Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2018

Prezent

W październiku, z okazji urodzin, postanowiłam zrobić sobie prezent. Wiedziałam, że jeśli się nie zdecyduję, to pieniądze rozejdą się dokładnie tak samo, jak te odłożone na zegarek z okazji poprzednich urodzin. Wymyśliłam sobie kartę do kina. I przyznam Wam, że był to jeden z lepszych prezentów ode mnie dla samej siebie. Październik    Listopad      Grudzień      Styczeń          Płacę czterdzieści cztery zł miesięcznie i mogę korzystać do woli z repertuaru dwóch kin zlokalizowanych w moim mieście i kolejnych, w miastach ościennych (te dwa w zupełności mi wystarczają). Odkrywam nowe filmowe smaki, aktorów, reżyserów, tropię filmy realizowane na podstawie książek i staram się - zanim trafię do kina - przeczytać książkę. Niektóre z filmów otwierają przede mną ścieżkę do kolejnych lub do literackich poszukiwań wiedzy o poruszanym w filmie temacie, czy opisywanej postaci. Jeszcze inne uwrażliwiają na rzeczy, o których wcześniej nie myślałam.

Sylvia Bishop. Słoń Eriki.

Erika Perkins mieszka sama. Kiedyś mieszkała z wujkiem Jeffem, roztargnionym ornitologiem, który wyruszył na poszukiwania dziwogona czubatego i - jak na razie - nie wrócił. Zamiast niego, u progu domu Eriki, pojawia się słoń. Duży, jak się później okazuje, indyjski, i z certyfikatem stwierdzającym, że Erika ma do niego prawo. Tylko Erika oprócz Wszelkich Praw do słonia ma też obowiązki wobec niego, a najpoważniejszym jest jego wykarmienie. Opowieść o tym, jak dziewczynka radzi sobie z zadbaniem nie tylko o siebie, ale też i o słonia, o zwykłych i spektakularnych pomysłach, oraz o tych niezwykłych i robiących jeszcze większe wrażenie, o przyjaźniach - udawanych i prawdziwych, o kolejnym roztargnionym mężczyźnie, tym razem z Departamentu Egzotycznych Zwierząt i Kapeluszy, to prawdziwa przygoda literacka. Niecałe sto osiemdziesiąt stron zapisanych przez Sylvię Bishop i zilustrowanych przez Ashley'a Kinga wzbudza radość, wzruszenie, tęsknotę i śmiech. No, może też chwilami

Aneta Jadowska. Trup na plaży.

Aneta Jadowska napisała świetną powieść. Główną bohaterką Trupa na plaży jest Madzia Garstka, dziewczyna, która po skończonych studiach odwiedza Ustkę, babcię i resztę rodziny tam mieszkającą.  Podczas jednej z wczesnoporannych wizyt na plaży zauważa w morzu trupa. Wiedziona ciekawością próbuje dowiedzieć się kim był mężczyzna zamieszkujący wcześniej pensjonat jej babci i co było przyczyną jego śmierci. W tle poszukiwań kryminalnych jest zbliżający się ślub kuzynki, wieczór panieński z zapadającym w pamięć słoniem, starszy i groźny mężczyzna wyrażający swoją niechęć do Madzi wątpiami rybimi, ciekawa i pobudzająca apetyt praca w kawiarni i zalęknione kobiety, które pojawiają się w pensjonacie Wielka Niedźwiedzica. Mocne zakończenie książki czyni z niej zaangażowaną społecznie powieść. Autorce udało się wyważyć proporcje między szerokim tłem obyczajowo-kryminalnym, a istotą tego, co w moim pojmowaniu, jest znaczące w  Trupie na plaży . Ale, o ile mogę zgodzić się z hasłem, że

Justyna Bednarek, Jgna Kaczanowska. Ogród Zuzanny.

Trzy silne kobiety, które tworząc rodzinę - babcię, mamę, córkę - nadają charakterystyczny rys powieści Ogród Zuzanny, wzbudziły moją ciekawość i sympatię. Tak, nawet Krystyna, czyli mama tytułowej bohaterki, a córka dziewięćdziesięcioletniej, pogodnej i żywiołowej Cecylii, mimo swojego niezbyt przyjaznego charakteru sprawiła, że poczułam się zaintrygowana i to z życzliwym nastawieniem. Panie Czaplicz żyją dość biednie. Zuzanna poświęciła kiedyś, prawdopodobną, karierę i pracuje za niewielkie pieniądze u gburowatego kolegi ze studiów. Dwie starsze opiekują się wnukiem, doglądają domu, ale z racji wieku i stanu zdrowia nie są w stanie zająć się wszystkim tak, by troskę o rodzinę zdjąć z barków najmłodszej. A gdy do tego dochodzą kłopoty natury emocjonalnej, to już zupełnie trudno poradzić sobie ze spokojnym życiem w Kurzej Stopce. Bardzo podobały mi się zarówno główne bohaterki, jak i postacie niby pozostające na drugim planie. Towarzystwo brydżowe Cecylii z księdzem - motoc

Kociokwiki

Postanowiliśmy z PanDoktorem wziąć się porządnie za Nusiowe ślepka - wiecznie zapłakane - oraz Nusiowy nos - zakatarzony. Kocinka dostała antybiotyk i lek wspierający odporność. Jakaż była moja żałość, gdy w parę dni po zakończeniu antybiotykoterapii oczy kotki znów się zrobiły wilgotne? Nusi jednak nie przeszkadza to w niczym. Zapamiętale chrupie suche, burcząc do siebie, układa się na psim legowisku kiedy jej tylko przyjdzie chęć, czeka na mnie w łóżku wieczorami i śpi wtulona w moje plecy przez całą noc. Sisi żyje spokojnie i tylko czasami o 2 nad ranem postanawia za pomocą drzwi do pokoju zderzanych ze ścianą wyrazić swoje niezadowolenie z faktu, że w misce jest tylko sucha karma. Byłaby i mokra, ale gdy postawię ją w miejscu dostępnym Nusi, to Nusia ją zje, a miseczka zostawiona na lodówce czasami jest dla Sisi niedostępna z powodu mniejszej niż wcześniej ruchliwości.  Sisulka sypia tuż przy kaloryferze, który zdradza czasami po to, by wtulić się we mnie rozpyc

Aleksandra Tyl. Anielska zima.

W 2010 roku przeczytałam debiutancką powieść Aleksandry Tyl i nie przypadła mi do gustu. Dwa lata później spróbowałam ponownie jej twórczości i choć miałam wrażenie, że książka ma większy potencjał, nie przypadła mi do gustu. Jednak kiedy sięgnęłam, w ramach wyzwania Znalezione pod choinką , po Anielską zimę , zaczytałam się i z każdą stroną byłam szczerze uradowana tym, jak bardzo Autorka się rozwinęła pisarsko.  Trzecia część cyklu powieściowego, w tytułach którego znajdziemy pory roku, opowiada historie kilkorga ludzi związanych emocjonalnie czy lokalizacyjnie z niewielką wsią. Wielość wątków i osobowości postaci sprzyja lekturze - choć początkowo wydawać się może, że trudno zrozumieć wzajemne powiązania, szybko wyjaśnia się kogo co z kim łączy. Zapewne tym, którzy czytali Magiczne lato i Karmelową jesień będzie jeszcze łatwiej powiązać wątki, niż mnie, ale i tak - zapewniam - lektura sprawiła na mnie dobre wrażenie (Brawo za policjanta piszącego powieść kryminalną!)

Michael Bond. Bajka o mysiej rodzinie.

To jedna z tych książek, które oprócz tego, że są do czytania, są również do oglądania. Przepiękne ilustracje Emily Sutton , wzbogacają tekst Michaela Bonda tworząc niezwykle ujmującą kompozycję. Bohaterami owej bajki są myszki: Pan Malutki, Pani Malutka i ich trzynaścioro dzieci. Całą rodzina mieszka w lalczynym domku stojącym w pałacu pewnego hrabiego. Zobaczcie: Pewnego dnia spokój myszek zakłócił remont pałacu, a wobec świeżo odnowionych ścian domek będący mieszkaniem mysiej rodziny okazał się być zaniedbany, z lekka nieświeży i mało reprezentacyjny. Zabrano go zatem z pałacu, a myszki musiały naprędce szukać nowego schronienia... Bajka o mysiej rodzinie to przepiękna opowieść z dobrym zakończeniem i ilustracjami, którymi aż chciałoby się przyozdobić dom. Do wielokrotnego czytania i oglądania.

Podsumowanie 2017 (cz. 1)

Książki, książki, książki... Jak każdego roku, od dawna, nieodłączne towarzyszki mojego życia. Połączenie pasji i pracy daje mi dodatkową motywację do czytania. Rok uznaję czytelniczo za udany. W moich lekturach dominowały głównie książki obyczajowe, często dla młodych czytelników, bywało, że przygotowując się do moderowania spotkań autorskich odświeżałam twórczość danego pisarza lub poznawałam ją po raz pierwszy. Zdecydowałam się - jak co roku - wziąć udział w wyzwaniu świątecznym Znaleziono pod choinką i było to jedyne wyzwanie, z którym się zmierzyłam (wciąż mierzę). Wywiady ze sportowcami, poradniki, lubione - dające wyjątkowy komfort czytania - powieści, literatura młodzieżowa, kompletnie inna od tej znanej mi z czasów mojego dorastania, czy wreszcie książki, które pod płaszczykiem często sztampowych okładek przemycają treści wcale nie tak zupełnie oczywiste. Nowe tropy, czasami nowe tylko dla mnie, czasami pozwalające zbadać interesujące obszary literackie na tyle sugestywn

Mo Willems. Czy polubisz moją breję?

Przyznacie - tytuł niepokojąco prowokacyjny:) Świnka Malinka i słoń Leon są przyjaciółmi. Jak zatem słoń ma się zachować, gdy jego lubiona Malinka chce go poczęstować czymś, co określa jako cześć świnkowej kultury? Czymś czego zapach odrzuca go i prowadzi do mdłości?  Cóż... Przyjaźń wystawia czasami na próbę, ważne jednak, by umieść się w owej próbie odnaleźć i nie zachwiać przyjaźnią. Bardzo lubię Malinkę i Leona. Mam nadzieję, że spodobają się również Waszym dzieciom.

Zasypianki

Zbiór najpopularniejszych wierszyków na dobry sen autorstwa tuz poezji to dobry upominek dla najmłodszych i doskonała propozycja do tego, by wśród słów Wandy Chotomskiej, Ewy Szelburg-Zarembiny, Doroty Gellner, Jana Brzechwy, Czesława Janczarskiego, Józefa Czechowicza i innych, wprowadzać maluchy w świat literatury. Twarde stronice, delikatne, barwne ilustracje i dwadzieścia jednen usypianek (niektóre można zaśpiewać) pomogą  dzieciom wyciszać się po dniu pełnym wrażeń, a rodzicom dadzą narzędzie do tego, by stworzyć rodzinny rytuał usypiania z wierszem do poduszki.

Książki świąteczne (cz. 1)

Denise Hunter. Jak płatki śniegu... Denise Hunter jest autorką ponad trzydziestu powieści miłosnych, których akcja rozgrywa się w niewielkich, sympatycznych miasteczkach. W  Jak płatki śniegu... opowiada historię młodej kobiety, która z kilkuletnim synem ucieka przez mordercami swojego męża. Eden ma świadomość tego, że gdy pozwoli się im odnaleźć zginą i ona, i jej synek. Jednak zepsuty samochód, ukradziona torebka z dokumentami oraz resztką pieniędzy, zatrzymują ją w Summer Harbor. Dziewczyna trafia do domu byłego policjanta w roli gospodyni domu i opiekunki chorej ciotki tuż przed Bożym Narodzeniem. Historia Eden i Beau jest dość prosta i przewidywalna. Rozwijający się powolutku romans, drobne i większe przeszkody, jest ryzyko, które uświadamia bohaterom jak wiele dla siebie znaczą. Opowiedziana sprawnie, w ciepłym, typowo romansowym klimacie świetnie sprawdzi się w chwilach, w których potrzebujemy książki z dobrym zakończeniem. Gabriela Gargaś. Wieczór taki jak ten.

Norman Bridwell. Clifford. Wielka księga przygód.

Clifford, kompletnie nie znany mi dotychczas pies, na kartach książki żyje od 1963 roku. Dwadzieścia pięć lat później zaistniał także w telewizji i pewnie te dwa światy spowodowały jego popularność. Wielka księga przygód to sześć bogato ilustrowanych opowiadań. Poprzedza je wstęp, w którym autor opowiada jak powołał do życia Clifforda i kim była dziewczynka towarzysząca dużemu czerwonemu psu w jego przygodach. Clifford, czy to pracując, czy wyruszając w podróż lub robiąc dobre uczynki, zdaje się nie pamiętać, że jest dużym psem i choć bardzo zwinnym, to czasami z racji swoich gabarytów zdarza mu się uczynić więcej szkody niż pożytku. Z czytania o Cliffordzie można mieć sporo radości. Polecam:)

Elmer, słoń w kratkę

    Elmer gościł na blogu niespełna rok temu. Wówczas przedstawiałam Najlepsze przygody Elmera , dziś propozycja dla tych, którzy jeszcze nie zdążyli słonia w kratkę pokochać i ostrożnie zawierają z nim znajomość. Trzy pojedyncze tomy przygód kraciastego uczą czym jest troska o dobre samopoczucie innych, czym jest wspólnota i co dzięki niej i w niej można zdziałać, o doskonałej pamięci słoni i tym, by zawsze kierować się życzliwością. W książeczce opisującej wyścig mowa jest o rywalizacji i zasadach fair play, a ów wyjątkowy dzień to Dzień Elmera, który sprowokował wszystkie zwierzęta do wspaniałej zabawy. Jeśli jeszcze nie przedstawiliście swoim dzieciom Elmera, to zróbcie to czym prędzej. Zachwycicie się nim:)