Przejdź do głównej zawartości

Pożegnania



W piątek umarła Kredka. Przyszła kiedyś sama do schroniska i żyła tam - energiczna, wesoła, łapiąca za serce.

Dziś umarł Zefirek. Niedawno znalazł dom. Dużych, dzieci, ogród. Już nie musiał szaleć w klatce.

Jedna z kotek urodziła trzy martwe kocięta.

Pan Tadeusz, dworcowa znajda, zmarł na obustronne zapalenie płuc. I jeszcze jeden kociak. I chyba jeszcze dwa.

Bardzo mi smutno.

A gdy Nusia przebiega po mnie goniąc wyimaginowanego wroga zaciskam kciuki za jej zdrowie i życie.

Komentarze

daria_nowak pisze…
Przykre. Bardzo źle znoszę takie wiadomości. Mam jakieś ogolnozwierzęce poczcie winy, ze tylu ludzi jest okrutnych do zwierząt, wiec niejako za nich je kocham.
mustahelmi pisze…
Znam to uczucie - w lutym straciłam koteczkę Elzę - przegrała walkę z kocim katarem. Wydaje mi sie jednak, że to co się dzieje, nie dzieje sie bez przyczyny... straciłam Elzę, a w czerwcu pojawiła się u mnie Oska - czarna jak węgiel koteczka o złotych oczach. Gdyby Elzunia żyła, nie mogłabym przyjąć do siebie kolejnego kota - mój mąż z trudem akceptował 4 koty, piątego by nie zniósł chyba ;))

Pozdrawiam serdecznie i głaski dla Kociastych :)
kociokwik pisze…
Zuzanno,
ano smutno...

Dario,
rozumiem.

Mustahelmi,
nic w życiu nie dzieje się bez powodu. Pozdrawiam Koty, Ciebie i Męża:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj