Prezent

Prezent

W październiku, z okazji urodzin, postanowiłam zrobić sobie prezent. Wiedziałam, że jeśli się nie zdecyduję, to pieniądze rozejdą się dokładnie tak samo, jak te odłożone na zegarek z okazji poprzednich urodzin. Wymyśliłam sobie kartę do kina. I przyznam Wam, że był to jeden z lepszych prezentów ode mnie dla samej siebie.

Październik

  

Listopad

  

 

Grudzień

  

 

Styczeń

  

  

  

Płacę czterdzieści cztery zł miesięcznie i mogę korzystać do woli z repertuaru dwóch kin zlokalizowanych w moim mieście i kolejnych, w miastach ościennych (te dwa w zupełności mi wystarczają). Odkrywam nowe filmowe smaki, aktorów, reżyserów, tropię filmy realizowane na podstawie książek i staram się - zanim trafię do kina - przeczytać książkę. Niektóre z filmów otwierają przede mną ścieżkę do kolejnych lub do literackich poszukiwań wiedzy o poruszanym w filmie temacie, czy opisywanej postaci. Jeszcze inne uwrażliwiają na rzeczy, o których wcześniej nie myślałam.

Zafundowałam sobie w prezencie magię X Muzy i podaję się jej urokowi przepełniona radością i ciekawością.
Sylvia Bishop. Słoń Eriki.

Sylvia Bishop. Słoń Eriki.


Erika Perkins mieszka sama. Kiedyś mieszkała z wujkiem Jeffem, roztargnionym ornitologiem, który wyruszył na poszukiwania dziwogona czubatego i - jak na razie - nie wrócił. Zamiast niego, u progu domu Eriki, pojawia się słoń. Duży, jak się później okazuje, indyjski, i z certyfikatem stwierdzającym, że Erika ma do niego prawo. Tylko Erika oprócz Wszelkich Praw do słonia ma też obowiązki wobec niego, a najpoważniejszym jest jego wykarmienie.


Opowieść o tym, jak dziewczynka radzi sobie z zadbaniem nie tylko o siebie, ale też i o słonia, o zwykłych i spektakularnych pomysłach, oraz o tych niezwykłych i robiących jeszcze większe wrażenie, o przyjaźniach - udawanych i prawdziwych, o kolejnym roztargnionym mężczyźnie, tym razem z Departamentu Egzotycznych Zwierząt i Kapeluszy, to prawdziwa przygoda literacka. Niecałe sto osiemdziesiąt stron zapisanych przez Sylvię Bishop i zilustrowanych przez Ashley'a Kinga wzbudza radość, wzruszenie, tęsknotę i śmiech. No, może też chwilami - jeśli nie lubicie mrówek i boicie się ich - przerażenie.


Samodzielność Eriki, jej rezolutność i odwaga sprawiają, że bez trudu można ją polubić. Jej optymistyczne, a zarazem bardzo praktyczne podeście do życia, może uczynić ją doskonałym przykładem dla młodych czytelników i ich literacką przyjaciółką. Bo może po czasie na Pipi przyszedł również czas na Erikę?

TRĄB :)


Aneta Jadowska. Trup na plaży.

Aneta Jadowska. Trup na plaży.


Aneta Jadowska napisała świetną powieść. Główną bohaterką Trupa na plaży jest Madzia Garstka, dziewczyna, która po skończonych studiach odwiedza Ustkę, babcię i resztę rodziny tam mieszkającą.  Podczas jednej z wczesnoporannych wizyt na plaży zauważa w morzu trupa. Wiedziona ciekawością próbuje dowiedzieć się kim był mężczyzna zamieszkujący wcześniej pensjonat jej babci i co było przyczyną jego śmierci.

W tle poszukiwań kryminalnych jest zbliżający się ślub kuzynki, wieczór panieński z zapadającym w pamięć słoniem, starszy i groźny mężczyzna wyrażający swoją niechęć do Madzi wątpiami rybimi, ciekawa i pobudzająca apetyt praca w kawiarni i zalęknione kobiety, które pojawiają się w pensjonacie Wielka Niedźwiedzica.


Mocne zakończenie książki czyni z niej zaangażowaną społecznie powieść. Autorce udało się wyważyć proporcje między szerokim tłem obyczajowo-kryminalnym, a istotą tego, co w moim pojmowaniu, jest znaczące w Trupie na plaży. Ale, o ile mogę zgodzić się z hasłem, że Każda rodzina trzyma trupy w szafie. W niektórych domach szafy są większe, tak nijak nie umiem dopasować tekstów z okładki do treści książki.

Trup na plaży to kolejna książka Anety Jadowskiej o silnych kobietach. Jednak pozbawiona fantastycznej otoczki wybrzmiewa wyraziściej i głośniej. I oby tak dalej...
Justyna Bednarek, Jgna Kaczanowska. Ogród Zuzanny.

Justyna Bednarek, Jgna Kaczanowska. Ogród Zuzanny.


Trzy silne kobiety, które tworząc rodzinę - babcię, mamę, córkę - nadają charakterystyczny rys powieści Ogród Zuzanny, wzbudziły moją ciekawość i sympatię. Tak, nawet Krystyna, czyli mama tytułowej bohaterki, a córka dziewięćdziesięcioletniej, pogodnej i żywiołowej Cecylii, mimo swojego niezbyt przyjaznego charakteru sprawiła, że poczułam się zaintrygowana i to z życzliwym nastawieniem.

Panie Czaplicz żyją dość biednie. Zuzanna poświęciła kiedyś, prawdopodobną, karierę i pracuje za niewielkie pieniądze u gburowatego kolegi ze studiów. Dwie starsze opiekują się wnukiem, doglądają domu, ale z racji wieku i stanu zdrowia nie są w stanie zająć się wszystkim tak, by troskę o rodzinę zdjąć z barków najmłodszej. A gdy do tego dochodzą kłopoty natury emocjonalnej, to już zupełnie trudno poradzić sobie ze spokojnym życiem w Kurzej Stopce.

Bardzo podobały mi się zarówno główne bohaterki, jak i postacie niby pozostające na drugim planie. Towarzystwo brydżowe Cecylii z księdzem - motocyklistą na czele, zakochana restauratorka specjalizująca się w makaronach, Stasiu Grzybek wierzący, że na miano ciasta zasługują tylko te na kremówce i prawdziwym maśle, Jacek Wtorek, ekolog i jogin, czy Moniczka, małżonka Roberta Kozaka, szefa Zuzanny. Chyba najmniej ciekawy wydał mi się Adam Przygodzki; żywię jednak nadzieję, że w kolejnym tomie stanie się wyrazistszy.

Mieszanina wątków, emocje bohaterów i ich czyny podyktowane wyrachowaniem lub wybuchową naturą, wielość historii jakie kryją się w każdej z powieściowych postaci sprawiły, że z przyjemnością zajrzałam do Ogrodu Zuzanny i zostałam w nim do ostatnich liter.
Kociokwiki

Kociokwiki


Postanowiliśmy z PanDoktorem wziąć się porządnie za Nusiowe ślepka - wiecznie zapłakane - oraz Nusiowy nos - zakatarzony. Kocinka dostała antybiotyk i lek wspierający odporność. Jakaż była moja żałość, gdy w parę dni po zakończeniu antybiotykoterapii oczy kotki znów się zrobiły wilgotne?

Nusi jednak nie przeszkadza to w niczym. Zapamiętale chrupie suche, burcząc do siebie, układa się na psim legowisku kiedy jej tylko przyjdzie chęć, czeka na mnie w łóżku wieczorami i śpi wtulona w moje plecy przez całą noc.


Sisi żyje spokojnie i tylko czasami o 2 nad ranem postanawia za pomocą drzwi do pokoju zderzanych ze ścianą wyrazić swoje niezadowolenie z faktu, że w misce jest tylko sucha karma. Byłaby i mokra, ale gdy postawię ją w miejscu dostępnym Nusi, to Nusia ją zje, a miseczka zostawiona na lodówce czasami jest dla Sisi niedostępna z powodu mniejszej niż wcześniej ruchliwości. 

Sisulka sypia tuż przy kaloryferze, który zdradza czasami po to, by wtulić się we mnie rozpychając na poduszce. Psa nie dostrzega lub robi wszystko, by nie dostrzec.


Nuka z dziś to zupełnie innym pies, niż Nuka sprzed dwóch miesięcy, kiedy do mnie trafiła. Szczuplejsza, żwawsza, bardziej rozgadana. W parku biega za piłką, ganiamy się po śniegu, a w domu - oprócz tych momentów, w których gotuję, a ona nie opuszcza mnie nawet na chwilę - zainteresowana sobą, spokojna, zrównoważona i zdecydowanie nastawiona na odpoczynek.

W Nowy Rok weszłam z trzema zwierzakami. Zwierzakami, które są już zdecydowanie dojrzałymi istotami, którym czasami dokucza ból. Chcę wierzyć, że 2018 rok będzie dla nas szczęśliwy...
Aleksandra Tyl. Anielska zima.

Aleksandra Tyl. Anielska zima.


W 2010 roku przeczytałam debiutancką powieść Aleksandry Tyl i nie przypadła mi do gustu. Dwa lata później spróbowałam ponownie jej twórczości i choć miałam wrażenie, że książka ma większy potencjał, nie przypadła mi do gustu.

Jednak kiedy sięgnęłam, w ramach wyzwania Znalezione pod choinką, po Anielską zimę, zaczytałam się i z każdą stroną byłam szczerze uradowana tym, jak bardzo Autorka się rozwinęła pisarsko. 

Trzecia część cyklu powieściowego, w tytułach którego znajdziemy pory roku, opowiada historie kilkorga ludzi związanych emocjonalnie czy lokalizacyjnie z niewielką wsią. Wielość wątków i osobowości postaci sprzyja lekturze - choć początkowo wydawać się może, że trudno zrozumieć wzajemne powiązania, szybko wyjaśnia się kogo co z kim łączy. Zapewne tym, którzy czytali Magiczne lato i Karmelową jesień będzie jeszcze łatwiej powiązać wątki, niż mnie, ale i tak - zapewniam - lektura sprawiła na mnie dobre wrażenie (Brawo za policjanta piszącego powieść kryminalną!) i planuję wygospodarować czas, by wrócić do poprzednich książek z serii.

Anielska zima była bardzo miłym zdziwieniem.


Michael Bond. Bajka o mysiej rodzinie.

Michael Bond. Bajka o mysiej rodzinie.


To jedna z tych książek, które oprócz tego, że są do czytania, są również do oglądania. Przepiękne ilustracje Emily Sutton, wzbogacają tekst Michaela Bonda tworząc niezwykle ujmującą kompozycję.

Bohaterami owej bajki są myszki: Pan Malutki, Pani Malutka i ich trzynaścioro dzieci. Całą rodzina mieszka w lalczynym domku stojącym w pałacu pewnego hrabiego. Zobaczcie:


Pewnego dnia spokój myszek zakłócił remont pałacu, a wobec świeżo odnowionych ścian domek będący mieszkaniem mysiej rodziny okazał się być zaniedbany, z lekka nieświeży i mało reprezentacyjny. Zabrano go zatem z pałacu, a myszki musiały naprędce szukać nowego schronienia...

Bajka o mysiej rodzinie to przepiękna opowieść z dobrym zakończeniem i ilustracjami, którymi aż chciałoby się przyozdobić dom. Do wielokrotnego czytania i oglądania.
Podsumowanie 2017 (cz. 1)

Podsumowanie 2017 (cz. 1)

Książki, książki, książki... Jak każdego roku, od dawna, nieodłączne towarzyszki mojego życia. Połączenie pasji i pracy daje mi dodatkową motywację do czytania. Rok uznaję czytelniczo za udany. W moich lekturach dominowały głównie książki obyczajowe, często dla młodych czytelników, bywało, że przygotowując się do moderowania spotkań autorskich odświeżałam twórczość danego pisarza lub poznawałam ją po raz pierwszy. Zdecydowałam się - jak co roku - wziąć udział w wyzwaniu świątecznym Znaleziono pod choinką i było to jedyne wyzwanie, z którym się zmierzyłam (wciąż mierzę).

Wywiady ze sportowcami, poradniki, lubione - dające wyjątkowy komfort czytania - powieści, literatura młodzieżowa, kompletnie inna od tej znanej mi z czasów mojego dorastania, czy wreszcie książki, które pod płaszczykiem często sztampowych okładek przemycają treści wcale nie tak zupełnie oczywiste. Nowe tropy, czasami nowe tylko dla mnie, czasami pozwalające zbadać interesujące obszary literackie na tyle sugestywnie, by zaprosić do wędrówki innych miłośników słowa pisanego. 

W każdym roku towarzyszy mi kalendarz książkowy, na początku którego umieszczam cytat wiodący. Słowa z czytanej przeze mnie książki szczególnie mocno przylegające do mojego serca i myśli. Te słowa pojawiają się same - nie przeszukuję gorączkowo kolejnych tomów, nie szperam w sieci za trafnymi cytatami, po prostu czytam, a on nagle jest, zagnieżdża się i nie pozwala o sobie zapomnieć. W 2017 roku na pierwszej stronie kalendarza widniało kilka zdań z książki Anna i Pan Jaskółka czytanej przeze mnie w lutym.


W 2018 rok weszłam z kalendarzem, ale jeszcze bez cytatu. Poczekam, aż w jednej z czytanych książek, znajdę słowa, które uznam za swoje na najbliższy czas. Kołacze mi się po głowie coś o marzeniach, bo ostatnio dużo o nich myślę, ale dam słowom czas, niechaj się pojawią.



Wśród książek, które przeczytałam w 2017 roku na szczególne miejsce w moim sercu zasługują wymienione poniżej. Ciekawe, czy któraś z nich i dla Was stała się ważną.

Finansowy ninja Michała Szafrańskiego, który otworzył mi umysł na pewne sprawy, które dotychczas wydawały mi się zbyt trudne i nie dla mnie. Okazało się jednak, że mogę, potrafię i co najważniejsze chcę.
Załatw pogodę, ja zajmę się resztą Renaty Frydrych, bo w głębi duszy chcę być choć trochę taka jak Pola. Aż mi się zachciało ponownie przeczytać tę książkę, ale swój egzemplarz gdzieś zagubiłam, a w bibliotece są do tej książki kolejki;)
Jeoren Van Haele i jego Morze ciche to typ marca. Podejmująca w poetycki sposób trudny temat książka jest w swojej wymowie zbyt ważna, by ją pomijać.
Żony jednego męża Anny Fryczkowskiej to doskonały przyczynek do dyskusji nad tym, co oznacza miłość i jak bardzo ulegamy ludzkim opiniom. A poza tym - to kolejna książka jednej z moich ulubionych polskich autorek.
Habit zamiast szminki Eweliny Tondys określa w bardzo bezpośredni sposób to, co w życiu najważniejsze. I to mi się podoba.
Pozdrawiam i przepraszam Fredrika Backmana spowodowało u mnie refleksję na temat tego, że bardzo lubię powieści, których akcja dzieje się w jednym domu/kamienicy/bloku. Może to niespełnione marzenie na temat tego, że mieszkańcy mojego wieżowca mogą być dla siebie życzliwi?
Wielki marynarz Catherine Poulain. Bo gdybym miała więcej odwagi, dziś byłabym gdzie indziej niż jestem.
Anna Kańtoch Łaska, Wiara. Zachęcona recenzjami sięgnęłam i nie żałuję. To pewien obraz minionych czasów.
Lorraine Fouchet Między niebem a Lou. Podobnie jak społeczność kamienicy/bloku kusząca wydaje się społeczność wyspiarska.
Gail Carson Levine w Magii pisania mówi o tym, że nie trzeba wielkich przygotowań, pięknych zeszytów i wzniosłych myśli. Trzeba pisać - tak po prostu. O zlewie pełnym naczyń, drodze z domu do szkoły/pracy, o porzuconym koło śmietnika pluszowym misiu. Tematy są wszędzie.
Eric Berttrand Larssen. Hell week. Najtrudniejsze wydaje mi się do realizacji zadanie pierwsze, czyli zdobycie od ludzi, z którymi się pracuje i wśród których się życie szczerej opinii o sobie i swoim społecznym funkcjonowaniu. Myślicie, że to realne?
Tracy Chevalier Ten nowy, czyli historia o tym, że zazdrość jest obecna także wśród dzieci. I prowadzi - dokładnie tak jak wśród dorosłych - do czynów okrutnych.


Na rok 2018 nie robię żadnych planów. W najbliższych dniach zajmę się poukładaniem na nowo książek, rozstaniem się z tymi, do których już z pewnością nie wrócę i zrobieniem miejsca dla tych, które będą mi towarzyszyły przez kolejne dwanaście i więcej miesięcy.

Chciałabym w tym roku - zamiast w Targach Książki - uczestniczyć w festiwalach literackich. Kusi mnie Big Book Festival, Literacki Sopot i odbywający się w ten sam weekend festiwal Patrząc na Wschód oraz Conrad Festival.

Dobrze wspominacie literackie tropy z 2017 roku? Gdzie chcecie zawędrować w 2018?
Mo Willems. Czy polubisz moją breję?

Mo Willems. Czy polubisz moją breję?


Przyznacie - tytuł niepokojąco prowokacyjny:)

Świnka Malinka i słoń Leon są przyjaciółmi. Jak zatem słoń ma się zachować, gdy jego lubiona Malinka chce go poczęstować czymś, co określa jako cześć świnkowej kultury? Czymś czego zapach odrzuca go i prowadzi do mdłości? 

Cóż... Przyjaźń wystawia czasami na próbę, ważne jednak, by umieść się w owej próbie odnaleźć i nie zachwiać przyjaźnią.

Bardzo lubię Malinkę i Leona. Mam nadzieję, że spodobają się również Waszym dzieciom.

Zasypianki

Zasypianki



Zbiór najpopularniejszych wierszyków na dobry sen autorstwa tuz poezji to dobry upominek dla najmłodszych i doskonała propozycja do tego, by wśród słów Wandy Chotomskiej, Ewy Szelburg-Zarembiny, Doroty Gellner, Jana Brzechwy, Czesława Janczarskiego, Józefa Czechowicza i innych, wprowadzać maluchy w świat literatury.

Twarde stronice, delikatne, barwne ilustracje i dwadzieścia jednen usypianek (niektóre można zaśpiewać) pomogą  dzieciom wyciszać się po dniu pełnym wrażeń, a rodzicom dadzą narzędzie do tego, by stworzyć rodzinny rytuał usypiania z wierszem do poduszki.
Książki świąteczne (cz. 1)

Książki świąteczne (cz. 1)

Denise Hunter. Jak płatki śniegu...

Denise Hunter jest autorką ponad trzydziestu powieści miłosnych, których akcja rozgrywa się w niewielkich, sympatycznych miasteczkach. W Jak płatki śniegu... opowiada historię młodej kobiety, która z kilkuletnim synem ucieka przez mordercami swojego męża. Eden ma świadomość tego, że gdy pozwoli się im odnaleźć zginą i ona, i jej synek. Jednak zepsuty samochód, ukradziona torebka z dokumentami oraz resztką pieniędzy, zatrzymują ją w Summer Harbor. Dziewczyna trafia do domu byłego policjanta w roli gospodyni domu i opiekunki chorej ciotki tuż przed Bożym Narodzeniem.

Historia Eden i Beau jest dość prosta i przewidywalna. Rozwijający się powolutku romans, drobne i większe przeszkody, jest ryzyko, które uświadamia bohaterom jak wiele dla siebie znaczą. Opowiedziana sprawnie, w ciepłym, typowo romansowym klimacie świetnie sprawdzi się w chwilach, w których potrzebujemy książki z dobrym zakończeniem.

Gabriela Gargaś. Wieczór taki jak ten.


Moje pierwsze spotkanie z twórczością Gabrieli Gargaś sprawiło, że mam mieszane uczucia do do jej książki.

Owszem - pomysł na fabułę jest świetny. Młoda kobieta samotnie wychowująca brata postanawia, przy wsparciu babci, otworzyć w domu pensjonat. Na Boże Narodzenie trafiają pod jej dach cztery osoby, które z równych względów chcą uciec od świątecznego klimatu i przymusu radości. Michalina (piękne imię) pomalutku dowiaduje się o swoich gościach coraz więcej, a oni sami - życzliwiej spoglądając na ów przedświąteczny chaos - odmieniają życie nie tylko swoje, ale też tych, którym dane było spotkać.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, iż powieść najeżona jest "złotymi myślami". Wiadomo, że wtrącone od czasu do czasu odniesienia do zasad panujących w świecie, które czasami - z pozoru banalne - mogą wiele w nas zmienić, są jedną z cech charakterystycznych powieści obyczajowych zmierzających w stronę nurtu literaturty pop. Tu jednak owych nawiązań było zbyt wiele i zamiast stanowić coś nad czym warto się zastanowić, stawały się czymś ewidentnie irytującym i przeszkadzającym w przyjemności czytania.

Sharon Owens. Zimowy ślub.


Jeśli macie w głowie wyobrażenie o tym jak powinna wyglądać książka o romantycznej treści związana z zimą, to gdy przeczytacie powieść Sharon Owens znajdziecie wszystko to, czego oczekiwaliście. Ona po traumatycznych przeżyciach, szukająca miłości, ale jednocześnie obawiająca się zakochania, on - grzeczny, ułożony, przystojny, wciąż wolny czekający na tę jedyną. Jak z bajki:)

Magdalena Kordel. Anioł do wynajęcia.


Zagubiona dziewczyna, zgryźliwa, samotna starsza pani, przystojny młody prawnik i tak naprawdę cała rzesza bardzo charakterystycznych postaci, które tworzą doskonały klimat powieści Anioł do wynajęcia

Już czas jakiś temu zauważyłam, że powieści Magdaleny Kordel działają niczym plastry. Chłodzą, grzeją (według potrzeb) lub osłaniają te miejsca, które potrzebują osłony. Autorka nie skupia się na dwojgu zakochujących się w sobie ludziach - tworzy szerokie tło dla każdej ze swoich historii i pokazuje dobrych, życzliwych ludzi, którzy czasami błądzą, ale bez względu na wszystko mają oparcie wśród znajomych i nieznajomych osób.

Zdecydowanie polecam. 

Joanna Szarańska. Cztery płatki śniegu.


Podobny klimat jak w powieściach Magdaleny Kordel znalazłam u Joanny Szarańskiej w Czterech płatkach śniegu. Niewielkie miasteczko, ludzie przygotowujący się do świat, trochę narzekający na pogodę, trochę na to, że nie czują klimatu, a jednocześnie chcący przeżyć te święta w gronie bliskich i kochanych osób. Czasami jednak nawet ci, którzy są dla siebie najważniejsi rozmijają się niczym w komedii pomyłek, czasami trzeba bodźca, by inni, mijający się na co dzień, zaczęli dostrzegać się wzajemnie, czasami trzeba nauczyciela lub księdza, by popchnąć wiele spraw do przodu. 

Joanna Szarańska napisała dobrą książkę. Podczas jej czytania miałam wrażenie, że stoję po zmroku na wprost domu, w którym mieszkają bohaterowie Czterech płatków śniegu i zaglądając im w okna zaglądam do ich życia. Do marzeń i pragnień, do lęków i obaw, na puste krzesła i pełne pierogów blaty kuchenne. Zaglądam i wzrusza mnie to, jak wiele rzeczy możemy robić razem, gdy tylko damy sobie pozwolenie na to, by ze sobą rozmawiać, by się troszczyć jedno o drugie.

Jude Deveraux, Judith McNaught, Jill Barnett, Arnette Lamb. Miłość pod choinkę.


Cztery opowiadania, z którym z przyjemnością przeczytałam dwa. Dwa kolejne - o zabarwieniu historycznym z lekka mnie znudziły;) Pierwsze z nich to o nieco pechowym, nieudolnym aniele, który trafił na ziemię. Ma szansę powrotu do Nieba, ale tylko wówczas, gdy przekona mężczyznę wierzącego jedynie w moc pieniądza, że są rzeczy ważniejsze niż bogactwo. Drugie - o szalenie inteligentnym chłopcu, który chcąc skorzystać z rewelacyjnej oferty edukacji na uniwersytecie, postanawia wydać swoją mamę dobrze za mąż; nie chce zostawiać jej samej. Zabawne, wzruszające, klimatyczne.
Norman Bridwell. Clifford. Wielka księga przygód.

Norman Bridwell. Clifford. Wielka księga przygód.


Clifford, kompletnie nie znany mi dotychczas pies, na kartach książki żyje od 1963 roku. Dwadzieścia pięć lat później zaistniał także w telewizji i pewnie te dwa światy spowodowały jego popularność.

Wielka księga przygód to sześć bogato ilustrowanych opowiadań. Poprzedza je wstęp, w którym autor opowiada jak powołał do życia Clifforda i kim była dziewczynka towarzysząca dużemu czerwonemu psu w jego przygodach.

Clifford, czy to pracując, czy wyruszając w podróż lub robiąc dobre uczynki, zdaje się nie pamiętać, że jest dużym psem i choć bardzo zwinnym, to czasami z racji swoich gabarytów zdarza mu się uczynić więcej szkody niż pożytku.

Z czytania o Cliffordzie można mieć sporo radości. Polecam:)
Elmer, słoń w kratkę

Elmer, słoń w kratkę

  


Elmer gościł na blogu niespełna rok temu. Wówczas przedstawiałam Najlepsze przygody Elmera, dziś propozycja dla tych, którzy jeszcze nie zdążyli słonia w kratkę pokochać i ostrożnie zawierają z nim znajomość.

Trzy pojedyncze tomy przygód kraciastego uczą czym jest troska o dobre samopoczucie innych, czym jest wspólnota i co dzięki niej i w niej można zdziałać, o doskonałej pamięci słoni i tym, by zawsze kierować się życzliwością. W książeczce opisującej wyścig mowa jest o rywalizacji i zasadach fair play, a ów wyjątkowy dzień to Dzień Elmera, który sprowokował wszystkie zwierzęta do wspaniałej zabawy.

Jeśli jeszcze nie przedstawiliście swoim dzieciom Elmera, to zróbcie to czym prędzej. Zachwycicie się nim:)
Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger