Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Łukasz Warzecha spotykał się z Lechem Kaczyńskim jedenaście razy, a ostatnie spotkanie mieli 7 kwietnia, trzy dni przed śmiercią prezydenta. Warzecha napisał we "Wstępie", że do zakończenia książki zgodnie z założonym planem zabrakło czterech, może pięciu rozmów.
Kaczyński mówi o sobie, o swoich lekturach, o swoim zainteresowaniu polityką. Warzecha zapytał, kiedy Kaczyński zdecydował się zaangażować w politykę, w odpowiedzi prezydent stwierdził, że takiego jednego momentu nie było, natomiast z pewnością bardzo wcześnie podjął decyzje o tym, że zostanie politykiem. I dodał, że już jako dziecko wiedział, kiedy upadnie komunizm, mianowicie w roku 1975. Warzecha zapytał o to, skąd akurat ta data, na co Kaczyński powiedział:
- Nie potrafię tego dzisiaj odtworzyć. Ale miałem skłonność do marzycielstwa, wówczas jeszcze do przodu. Dzisiaj już marzę raczej do tyłu, czyli myślę sobie o tym, co mogłoby się potoczyć inaczej w przeszłości.
Kaczyński, dobrze pytany przez Warzechę, mówi o "Solidarności", o okrągłym stole, o Magdalence, o swojej karierze na stanowiskach ministra sprawiedliwości oraz prezesa NIK-u i o prezydenturze. Mówi o polityce, którą prowadził i o polityce, która jego zdaniem najlepiej służyłaby Polsce, a która nie zawsze była i jest prowadzona.
Nie da się powiedzieć w skrócie o wszystkim, co zawiera ta książka, dlatego powiem tak: po przeczytaniu tego, co Kaczyński powiedział, a Warzecha opublikował, dużo lepiej rozumiem najnowszą historię Polski. Nie chodzi przy tym o to, że jest rzeczą niesłychanie trudną ogarnięcie tego, co dzieje się w polityce, tylko o to, że najzwyczajniej w świecie nie znam faktów - polityka nie jest moją ulubioną dziedziną, z kolei Lech Kaczyński był w politykę zaangażowany bez reszty, więc masa rzeczy opowiedzianych w książce to dla mnie informacje nowe i bardzo interesujące.
Nie będę rozpisywać się nad tym, jak media przedstawiały Lecha Kaczyńskiego w czasie jego prezydentury, bo jeśli ktoś chce, to widział to, a tym bardziej mógł zobaczyć po 10 kwietnia - w książce można sobie poczytać o tych medialnych mechanizmach.
Warzecha dobrze prowadzi te rozmowy - nie przerywa, pozwala dokończyć wątek, jednym słowem naprawdę chce dowiedzieć się ciekawych rzeczy, a razem z Warzechą dowiadujemy się i my.
Jest taki fragment w książce, przy czytaniu którego chciało mi się płakać. Ten fragment:
"Łukasz Warzecha: W tym okresie, kiedy Aleksander Kwaśniewski był jeszcze prezydentem, a Pan prezydentem elektem, nie dochodziło między panami do jakichś sporów kompetencyjnych? Na przykład o to, kto ma się spotykać z zagranicznymi delegacjami?
Lech Kaczyński: Nie było takiej możliwości. Właśnie w tamtym okresie przyjechała Angela Merkel i prezydenta Kwaśniewskiego akurat nie było. Spotkałem się z nią, ale bardzo wyraźnie powiedziałem, że działam tylko w jego zastępstwie. Chciałem, żeby to samo było jasne po najbliższych wyborach prezydenckich, gdybym je przegrał. Mój następca przez te dwa miesiące może działać najwyżej jako mój zastępca."
* * *
Książkę kupicie w: