Przejdź do głównej zawartości

Sarah-Kate Lynch. Nie samym chlebem.


Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Nie wiem czy reakcja Młodej Pisarki na „Dom córek”, czy coś innego sprawiły, że kolejną czytaną przeze mnie książkę Sarah-Kate Lynch potraktowałam surowiej niż poprzednie. Dostrzegłam nadmierną cukierkowatość, zbyt silne próby wyprowadzenia historii w strony happy endu i parę jeszcze elementów powodujących, iż lektura „Nie samym chlebem” nie stanowiła czystej, niczym niezmąconej, przyjemności.

Esme jest żoną i matką po traumatycznych przejściach, o istocie których dowiadujemy się w trakcie lektury (tak mniej więcej w połowie). Mieszka z mężem i synkiem w dziwnym domu przypominającym gołębnik. Dom dzieli z nimi teść Esme, zgryźliwy Henry i babcia Mac. Przeszłość Esme wydaje jej się lepsza od teraźniejszości, a szczególną nostalgią obdarza podróż do Francji i swój romans z piekarzem Louisem, który nauczył ją piec chleb, podarował zakwas i sprawił, że życie dziewczyny nabrało kolorów. Przynajmniej do pewnego odkrycia.

Esme cierpi sama ze sobą, wspomina czas młodości, wyrzuca sobie niedbałość, porzuca czynności, które dla jej rodziny były oznaką szczęścia i czytając cotygodniowe felietony byłej rywalki zawodowej utyskuje na to, jak bardzo jest nieszczęśliwa.

W książce jest zbyt dużo, zbyt prosto, zbyt tkliwie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj