Przejdź do głównej zawartości

Jacek Dukaj. Wroniec.


Wydane przez
Wydawnictwo Literackie

Być może szanowne grono krytyków literackich zaklasyfikowało książkę Jacka Dukaja do literatury dla dzieci, literatury fantastycznej bądź innej. Ja nie umiem zdecydować dla kogo jest to książka. Wiem jedynie, że ja przeżyłam jej lekturę tak silnie, jakbym znów była dzieckiem. 

Adaś ma tatę, który pisze na maszynie. Malutką siostrzyczkę, mamę, babcię i wujka Kazia. Pewnej nocy do ich domu wdzierają się obcy, a za nimi Wroniec. Cała rodzina znika i tylko chłopiec pod opieką sąsiada robotnika troszczy się o ich losy. Przemierza zszarzałe miasto kryjąc się przed szpiclami, sukami, oddziałami milipantów, enesów i złomowców, a przede wszystkim przez wysłannikami Wrońca - czarnymi ptaszyskami. Chcąc uratować najbliższych odwiedza Członka, Urząd, Kościół, Oporniejszych Pozycjonistów.

"Wroniec" obudził we mnie wspomnienia. Dzięki nim mam okazję spojrzeć na wydarzenia stanu wojennego (w kontekście własnej rodziny) nowym, dorosłym spojrzeniem. Z grudnia 1981 pamiętam najsilniej przerażenie. Patrzyłam na zalęknioną mamę i bałam się, bo skoro rodzice - moi Rodzice - są niepewni, boją się tego, co przyniosą kolejne godziny, to jakże ja, kilkuletnie dziecko, mogę być spokojna?

Autorowi dziękuję. Bardzo dziękuję.

Komentarze

natula pisze…
Na szczeście ze stanu wojennego niewiele pamietam, może tylko brata w mundurze i zaniepokojenie mamy o jego powrót do domu.

Książka warta przeczytania a tekst piosenki bardzo wymowny.

Ps. Również pięknie dziekuję za książkę, sprawiła mi dużo radości.
Agna pisze…
Czytałam "Wrońca" pod koniec roku. Zima za oknem, ja opatulona kocem zostałam wciągnięta w surrealistyczną opowieść. Z pewnością pomagały niesamowite ilustracje. Byłam oczarowana sposobem w jaki autor przełożył świat PRLu na format baśni.
maioofka pisze…
Do tej pory znani mi czytelnicy raczej kręcili nosem na tą pozycję Dukaja. Tym bardziej zaciekawiłaś mnie tak pozytywnym odbiorem.
Sama nie pamiętam stanu wojennego - nie mogę. Ale też nie kojarzę lektur o tym okresie. Sobie poszukam :)
Monika Badowska pisze…
Natula,
no właśnie - ten lęk rodziców...

Agna,
straszna to baśń...

Maioofka,
nie czytałam nic więcej Dukaja - tylko to. I zrobiło na mnie naprawdę wielkie wrażenie.
Maja Sieńkowska pisze…
Ja mam nadzieję, że to nie jest książka dla dzieci ;).

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj