowska pisze…
Skarletko,
:)

Lady Aga,
książka Rutkowskiego to raczej Prus odczytywany przez pryzmat mitów, psychoanalizy, bagażu kulturowego.

Lirael,
podejście do tej książki zależy od tego, czego człowiek od niej oczekuje. Ja spodziewałam się więcej Prusa.
Irena Bujak pisze…
Przyznam, że nie bardzo mój typ literatury.

Ale jeśli na nią trafię to przeczytam ;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj