Przejdź do głównej zawartości

Nowe fijołki

Gusia, ilekroć podchodzę do lodówki i wyciągam karton mleka, patrzy na mnie błagalnie. A jak już dam się namówić na częstowanie jej mlekiem, to aż się uśmiecha. I wypija natychmiast wszystko, co wlałam na spodeczek. Wiem, dorosłym kotom nie powinno się dawać mleka, bo nie trawią. Ale Gusia trawi. Jogutrem naturalnym firmy Zoot wzgardziły obydwie.

Sisi ostatnio posługuje się specyficznym kodem komunikacyjnym. Zdejmuje z maszyny szpulkę nici, przynosi ją do pokoju i oznajmia nam w ten sposób, że pora iść z kotem na spacer albo się pobawić. Ale po tym jak w ramach protestu przeciwko pustej misce ciągnęła ową miskę z kuchni do pokoju lub zrzucała ją z komody, po tym, jak przynosiła korek lub gąbkę kiedy chciała nam coś zasugerować, szpulka nici nie dziwi. Świadczy tylko o rozwoju emocjonalnym kota.

piątek, 02 maja 2008

Komentarze:

hersylia810
2008/05/02 17:06:02
1. Gdyby był jogurt o zapachu kocimiętki, to może...
2. szpulka jak spacer, korek jak kochany kotek, gąbka jak Gusia?
mbmm
2008/05/02 18:37:13
Hersylio,
kocimętka na Sisi nie działa... Rosnącej na maminej działce nie poświęciła żadnej uwagi. Nie wiem jak Gusia. Wyliczanka świetna:)
Gość: zuza, 77.223.195.65
2008/05/02 19:05:52
Zott jest błe,najlepszy jogurt bałkański/styl grecki.Mleczko o.k,ale 3,2%,względnie skondensowane albo kocie.Zauważenie pańci w oknie + stukanie butów generuje koty przy drzwiach.Drapanie w szafę uporczywe sygnalizuje omdlewający głód-zwłaszcza o 2 00 w nocy.Kocimietka nie działa-waleriana owszem.
mosame
2008/05/02 21:58:50
Jestem pełna podziwu dla pomysłowości ko-córek :)
Ale czemu akurat szpulka?
Gość: zuza, 77.223.195.65
2008/05/03 07:54:37
Szpulka-symbolizuje koniec pracy odrywającej Pańcię od kotka.Laptopa przeciez (jeszcze)nie nie wyłączy....
mbmm
2008/05/03 08:50:39
Zuzo,
nasze też najchętniej jadają jogut bałkański albo serek do smarowania chleba. Wychodzi na to, że chciałam przyoszczędzić na Ko-córkach;)
Mosame,
ta szpulka jest wetknięta na patyczek w maszynie do szycia. Myślę, że korzystanie ze szpulki jest też podyktowane jej ułożeniem. Duża to frajda ściągnąć nitkę z patyczka:)))
nougatina1
2008/05/03 10:38:55
My naszej też dajemy czasem odrobinę mleka. Trochę na dnie spodeczka. Taka ilość nie powinna zaszkodzić. Zresztą - na co dzień i tak je lepiej niż my ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj