Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2020

Marta Kisiel. Małe Licho i lato z diabłem.

  Premiera najnowszych przygód Bożydara Antoniego Jakiełłka oraz Małego Licha już za dwa dni. I choć miałam okazję sięgnąć do książki wcześniej, specjalnie czekałam na to, by napisać Wam o niej tuż, tuż przed pojawieniem się jej na półkach księgarni. Dlaczego? Każdą książkę o Małych Lichu i jego dziecięcym podopiecznym czytam dwukrotnie. Pierwsze czytanie jest zachłanne, by na szybko dotrzeć do tego, co można nazwać przesłaniem Marty Kisiel. drugie - znacznie spokojniejsze, z docenianiem smaczków, żartów, wartości jakie autorka podkreśla swoim pisaniem. Tym razem urządziłam sobie również powrót do wcześniejszych tomów: Tajemnicy Niebożątka i Anioła z kamienia .* Licho chce przeżyć przygodę. Ominęło go wszystko to, czego doświadczał Bożydar i marzy, tęskni, pragnie Przygody. Rodzina się zgadza, chłopiec i anioł zostają wyposażeni w rower z przyczepką i wyekspediowani do cioci Ody, u której jest Kuleczka, Bazyl, Ossa, przestrzeń i niczym nieskrępowana (lub tak się wydaje) wolność.  Zdar

Deb Caletti. Biegnij, moje serce, biegnij

  Ile razy zdarzyło się Wam słyszeć niewybredne komentarze, mało wyrafinowane zaczepki na wpół pijanych mężczyzn? Ile razy musiałyście się odsuwać, by nie dać się dotknąć, a ile razy nie zdążyłyście i dłoń obcego nietrzeźwego mężczyzny, któremu wydaje się, że jest miły i zabawny i, że może tak robić, złapała Was za rękę, pośladek, ramię? Dla Annabelle ten jeden raz to za dużo. Przepojona złością na sytuację, w której się znalazła i na to, co wydarzyło się w przeszłości, zaczyna biec. Biegnie przed siebie, w zwykłych ubraniach, tak jakby każdym krokiem oddalenia od miejsca, w którym ktoś ją zaczepił, nabierała sił i stawała się mocniejsza. Nie do końca tak jest, co uświadamia dziewczynie spotkanie z matką i bratem. Na wieść o tym, że Annabelle zamierza biec do Waszyngtonu, ze Seattle, mama dziewczyny wpada w panikę i zakazuje, a brat... Brat wyciąga z bagażnika ekwipunek na dalszą biegową wędrówkę starszej siostry.  Najważniejsze jednak w książce jest to, co dzieje się w głowie Annabell

Malwina Ferenz. Miłość z odzysku.

Potrzebowałam czegoś lekkiego, niezbyt angażującego, czegoś co sprawi, że być może miło spędzę czas. Dostałam książkę przy której popłakałam się ze śmiechu. Pan Staszek świętujący dwudziestą rocznicę ślubu nader hucznie przychodzi do pracy i pisze jedno, jedyne pismo na które pozwala mu samopoczucie. Traf chce, że p. Staszek jest pracownikiem kuratorium i w owym piśmie zobowiązuje jedną z podległych placówek do wzięcia udziału w biegu z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Placówka ta nigdy nic wspólnego z jakimikolwiek sukcesami na polu sportowym nie miała, ale przecież pracownik kuratorium się NIE MYLI. Dalej mamy Barbarę, która próbuje sobie ułożyć życie bez męża, acz z nastoletnim synem, Kamilem oraz jej przyjaciółkę Klarę niechętną rodzajowi męskiemu (z wyłączeniem Kamila). I Anatola, dyrektora wskazanej przez kuratorium szkoły, który w życiu prywatnym wychowuje nastoletnią Otylię i broni się, przy pomocy kolegów z rockowej kapeli, przed kulinarną nadopiekuńczością ma

Anna Dziewit-Meller. Od jednego Lucypera.

  Książka Anny Dziewit-Meller zabiera nas w przestrzeń, czas, stereotypy i emocje. Zabiera w zadymiony Śląsk, zawilgocony Amsterdam, przeszłość i teraźniejszość, kobiecość i męskość i ... Emocji jest zbyt wiele, by określić je w tak prosty sposób jak wcześniejsze elementy. Maria w latach czterdziestych walczy o to, by być kobietą szanowaną w rodzinie i wśród znajomych. Do celu doprowadzić ją może porządne się prowadzenie (jak wciąż słyszy w domu rodzinnym) i tytuł najlepszej pracownicy. Gdyby jeszcze mężczyzna, którego kocha chciał się z nią ożenić, jej status byłby umocniony na wysokim poziomie. Niemalże stulecie później Kasia, pochodząca z tej samej rodziny co Maria, wciąż walczy o to, by to ona była godna szacunku, a nie ona dopełniona mężczyzną, dzieckiem, tzw. ogarnianiem życia, czyli pracą zarobkową, prowadzeniem domu, byciem idealną pracownicą, idealną panią domu, matką i kochanką. Kasia nie staje do wyścigu, staje w antywyścigu, staje przeciw sobie. Mnóstwo się we mnie pootwier

Dla dzieciaków (55)

Anna Llenas, Kolorowy potwór idzie do przedszkola Kolorowy potwór, to jak głosi kilka słów o autorce na okładce książki, jest jedną z ulubionych postaci Anny Llenas. Po tym jak go poznałam zaryzykuję twierdzenie, że ma szanse stać się także ukochanym literackim towarzyszem zabaw dziecięcych. Bo któż by nie chciał mieć potwora, który przejmuje nasze obawy, robi rzeczy, których my nie powinniśmy i zmienia kolory? Kolorowy potwór przed pierwszą wizytą w przedszkolu chce zapakować laser, maść na nietoperze i różne - zupełnie inne od tego, co naprawdę jest potrzebne - rzeczy. Gdy wchodzi do sali trwożnie się chowa, w łazience bawi papierem toaletowym, pożera książki, zajmuje jedyną huśtawkę i bawi się jedzeniem. Kolorowy potwór to figura, która ma za zadanie oswoić dziecko z tym co nieznane i pokazać, że emocje rozsadzające przedszkolaka w pierwszych dniach można ukierunkować i uporządkować. Polecam stworzenie własnego Kolorowego potwora i wsunięcie go do przedszkolnego plecaka - pierwsze

Wiejski festiwal literacki "Patrząc na Wschód"

Szósty już Festiwal literacki Patrząc na Wschód odbył się w dniach 13-16 sierpnia 2020 r. W trzech jego pierwszych dniach miałam przyjemność uczestniczyć. Aby jednak uczestniczyć trzeba dojechać. Z Katowic do Warszawy, a z Warszawy do Suwałk. Tę drugą część podróży odbywałam wraz z rowerem w przedziale pocztowym, co powodowało sporo ekwilibrystyki przy wsiadaniu i wysiadaniu. Rowerów było znacznie więcej niż widać na zdjęciu - to stan zaraz po zajęciu miejsca. W Augustowie, z powodu wypadku na dalszej trasie, przesiedliśmy się (ja i mój rower) do podstawionego dla pasażerów PKP autobusu. I tam spotkałam jednego z prelegentów;-)  Pozwoliłam sobie na wczesny obiad i kawę w Suwałkach i wyruszyłam ku siedzibie Wigierskiego Parku Narodowego, gdzie czekał na mnie pokój. Po zadomowieniu się wsiadłam na rower i przepiękną ścieżką rowerową biegnącą wzdłuż drogi łączącej Sejny i Suwałki, pojechałam do Budy Ruskiej. Ze ścieżki zjechałam kilka kilometrów dalej, by jechać już bez ścieżki między do

William B. Irvine. Wyzwanie stoika.

  Wydawać by się mogło, że William B. Irvine, profesor filozofii, nie pisze o niczym odkrywczym. Jednak to, w jaki sposób przybliża nam filozofię stoików i pokazuje jak on ową filozofię przetransponował na zasady własnego życia, pokazuje jak wiele dobrego możemy czerpać od starożytnych i że filozofia - wbrew temu co kusi nas myśleć - może mieć kolosalne znaczenie na nasze życie. Jeśli jej tylko na to, w pełni świadomie, pozwolimy. Nie zawsze mamy wpływ na to, co nam się przytrafia [...], ale zawsze mamy wpływ na to, co z tym zrobimy.  Alison Botha [s. 57] Brzmi prosto, prawda? Ale doskonale wiemy, i Wy i ja, że pewne nasze reakcje są odruchowe, a gdy tym, co nas spotyka są wydarzenia problematyczne, czy jak nazywa je Irvine, komplikacje, to najczęściej reakcje przepełnione są poczuciem krzywdy i gniewem. Kto z Was burczał na kierowcę jadącego przed sobą, że jedzie za wolno, nieostrożnie, zbyt ślamazarnie? Kto biegł na przystanek do tramwaju wiedząc, że kolejny ma za 5 minut, złoszcząc

Zygmunt Miłoszewski. Kwestia ceny.

Od dawna powtarzam, że są takie książki, których samodzielne czytanie w zestawieniu z audiobookiem byłoby stratą czasu. Bo Harry Potter brzmiący Fronczewskim, Harry Hole - Bonaszewskim, a Cormoran Strike - Stuhrem są nie do przecenienia. W przypadku Kwestii ceny  zaryzykowałam, głównie z niecierpliwości. Któż wie kiedy miałabym w rękach wersję drukowaną. Tę w uszach mogłam mieć natychmiast po premierze. Zaczęłam słuchać i przepadłam. Bo i lektorzy świetni, i treść tak wieloznaczna, z tak obfitymi nawiązaniami do rzeczywistości wokół nas, że aż przyjemnie śledzić tropy. Te sensacyjne i te realne. Bazując na fascynującej historii Bronisława Piłsudskiego Zygmunt Miłoszewski stworzył postać etnografa, który poznawał obyczaje Ajnów, ludu z Północy. Tropem zesłańca i badacza podążają Zofia Lorenz, znana z Bezcennego, i Bogdan Smuga (jeśli macie skojarzenia literackie, to są one prawidłowe). Okazuje się, że oprócz spisków, barwnych postaci, intryg na skalę międzynarodową, Kwestia ceny zawiera

Beata Szady. Wieczny początek.

Przyznaję, że przeczytanie tej książki zajęło mi sporo czasu. Zaskakująco sporo. Gdy jednak po dłuższej przerwie wróciłam do lektury, na urlopie wśród mazurskich lasów i jezior, dostrzegłam w niej wartość większą niż wówczas, gdy czytałam ją w domu, w zupełnie innym niż mazurski czy warmiński zakątek Polski. Beata Szady zamieszkała na czas pisania tej książki w województwie warmińsko-mazurskim. Województwie, o nazwie skrywającej dwie krainy, które rozróżnia niewielu ludzi. A jednak autorka postarała się, by owe różnice pokazać, by oddać pamięć miejscom i ludziom, by wskazać to, co inne i pokazać podobne. Mieszkałam i na Warmii, i na Mazurach. Sporo też po tych terenach wędrowałam i doskonale wiem, o czym pisze Szady mówiąc o pewnym - zdawać by się mogło nieuchwytnym - klimacie przestrzeni kulturowej. Widziałam (a po lekturze tej książki widzę jeszcze wyraźniej) podupadające, traktowane jedynie jako problem, a nie potencjał, domy i stodoły. Wsie najeżone ruinami, bo łatwiej i taniej pos

Dorota Sumińska. Dość.

Najnowsza książka Doroty Sumińskiej to protest, słowa nawołujące go opamiętania i stanięcia w prawdzie wobec pytania - Jak możemy żyć wiedząc, że dzieją się (sprawiamy by się działy) tak straszne rzeczy? Układ pierwszej części niewielkiego zbioru tekstów o mocnym przekazie jest prosty: felieton i dane statystyczne dotyczące tematu, o jakim autorka pisze. Gdy mowa jest o rybach, to i w przytoczonych liczbach, przywoływanych wysokich komisjach, organizacjach, tworach, które z nazwy brzmią ładnie, a z jestestwa przyczyniają się do uregulowania sposobu zadawania cierpienia i śmierci, mowa jest o tym co Światowa Organizacja Zdrowia Zwierząt mówi o sposobach ogłuszania ryb. Druga zatytułowana - w opozycji do pierwszej noszącej tytuł Krzywda zwierząt - Dobrostan ludzi , pokazuje czym kierują się ludzie udając, że nie wiedzą ile bólu jest wart schabowy na ich talerzu. Bardzo mocna to książka. Czytałam ją długo, bo potrzebowałam robić sobie przerwy. Mocna i dająca do myślenia - także w tej czę