Przejdź do głównej zawartości

Biblioteczka z polskimi autorami

Od razu napiszę - na zdjęciach nie ma wszystkich książek rodzimych autorów. Mnóstwo książek wędruje po rodzinie i znajomych. Postanowiłam zaprezentować jednak to, co mam, bo akcja jaką zauważyłam na portalu społecznościowym spodobała mi się na tyle, by wziąć do ręki aparat.

P.S. Oczywiście, zdjęcie można powiększyć.
P.S.2. O ile wzrok mnie nie myli trzy książki ze sfotografowanych udają, że napisali je Polacy. Wybaczcie, w sobotę uporządkowałam całą biblioteczkę i nie chciałam wprowadzać zbyt wielu zmian.

Komentarze

mpoppins pisze…
Bardzo fajne zdjęcie, a i zbiory imponujące
Miravelle pisze…
Zachwycająca biblioteczka;)
Anna pisze…
Dla mnie rewelacja! Jestem za czytaniem polskich autorów pomimo uwag i obaw - mamy tyle świetnych książek :)
sabinka.t1 pisze…
Cudne! Uwielbiam naszą rodzimą literaturę :) Niedawno, podczas wyjazdu miałam okazję poznac wiele sympatycznych mam, które czytają. Pytane czy czytają literaturę polską, odpowiadały, że nie. Drążyłam temat i pytałam dlaczego? Nie potrafiły mi odpowiedzieć, te co odpowiedziały, mówiły, że nie odpowiada im, ale dlaczego już nie skomentowały...Szkoda, widać, że nie czytają naszych polskich literatów, a wiele jest fantastycznych :) i wartych przeczytania :)
Monika Badowska pisze…
Miravelle,
dziękuję:-)

Anno,
zgadzam się:-)

Sabinka,
szkoda, że nie czytają. Ale może Twoje pytanie da im do myślenia?

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj