Przejdź do głównej zawartości

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Ostatnie notatniki. Szkicownik poetycki.

Wydane przez
Algo

Lubię biblioteki. Spacerując powoli między półkami można natknąć się na prawdziwy skarb. Bywa niepozorny, zapomniany*, pomijany przez czytelników spragnionych nowości z list bestsellerów. Ale jest skarbem.

Nie wiedziałam, że zostały opublikowane notatki z ostatnich dni życia Marii Pawlikowkiej-Jasnorzewskiej. Nie wiedziałam, że wydano drukiem jej rozmyślania poetyckie o wojnie i tym, co złego z sobą niesie. 

Owa publikacja, choć licząca zaledwie sto stron, ma wielką wagę. Obserwujemy bowiem, dzięki zapiskom Poetki, jej żegnanie się ze światem, cierpienie, złość na niesprawne, sparaliżowane do połowy ciało, fizjologię, która irytuje swoją realnością w zestawieniu z wolnym duchem. Pawlikowska-Jasnorzewska notuje co zjadła, jaki lek jej podano, zapisuje odwiedziny męża, listy i przede wszystkim ową walkę ciała z duszą przybierającą formę wielkiej tęsknoty za bliskimi.

Lilka sprzeciwiała się wojnie; ów czas wytrącał ją z równowagi, zabierał konieczną do poczucia wolności równowagę. Obserwowała czas wojenny ze zdziwieniem i goryczą. Dostrzegała to, co zabrała wojna jej, ale też i to w jaki sposób rozlewająca się po świecie nienawiść zaburza życie wielu osób.

Poznałam niedawno pewna cudzoziemkę: miała ona jakoby lekka pretensję do kilku przyjezdnych Polek, które przeżyły oblężenie Warszawy, że nie posiwiały. Mówiła o tej kwestii z pewnym smutkiem, jakby z rozczarowaniem.[s.76]

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska była baczna obserwatorką. Z rzeczywistości wokół siebie potrafiła wydobyć to, o czym nikt inny nie myślał, czego nikt nie zauważał. Miała jeszcze jeden wielki dar - potrafiła dzielić się swoimi obserwacjami w sposób przekonujący, porywający czytelnika.

Poetka zmarła 9 lipca 1945 roku. Przed śmiercią nie udało jej się wrócić do Polski i nie widziała się z rodziną. 

* Dzięki pieczątkom wbijanym na wklejonej w książkę kartce (co uważam za barbarzyństwo) dowiedziałam się, że ostatnio książka była wypożyczona 29 kwietnia 2010 roku, a przedostatnio - 10 lutego 2004 roku.

Komentarze

O proszę. A ja z tego okresu życia Jasnorzewskiej znam tylko "Listy 1940-1945", bardzo podobne w nastroju.
Klaudyna Maciąg pisze…
Lubię Pawlikowską-Jasnorzewską, ale nie miałam pojęcia o tej publikacji. Muszę pomówić z jedną z profesorek mych, która zajmuje się pisaniem m.in. właśnie o tej poetce :)
Monika Badowska pisze…
Zacofany.w.lekturze,
nie znam listów - pora chyba nadrobić:)

Futbolowa,
jak widzisz powyżej - nie każdy jest w stanie znać wszystko;)))
Karolina Kurando pisze…
Brzmi ciekawie :). W wolnej chwili postaram się przeczytać.

---
Hej, tu karus96 z book-love.blog.onet.pl. Obecnie przeniosłam się na www.books-silence.blogspot.com, bardzo proszę o zmianę w linkach :). Dziękuję i pozdrawiam!
jotvelzet pisze…
Też chętnie przeczytam, chyba musiała to być smutna lektura?
anek7 pisze…
Ale nam się zbiegło w czasie:)
Ty napisałaś o ostatnich dniach Lilki a ja o jej młodości (moja ukochana "Maria i Magdalena").
Muszę poszukać tej książeczki...
Monika Badowska pisze…
Caroline,
:)

Magia słowa pisanego,
przejmująca.

Anek,
widziałam:)
Agnes pisze…
Dobrze jest od czasu do czasu wydłubać z mroków niepamięci takie książki.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj