Suzanne Collins. Ballada ptaków i węży.
Prequel znakomicie przyjętej na całym świecie trylogii Igrzyska Śmierci opowiada o X Głodowych Igrzyskach i biorącym w nich Coriolanusie Snow. I choć to on jest głównym bohaterem, to na pierwszy plan wysuwają się relacje, zachowania i emocje jego i osób z otoczenia.
Coriolanus Snow jest młodzieńcem pochodzącym ze znanego i szanowanego rodu. On i mieszkająca z nim kuzynka starannie ukrywają przed światem, że z dawnego majątku nie pozostało już nic, a ich życie jest grą pozorów. Babcia, pozostająca pod opieką wnuka wciąż wierzy w wyjątkową rolę jaką przyjdzie mu odegrać w społeczności Kapitolu.
Zaangażowanie uczniów do Igrzysk jest nowatorskim posunięciem. Organizatorzy szukają sposobu na to, by zainteresować mieszkańców dystryktów w transmitowane rozgrywki i łączenie młodych ludzi z Kapitolu z młodymi ludźmi biorącymi udział w walce na śmierć i życie, wydaje się im doskonałym rozwiązaniem. Czy jednak tak jest?
Gdy czytałam Balladę ptaków i węży nie odczuwałam grozy tego co dzieje się na arenie. Patrzyłam na przebieg Igrzysk podobnie jak Snow - z pewnym wyrachowaniem, dystansem pozwalającym na osiągnięcie celu. To, że tak bardzo współdzieliłam emocje bohatera mnie zaskoczyło, zaskoczyły mnie również - podobnie jak jego - pewne wydarzenia wpływające na przyszłość Coriolanusa, mocne osadzenie jego osoby w społeczności i oczekiwania wobec niego.
Ballada ptaków i węży to dla mnie opowieść o lojalności. O tym, co ona oznaczała dla Snowa, jak ją rozumiał, wykorzystywał i wobec kogo decydował się być lojalny. Odpowiedź na to ostatnie wcale nie jest tak bardzo oczywista.