Przejdź do głównej zawartości

Długi weekend pełen wrażeń



















W środę, u progu długiego weekendu, zawieźliśmy Kaję i Maksa do domu tymczasowego. Czekała na nich Dobra Pani i dwa inne koty (później okazało się, że był jeszcze jeden kot).

Czwartek upłynął nam na bardzo miłym spotkaniu rodzinnym i przebłagiwaniu kotów (bo zostawiliśmy je same na dłuższy czas).

W piątek wprowadziły się jaskółki. Z przyczyn bliżej mi nieznanych do jednego gniazda przylatują cztery ptaszki. Koteczki zasiadły na parapecie, i gdyby to było porządne kino, dostarczyłabym im przegryzkę;) Ptaszęta oglądane były zaciekle czas dłuższy, ale w końcu nadszedł czas na sen i mimo walki z zamykającymi się ślepkami trzeba było poświęcić się marzeniom sennym. Teraz już jaskółki spowszedniały na tyle, że Kotelki wykazują zainteresowania, gdy siedzą na parapecie. Ale tak spokojnie…

W sobotę rano, po sms-ie od I. pomyślałam, że pojadę do schroniska i choć Kotencje wygłaszczę. W klatkach na korytarzu była Frania (już po operacji, usilnie domagająca się pieszczot), Zefirek (którego rozpiera energia), bardzo chory kot (zabrano go do uśpienia) i srebrny maleńtas . Poszłyśmy też z M. do Kociarni, nakarmić, wygłaskać i porobić zdjęcia. Przyłapałyśmy Zgredzię na spacerze, myziastego Tola, uroczo pozującą Baśkę i oczywiście głaskliwą Lonię (miał ktoś po nią przyjechać, był?). Dziewczyny stwierdziły, że maleńtasa trzeba zabrać jak najszybciej, bo on jeszcze nie może być szczepiony, a on innych kotów w schronisku może załapać jakieś choróbsko. I, że takiemu sreberku szybko znajdzie się dom. Intuicja tych, którzy podejrzewają, że go zabrałam, jest słuszna. Z. i Ko-córki nieco się zdziwili gościem, przy czym Sisi i Gusia długo chodziły zdumione i jakby naburmuszone.

Mały, o wdzięcznym imieniu Pool, jest naprawdę mały. Zapomniałam już, że Sisi była taka malutka. Dzielnie kroczy, wspina się i zeskakuje. Poluje na anakondy Kotelek, a one nie chcąc zrobić mu krzywdy zabierają ogony i siebie poza pole rażenia wszędobylskich łapek. Pilnują go na zmianę, to Sisi idzie go obserwować, to Gusia za nim drepcze. Ku mojemu zdziwieniu Gusia pierwsza do niego podeszła i próbowała go polizać. Sisi bardziej się zdystansowała.

Wczoraj wszyscy troje dostali gotowaną rybę. I odbył się koncert na ciamkanie.

Podczas, gdy mały spał wtulony w Z. Gusia przypomniała sobie o swoim zamiłowaniu do wody i towarzyszyła mi przy wieczornej toalecie. Sisi natomiast maksymalnie wyluzowana leżała na ulubionym fotelu.

W nocy kilkakrotnie przemaszerowały przeze mnie wszystkie koty (Sisi i Gusia pilnowały małego, a że on spacerował po mnie, to i one czuły się w obowiązku), potem Pool przyuczał się do gry w szachy, a na koniec wdrapał się na łóżko, wcisnął się pod moją brodę i zasnął. Sisi zasnęła na fotelu, Gusia na krześle.

Pool szuka dobrego domu. Korzysta z kuwety, jest przyjacielsko nastawiony, spragniony ciepła i miłości. Jeśli ktoś chciałby zaprosić go do swojej rodziny proszę o e-maila.

Dobrej niedzieli życzę wszystkim. A mojej Siostrze składam najserdeczniejsze życzenia urodzinowe:)

niedziela, 04 maja 2008

Komentarze:

hersylia810
2008/05/04 11:14:17
Trzymam kciuki za dom dla Poolusia - sreberka.
mbmm
2008/05/04 11:53:12
Hersylio,
ja też:) Jak Hesia zniosła Twoją nieobecność?
hersylia810
2008/05/04 13:39:20
Napiszę e-mail, trochę później :-)
nougatina
2008/05/04 16:06:11
Rozczulający jest :) Sissi mi się przypomniała, jak wchodziła łapkami do miski, żeby móc wygodnie zjeść ;) Wyrośnie na pięknego kota. Trzymam kciuki za nowy dom :)
Chwycił mnie za serce opis zachowania Gusi. Czyżby pamiętała zapach schroniska?
mosame
2008/05/04 16:39:14
Zaskoczyło mnie to, że właśnie Gusia, a nie Sisi chciała polizać kociątko. Dobrze, że zabrałaś maluszka. Ile on ma? Ze dwa tygodnie?
mbmm
2008/05/04 17:33:53
Mosame,
mnie też to zaskoczyło. Koteczek ma mniej więcej 6 tygodni. Zabrałam go, ale mam dwa tygodnie na znalezienie mu stałego domu.
Nougatino,
być może to właśnie zapach schroniska obudził w Gusi współczucie (czy jak to tam nazwać).
malahit
2008/05/04 18:02:33
uppppssssss......
..... i tak to jest zacząć sie z nami zadawać :)))))))))))))))))))))))))
całuski w kocie nochalki :)
mbmm
2008/05/04 18:17:52
Malahit,
Ty domku szukaj, bo Z. powiedział, że on odda Poolusia tylko do DS, a nie na kolejne przechowanie;) A z trzema kotami raczej nie damy podróżować... :(
millena4
2008/05/04 18:47:23
Powiedzmy, że jestem waszą sąsiadką , to już Poluś u mnie siedzi na poduszkach, a potem każda następna sierota . Ko-córki odwiedzają mnie codziennie.
Kociarnia :)
mbmm
2008/05/04 19:08:49
Milleno,
to Ty może się przeprowadzisz?;)
daria_nowak
2008/05/05 14:54:36
Maksio wygląda na brata mojego Felusia:)
Na małe szare cudo chciałam namówić koleżankę. Chwilowo twardo się trzyma, ale oczy się jej śmieją. Tyle, ze obiektywnie rzecz biorąc jest zakocona po dziurki w nosie...
henio75
2008/05/05 17:58:17
to na początku, to wielkie rude, jest żywe? :)
mbmm
2008/05/05 21:55:40
Henio,
żywe, żywe... Tylko dziś ucięto mu męskość;)
Dario,
małe szare cudo pojechało do nowego domu. A my siedzimy smutni, wszyscy czworo:(

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj