Sisi po raz pierwszy w życiu odwiedziła muzeum. Myślałam, że zainteresuje się drewnianymi ławami, ale jej spodobały się schody. Po schodach chodziła pierwszy raz w życiu. Te muzealne są śliczne. Dość wysokie stopnie, drewniane, z ładnymi poręczami. Na górze schodów stała choinka i kilka koszy, które Sisi - maniaczka koszy - zaraz obskoczyła. Póżniej zauważyła dużego pająka wędrującego po ścianie, więc przewiesiła się przez szczeble poręczy usiłując na niego zapolować. Potem przybiegła do mnie na gwizdanie i resztę wizyty w muzeum przesiedziała na parapecie. Późnym wieczorem, gdy już leżałam pod kołdrą (M. Connelly. Ciemność mroczniejsza niż noc.), Z. coś pisał, a Sisi biegała po domu (bo pies był zamknięty w pokoju Rodziców) usłyszałam głęboki, groźny warkot. Pomyślałam, że nasz "Antek wybij okno" znów siedzi pod drzwiami pokoju, w którym zamknięty jest pies i zaczepia Ciri doprowadzając ją do warczenia. Ale, ale... coś ten warkot taki głośny, wyraźny i nie dobiega z tej cze
O czytaniu, książkach, pisaniu. O tym co warto i z kim poczytać. O zwierzakach, bez których dom staje się nudny. O życiu, po prostu:)