Przejdź do głównej zawartości

Sepiowo






Wczoraj Kociaste dostały nową kuwetę. Większą, w jadowicie zielonym kolorze i co najważniejsze – nową:) Zaraz po wypełnieniu jej żwirkiem odwiedziły ją wszystkie trzy. Zaakceptowały bez kłopotów. Trzymając się tematycznie łazienki pragnę stwierdzić, iż Mały Misu zwany Nusią odkrył przyjemność jaka płynie z rozwijania papieru toaletowego z rolki. 

Od kilku dni za naszymi oknami, od rana pojawiają się panowie robotnicy. Ko-córki zasiadają wówczas na parapecie i oglądają transmisje z noszenia desek, rozrabiania jakiejś mazi i ogólnie pracy. Fascynujące, prawda?

Sisi nabiera coraz to bardziej zdecydowanego charakteru. Na Nusię prycha gdy ta się pojawi zbyt blisko, ale później radośnie bawi się z nią w berka. Czyli zabawa jest ok, ale spoufalanie się w innych kontekstach już nie.

Gusia, jako królewna, jada powoli. Równie powoli kosztuje witaminkę, patyczka czy inne cudo. Muszę trzymać Nusię w powietrzu, bo ona zjada swoje szybciutko i biegnie ukraść Gusi (już wyczaiła, że Guziolek się delektuje).

Im jest chłodniej – a dziś jest – tym więcej kotki śpią. Czas ich rozespania niecnie wykorzystuję na skracanie kocich pazurków. Nusia wspina się po mnie jak po drzewie i poranne miotanie się po domu wykonuję z kotem na ramieniu. Gusia natomiast pazurków używa traktując nasze kartony z papierami jako drapaka. A i tak najważniejszym powodem, dla którego sięgamy po cążki jest to, by podczas zapasów/zabawy kotki nie zrobiły sobie wzajemnie krzywdy.

P.S. Dostaliśmy paczkę dla Maleńtasa. Firmie właściwej dziękujemy bardzo:)

Komentarze

millena4 pisze…
i tak szuka się miejsca : pudełeczka, kartoniki, dywaniki, parapeciki , kocyki , podusie , torebusie ..i co tam jeszcze do odkrycia zostanie ? :)
pannakotta pisze…
to ja do wymienionych przez Millenę miejsc dodam jeszcze: kosz z rzeczami do prania, suszarka pokojowa (oczywiście ze świeżutkim, czyściutkim praniem... jakże miło się tam wylegiwać... a jaka radocha jest, gdy w wyniku walk o dobrą miejscówkę, przewrócą suszarkę w środku nocy...), szafki w kuchni, standardowo już kaloryfery a także piekarnik...
Mam więc wrażenie, że nasze kociambry odkryły już wszystko! :-)

A co do transmisji z placu budowy, to nasze kociaki zazdroszczą Waszym! :-) U nich już się zakończył ten serial. Pewnie abonamentu nie zapłaciły ;-) Ale rzeczywiście niesamowicie były tym wydarzeniem zafascynowane :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj