Przejdź do głównej zawartości

Słów kilka

Siedzę przed białą kartką i zastanawiam się co Wam napisać. W głowie mam gonitwę myśli, o taką jak wówczas, gdy Ko-córki postanowią się bawić w ganianego. Przed nami sporo zmian i daleka podróż, ale to nie o tym chcę pisać.

Dziękuję wszystkim, którzy nas odwiedzają. Tym, którzy przyszli za nami z innego blogowiska, ale i tym, którzy odkryli nas już tu, i zaglądają. Cieszy mnie każdy Wasz komentarz i świadomość, że w ciągu dnia poświęcacie chwilę, by zajrzeć na kociokwik.

Niedługo miną dwa lata od kiedy Sisi trafiła do naszego domu i od kiedy piszę bloga. Czy Wam też się wydaje, że Wasz Kot jest z Wami od zawsze? Trudno uwierzyć w to, że mogliśmy kiedyś żyć bez Kociastych.

Nie ma nic cudowniejszego niż Sisi, która drepcze po mnie z zamglonym wzrokiem, by za chwilę ułożyć się i burczeć, a mnie stworzyć szansę na poczucie jej ciepła i miękkości. Rozczulająca jest Gusia, która krąży w koło mnie, a gdy położę ją na kolanach cichuteńko zaczyna mruczeć. I Nusia, która podczas mojego snu układa się wraz ze mną na niewielkim jaśku, bo lubi spać blisko człowieka.

Co robią Wasze koty, by złapać Was za serce?

P.S. Jakoś tak mi dziś sentymentalnie.

Komentarze

hersylia810 pisze…
Uwielbiam kiedy Hesia wyciąga szyję, żeby noskiem musnąć mnie w usta.
A sentymentalnie też ładnie :-)
Brahdelt pisze…
Barbi podchodzi powolutku, wyciągając po drodze wszystkie łapy po kolei i robiąc koci grzbiet, i już w drodze mruczy, a potem stuka mnie głową, co oznacza "głaskać mnie, proszę". Albo jak ma zły sen, to miauknie głośno (rozpoznaję ten typ miauknięcia), otworzy oczy, wtedy ją wołam, a ona leci w te pędy na moje kolana i tam zasypia mrucząc. *^v^*
ewung pisze…
och moje mnie ciągle rozczulają :-)
maleńtasy które są w gościnie rozbrajają mnie patrząc w oczy a potem kładą mi łapeczki na twarzy, wąchają oczy, liżą rzęsy, pakują te łapeczki do oczu. Moje nigdy tak nie robiły i jest to rozkoszne choć momentami stresujące.
Uwielbiam ja moje kotuchy wystawiają brzuszki do miziania :-)
kociokwik pisze…
Hersylio,
całuski są wzruszające:)

Brahdelt,
dobrze, ze Barbi ma komu wskoczyć na kolana w przypadku złego snu:)

Ewung,
oj tak, wystawianie brzuchów (nazywane przez nas prezentacją bez powerpointa) zmusza, by rzucić się na kolana;)))
johnny777 pisze…
Hmm..co robią? Mionka mruczy na kołdrze by mnie uspać, Niuńki za to są poranki - przybiega gdy tylko otworzę oczy z radosnym miauczeniem. Wtedy różowy ozorek penetruje mi całą twarz (łącznie z resztą głowy i włosami).

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj