Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2013

Dodie Smith. Zdobywam zamek.

Wydane przez Wydawnictwo Świat Książki Z dużą przyjemnością sięgnęłam po książkę Dodie Smith, z tym większą, że "Zdobywam zamek" porównano na okładce do "Błękitnego zamku" L.M. Montgommery, którą to książkę bardzo cenię. Cassandra, narratorka opowieści, mieszka wraz z rodzeństwem, ojcem i macochą w podupadającym zamku. W chwilach świetności pisarskiej James Mortmain zdecydował, w imieniu całej rodziny, o czterdziestoletniej dzierżawie śerdniowiecznego zamku. Gdy poznajemy bohaterów powieści, ojciec nie pisze, macocha już nie pozuje malarzom, córki czekaja na to, co przyniesie życie, a syn uczy się w szkole z internatem. Nie ma pieniędzy i nie ma juz niczego, co można by sprzedać, aby pieniądze były. Bohaterowie, mimo wszelkich objawów ubóstwa, zachowują się, jak gdyby brak środków do życia, był czymś przejściowym i niegodnym tego, by o nim mówić. Pojawiający się nagle, wraz z przystojnyjm bratem, właściciel zamku, zmienia życie Rose, Cassandry i ic

Szczawinka i Jerzyk

Trzymiesięczna Szczawinka i dwumiesięczny Jerzyk szukają domu. Dom tymczasowy (najlepszy na świecie), w którym teraz mieszkają, bardzo chciałby zatrzymać kotki na zawsze, ale nie może. Szczawinka trafiła do domu tymczasowego jako Szczawik wraz z siostrzyczką Stokrotką. Dziewczynka zmarła ku wielkiemu żalowi nas wszystkich, kibicujących maluchom, a później, po dokładnych oględzinach, Szczawik okazał się być Szczawinką. Jerzyk do domu tymczasowego przyjechał ze skaleczoną głową i uszkiem. Kto wie, może zasnął w wysokiej trawie i nie zdążył uciec przed kosiarką? Po spędzeniu pierwszych chwil w izolacji, pokochał całym sercem Szczawinkę i bez niej nie wyobraża sobie życia. A Szczawinka pokochała Jerzyka. Zakochały się w sobie wzajemnie do tego stopnia, że wszystko robią razem – razem śpią, psocą, bawią się; jest tak, jak na zdjęciach.  W tej sytuacji szukamy domu, który weźmie obydwa kociaki; ludzie, u których mieszkają kotki, nie mają  serca rozdzielać dzieciaków. Bo niby po co? Nie rozdz

Julita Bator. Zamień chemię na jedzenie.

Wydane przez  Wydawnictwo Znak Rzadko czytam poradniki, ale książka Julity Bator trafiła w moje ręce w znakomitym czasie i wiem, że za chwilę przeczytam ją jeszcze raz, a pewne jej fragmenty skseruję, by móc razem z nimi robić zakupy. Dlaczego? Julita Bator, wobec norotycznych chorób swoich dzieci oraz własnych i męża, postanowiła przyjrzeć się temu, co jemy i co nas otacza i rozważyć, zgodnie z maksymą Jesteś tym, co jesz , jak duży wpływ mają na kondycję organizmu pokarmy spożywane przez nas codziennie. To, czego dowiedziała się studiując mądre źródła i etykiety kupowanych w sklepach produktów jest na równi fascynujące i przerażające. Chleb smarować masłem, czy margaryną? Jaki ma to być chleb? Ile musztardy jest w musztardzie i czy lepiej kupować warzywa konserwowane w puszkach, czy w słoikach? Z czego składa się ulubiony jogurt i czy naprawdę płatki śniadaniowe to coś, czym powiniśmy zaczynać dzień? Jakie mleko wlać do kawy i jaka to ma być kawa? Mnóstwo wątpliwości

Najstarsze książki w domu [Śląscy Blogerzy Książkowi]

Po pierwsze - zauważyliście, że im książka starsza, tym więcej kurzu przyciąga? Po drugie - szukałam na półkach książek wydanych przed 1950 roku. Kilka ich mam (choć więcej tych wydanych współcześnie lub wydawanych w latach pięćdziesiątych - siedemdziesiątych), bo znajomi wiedzą, że jeśli robią porządki i znajdują zbędne, z ich punktu widzenia, starocie, to warto zapytać, przed wyrzuceniem do śmietnika, czy owym starociom nie dam dobrego miejsca na półce. Daję, zawsze:-) Zaczynam od najmłodszych.  Lubicie stare książki pachnące kurzem?

Grégoire Delacourt. Lista moich zachcianek.

Wydane przez Wydawnictwo Drzewo Babel Zastanawialiście się, co by się stało z Waszym życiem, gdybyście wygrali duże pieniądze na loterii? Na przykład dziś, 12 milionów złotych? Jocelyne, właścicielka pasmanterii, namówiona przez przyjaciółki wysyła kupon loterii. Gdy okazuje się, że to właśnie ona wygrywa 77 000 000 kobieta zaczyna myśleć o tym, czego pragnie, o tym, co jest jej w życiu potrzebne, co byłoby zachcianką, a co wyrazem szaleństwa. Swoje pomysły zapisuje na kartkach i równocześnie z wyjątkową ostrością i dystansem zaczyna spoglądać na własne życie, relacje rodzinne, przyjaciół. Znacie krążące w Sieci powiedzonka "Pieniądze szczęścia nie dają, ale zakupy już tak" lub "Kto mówi, że pieniądze nie dają szczęścia, ten nigdy nie był w księgarni"? Powieść Delacourta jest nieco gorzkawą odpowiedzią na żartobliwe slogany o tym, że dobra nadyte mogą dać nam szczęście. Bo przecież, aby być szczęśliwym nie trzeba wiele, za to, by zachować równowagę p

Mariola Jarocka. Cała Polska w legendzie.

Wydane przez Wydawnictwo Martel Ta książka trafiła w moje ręce w idealnym czasie! Wakacje powoli dobiegają końca, ale przecież zostały jeszcze dwa tygodnie sierpnia na wędrówki po Polsce i cała jesień oraz zima na planowanie przyszłorocznych podróży.  "Cała Polska w legendzie" to pięknie wydany (ilustracje autorstwa Anny Sędziwy) zbiór ponad dwudziestu legend z różnych stron Polski. Każde z opisywanych miejsc zaznaczono na mapie - poza lekcją historii, dzieci dostają przy okazji lekcję geografii. Czy wiecie, że warszawski Plac Trzech Krzyży nazywał się kiedyś Placem Dwóch Złotych Krzyży? Czy wiecie jak długo jedna kropla wody płynie ze źródła Wisły do jej ujścia do Bałtyku? Czy wiecie dlaczego Sandomierzanie tak lubią imię Halina? Każda karta tej książki to coraz to nowe ciekawostki i informacje.  Obiecuję Wam, że będziecie zainteresowani lekturą co najmniej tak samo jak Wasze dzieci. Wpisuję "Całą Polskę w legendzie" na listę książkowych prezentów

Niedzielnik nr 44

Przez ostatnie dwa tygodnie czytałam niedużo, a jeśli już to tylko wieczorem przed snem. Co więcej - książki były wyciągnięte w bibliotecznych, nieco zakurzonych półek. Czas wypełniały mi rozmowy, spacery po lesie, pływanie w jeziorze, zbieranie działkowych plonów i różne atrakcje, które dzieją się tylko wtedy, gdy są wakacyjne miesiące i wówczas, gdy odwiedzam rodzinne strony. Co przeczytałam? Z półki wyciągnęłam "Ależ, Marianno!" Katarzyny Leżeńskiej oraz jej "Hakus-pokus" pisane wspólnie z Dariuszem Milewskim. O ile pierwsza z nich nadawała się idealnie do letniej, niezobowiązującej lektury, to drugiej zdecydowanie zabrakło potoczystości i lekkości charakterystycznej dla prozy Leżeńskiej. Pani w bibliotece podsunęła mi jeszcze "Modliszkę" Ireny Matuszkiewicz. Książka z gatunku lekkich, choć chyba zbyt zagmatwana by dopisać do niej również określenie przyjemna . "Szeptami" autorka ustawiła wysoko poprzeczkę i trudno było mi przekonać s

Kęstutis Kasparavičius. Marchewiusz Wielki.

Wydane przez Wydawnictwo Martel Na samym końcu ulicy Wąskiej, w domku z dachem krytym czerwoną dachówką żył sobie Zajączek  - tak zaczyna się opowieść o Marchewce, małym króliczku, który pewnego dnia spoglądając w lustro doszedł do wniosku, że jest za mały, za chudy i w ogóle zupełnie nie taki jak chciałby być. Postanowił więc porzucić standardową króliczą dietę (konieczna kapusta i marchewka) na rzecz ciast, tortów i innych słodkości. Rósł, rósł aż... stał się Marchewiuszem Wielkim, który nie tylko przestał mieścić się w swoje ubranie, ale nawet w swoim domu i na ulicy!  "Marchewiusz Wielki" to kolejna pięknie ilustrowana książka Kęstutisa Kasparavicziusa, którą moim zdaniem można nazwać książką terapeutyczną. Liczba otyłych dzieci rośnie z każdym rokiem, zajączek Marchewka może stać się przyjacielem i wzorem dla każdego dziecka, które zmaga się z tą chorobą. Co prawda od samego patrzenia na ilustracje pyszności wypiekanych przez zajęczą rodzinę człowiekowi na

Wakacjowanie