Przejdź do głównej zawartości

Obyczaje żywieniowe






Nusia dostaje jedzonko suche zalane ciepłą wodą. Ćmokta w swój talerzyk tak, że aż po domu się niesie. Zazwyczaj czas posiłku rozciąga się do 15-20 minut. Wchodzi w talerzyk, a gdy już się trochę naje, zasypia z noskiem w miseczce. Trzeba wtedy wejść do kuchni i albo zawołać "Nusia, nie śpij", albo zabrać śpiącego Maleńtasa i przenieść go w bardziej przyjazne spaniu miejsce;) Po jedzeniu konieczne jest mycie - pomagamy w tym my lub Ko-córki.

Komentarze

ewung pisze…
oj słodziutka jest, tak się biedna męczy jedzeniem :-)
proszę o wygłaskanie trójeczki z pozdrowieniami od ewung i jej kotków czterech
hersylia810 pisze…
Co za widok! Ta podkulona do snu łapcia! Głaski i całusy!
kociokwik pisze…
Ewung,
głaski dla Twoich Kociastych i pozdrowienia dla Ciebie:)

Hersylio,
:)
Anonimowy pisze…
Nie wiekm dlaczego widok Nusi śpiącej w talerzyku skojarzył mi się z weselem :jak się bawić to do upadłego jak jeść to do utraty tchu ,bardzo zabawne to maleństwo a Sisi przyjacółka od serca,głaski dla trzech ogonków ślicznych:)
kociokwik pisze…
Wszyskie trzy panny są już wygłaskane:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj