Katarzyna Zawodnik, Zapisz zmiany

Katarzyna Zawodnik, Zapisz zmiany


 

Przyznaję, gdyby nie to, że Katarzyna Zawodnik napisała do mnie i zapytała, czy chciałabym przeczytać jej książkę, pewnie nie dostrzegłabym tej powieści w masie innych wydawanych obficie. Na szczęście napisała, a ja - wbrew temu, co odpisuję zazwyczaj - poprosiłam o egzemplarz. Było warto, zdecydowanie!

Zapisz zmiany Katarzyny Zawodnik to powieść opisująca jeden z wariantów naszej przyszłości. Ludzkość w wyniku skażeń będących efektem wojny amerykańsko-rosyjskiej, zmuszona jest zamieszkać w wysoce stechnizowanym świecie zbudowanym pod ziemią. Obyczajowość zmieniła się znacznie, standardem w wyposażeniu domu jest robot sprzątający, gotujący, robiący wszystko, zwany humanem, dzieci rodzą się w sposób naturalny tylko u lekko zwichrowanych małżeństw (cała reszta w wylęgarniach, och mój ulubiony Nowy wspaniały świat Huxleya od razu mi zabrzmiał), a widok za oknem wybieramy sobie kliknięciem (lub dodatkową opłatą za pakiet premium). Co więcej - na rynku zaczynają się pojawiać humanoidy, partnerzy doskonali, których zadaniem jest spełniać wszelkie wyobrażenia i pragnienia osoby zamawiającej oraz kochać ją do granic własnej sztucznej inteligencji.

Czujecie się zaintrygowani? I słusznie.

Autorka prowadzi narrację z punktu widzenia Liv, wyklutej, samotnej kobiety, która chce być wreszcie szczęśliwa, Cezara - mającego jej owo szczęście zapewnić i Olgi, staruszki pamietającej poprzednie zasady życiowe i próbującej, nieco rebeliancko pokazać, że życie bez prawdziwych uczuć się nie uda.

Ależ to się dobrze czytało! Futurystyczna wizja świata odmalowana przez Katarzynę Zawodnik była bardzo przekonująca i tym samym - oszałamiająco prawdziwe stawały się problemy ludzi żyjących w XXII wieku. Właściwie powinnam powiedzieć ludzi i nieludzi, bo i tych na tych drugich autorka ogniskuje uwagę czytelnika. 

Wartością powieści Zapisz zmiany jest tez i to, że już dziś, kiedy jeszcze nie tworzymy związków z homanoidami, ale grzebiemy w ludzkim ciele i zasobach inteligencji próbując stworzyć nadczłowieka (co - jak uczy historia też jest groźne), możemy rozważyć gdzie nas ów pęd do ulepszania życia doprowadzi. 

Pani Katarzyno, gratuluję debiutu! A Was zachęcam do lektury.

3 dla dzieciaków (66)

3 dla dzieciaków (66)

 


Emmanuelle Figueras, Tristan Gion, Dlaczego orangutany nie lubią pasty do zębów. Tłumaczenie: Paulina Blaszczykiewicz

Wydawać by się mogło, że pytania jakie w książce stawia autor są dziwne. Bo co maja wspólnego - jak w tytule orangutany z pasta do zębów lub rowerzysta z niedźwiedziami polarnymi? I czemu niby film z Internetu miałby wędrować dnem morskim?

Te i inne - przyznajcie - intrygujące pytania padają w książce francuskiego autora. Padają i sprawiają, że po 1) od razu chce się poznać na nie odpowiedź, 2) tę odpowiedź dzieci zapamiętają.

Najważniejszą jednak zaletą tej książki jest tematyka jaka podejmuje. W prostych, czasami pozornie zagadkowych, stwierdzeniach zostają wyjaśnione zależności między naszymi działaniami, a zmianami klimatu. Mocą tych historii jest pokazania tego, co jako dorośli znamy z innych dziedzin życia - układu bodziec - reakcja. Przykład? Jeśli rolnik spryska swoje plony środkami grzybo- i owodobójczymi, populacja owadów spadnie. Malejąca liczba owadów to mniejsza ilość pokarmu, na przykład da jaskółek. Czyli pryskanie pól = zmniejszenie liczby ptaków.

Warto, by tę książkę dziecko czytało w towarzystwie osoby dorosłej, która będzie zwracała uwagę na to, jak przedstawione w niej treści korelują z wrażliwością dziecka. Łatwiej będzie wówczas wyjaśnić młodej czytelniczce czy młodemu czytelnikowi, że powinno się używać pasty do zębów, która nie ma w składzie oleju palmowego, niż później ukoić dziecięce łzy wynikające z tego, że każde umycie zębów zabija małego orangutana.

Wydane przez Wydawnictwo Kropka




Grzegorz Kasdepke, Koronkowa robota

Dziewięcioletni Staszek, siedmioletnia Róża i ich rodzice na urlop wybrali się do Koniakowa. Tak, tego od koronek - jak już tytuł książki mógł Wam zasugerować. Nie spodziewając się niczego fascynującego w niewielkiej górskiej miejscowości, chłopiec wymyśli, że napisze książkę. I to nie byle jaką - gdyż będzie to kryminał. Zaczął zatem bacznie obserwować ludzi i zdarzenia i choć jego młodsza siostra, czepialska straszliwie, wtrąciła się i tym razem, to raczej wyszło to i chłopcu, i jego opowieści na dobre.

Fabuła szalenie przyjemną, jakość grzegorzowokasdepkowa, więc jest dobrze. Na wielki plus zasługuje coś, na co pada nasz wzrok zaraz po tym gdy miniemy stronę tytułową. Znajduje się tam bowiem INSTRUKCJA OBSŁUGI KSIĄŻKI :-) Genialny pomysł, gratuluję! Podoba mi się i to, że zanim dotrzemy do historii właściwej, poznajemy jej bohaterów - uwielbiam takie rozwiązania. A za opis pani Marii, który docenią bardziej rodzice niż dzieci - serdecznie dziękuję:-)

Polecam:-)

Wydane przez Wydawnictwo Literatura



Lucy Maud Montgomery, Anne z Zielonych Szczytów. Tłumaczenie: Anna Bańkowska

Burza jaka przetoczyła się przez gremia zainteresowane tym, czy Ania to na pewno Anne i czemu rudowłosa dziewuszka z Zielonych Wzgórz nagle zamieszkała w Zielonych Szczytach, nieco mnie zdumiała. I rozbawiła. Nie skusiła jednak do tego, by czym prędzej czytać nową wersję tłumaczenia i przekonywać się kto ma rację. Nie czuje się kompetentna do takich ocen.

Nieco czasu minęło, w zapowiedziach wydawniczych pojawiła się kolejna część losów panny Shirley, a na platformie audiobookowej, z której korzystam pojawiła się Anne z Zielonych Szczytów. Postanowiłam zatem posłuchać, zamiast czytać. I to był bardzo dobry wybór.

Od dawna mówię o tym, że słuchając książek uruchamiam inny poziom rozumienia, niż czytając. Są pewne frazy, opisy trafiające do mnie bardziej, na zupełnie inne rzeczy zwracam uwagę, inne mi się w fabule uwypuklają. I nie inaczej było w tym przypadku.

Macie gdzieś pod ręką 10-11- letnie dziecko? Popatrzcie na nie, zastanówcie się co umie, jakie ma talenty, czym się interesuje, jak wygląda standardowy dzień z jego życia. I teraz zestawcie to sobie z Anne, która w wieku jedenastu lat zwierza się obcej kobiecie do domu, której omyłkowo trafiła, że całą noc nie spała z przejęcia na myśl o tym, że będzie miała własny dom. Dotychczas bowiem Anne mieszkała i pracowała w różnych domach, gdzie - niczym służąca - zajmowała się dziećmi, domem i tym, co trzeba było. Była wszak dzieckiem niczyim.

Rozczuliła mnie rozmowa Anne i Diany na temat tego, że już niedługo będą mogły nosić długie spódnice i upięte włosy i będą wówczas już prawie dorosłe. I teraz wykonajcie rzut oka na współczesne trzynastolatki.

Mam nieodparte wrażenie, że wartości jakie były cenne dla Anne Shirley i jej rówieśnic, zostały już dawno zapomniane. I to, w odróżnieniu od samej powieści, wcale mi się nie podoba.

Wydane przez Wydawnictwo Marginesy

Paweł Armada, Mistrzowie koncentracji (Tom I i II)

Paweł Armada, Mistrzowie koncentracji (Tom I i II)

 


Tych z Was, którzy towarzyszą mi na Instagramie, podpytywałam, czy mam pisać o książkach Wydawnictwa animi2, czyli tego, w którym pracuję. Potwierdziliście, więc na pierwszy ogień idzie publikacja, której poświęcam ostatnio sporo czasu.

Mistrzowie koncentracji Pawła Armady to wywód wymagający skupienia i albo dobrego rozeznania w ideach filozoficznych, albo pokornego przyznania przed samym sobą, że erudycją nam do autora daleko. Co wszakże nie znaczy, że przyjemności z czytania mieć nie będziemy.

Paweł Armada opowiada bowiem o tym kim są mistrzowie koncentracji i dość bezlitośnie udowadnia jak wiele tego, co o sobie myślimy i czym się w życiu kierujemy, jest dalekie od mistrzowskiego poziomu. Nie jest tu jednak w pełni pesymistyczny i nie stwierdza, że owa obserwacja zwalnia nas od rozwoju, pracy nad sobą i dążenia do ideału. O, co to to nie - autor bowiem stwierdziwszy naszą indolencję, wygodnictwo i różne inne niedoskonałości, wyraźnie nawołuje do tego, by - na własną miarę - dążyć do bycia mistrzem koncentracji. Pokazuje też sylwetki owych przywoływanych przez siebie mistrzów i wtłacza w nas otuchę.

Ciekawa rozmowa rozwinęła się pod wpisem o książkach; dotyczy ona tego, czy będąc zapracowaną i zarzuconą obowiązkami kobietą można dążyć do poziomu mistrzów. Co sądzicie?

Mnie lektura sprawiła dużo przyjemności. Znalazłam w niej stwierdzenia z takiego punktu widzenia, który- choć z założenia całkowicie mi obcy - w konkluzji stawał się podobny do tego, co myślę. 

P.S. Tu poczytacie wywiad z Pawłem Armadą, a na moim FB - fragment rozmowy, która będziemy z pewnością kontynuowali.

Eva Swedenmark, Nikt nie ma wszystkiego, każdy ma coś (seria)

Eva Swedenmark, Nikt nie ma wszystkiego, każdy ma coś (seria)

 


Trzy powieści zawarte w serii Nikt nie ma wszystkiego, każdy na coś, to historie, których bohaterowie liczą sobie około 70-80 lat, żyją w szwedzkim Aspuden, a ich życie towarzyskie ogniskuje się wokół sklepiku z używanymi rzeczami o wdzięcznej nazwie Po Siostrze.

Książki, w interpretacji Maszy Boguckiej, dostępne są w aplikacji storytel i choć nie jest to reklama/płatna współpraca, chciałabym Wam owe książki polecić.

Świat szwedzkich seniorów jest bowiem zgoła inny od tego, co mogę zaobserwować wokół siebie. I nawet jeśli uznamy, że Eva Swedenmark podkoloryzowała rzeczywistość pozwalając na to, by Viola i Rick spotkali się po ponad 30 latach rozłąki, a innych bohaterów prosto do łóżka zaprowadziła współdzielona pasja do lalek, to jednak pewne realia są zdecydowanie prawdziwe.

Seniorzy pracują mimo emerytur, bo lubią, a nie dlatego, że muszą. Realizują swoje pasje. Kupują bilet na samolot i lecą do USA, bo chcą szukać aktualnej lub minionej miłości swego życia. Zaniedbane seniorki wychodzące spod rąk fryzjerki, makijażystki i stylistki z szarych, myszowatych kobiet zamieniają się w piękności, by za Oceanem tworzyć wizerunki siebie jako seniorskich modelek szczególnie rozchwytywanych na rodzimej ziemi. Bliskość, nie tylko emocjonalna, ale i ta fizyczna, pełna uniesień i rozkoszy, nie stanowi dla nich wspomnień, o których nie wypada nikomu mówić, tylko coś co jest, będzie i - nieco zaczepienie - a dlaczego, by nie spełniać swoich pragnień także w zakresie seksualnym?

Uderzające jest to, co pewnego dnia powiedziała Viola - licząca sobie sporo ponad osiemdziesiąt lat niegdysiejsza hipiska z Harlemu: te wszystkie leki, którymi mnie faszerowano miały mnie optępić i zabrać chęć do życia. Bo starych wypycha się na margines.

Na szczęście istnieją powieści takie jak te: Sklepik przeciwzmarszczkowy, Podróż ujędrniająca, Ślub pielęgnacyjno-odżywczy. Miłego słuchania!

3 dla dzieciaków (65)

3 dla dzieciaków (65)

 


Paweł Pawlak, Felcia czyli szkice z kichającym berecikiem


Paweł Pawlak postanowił przedstawić współczesnym dzieciom dziewczynkę, która urodziła się - jak sam objaśnia we wstępie - więcej niż pół wieku temu. Czy to może być ciekawe?

Bo czym różniło się życie Felci od życia dzieci, które będą o niej czytały? Chciałoby się napisać - wszystkim, ale przecież, to czym się różniło, dotyczyło zaledwie tego, co zewnętrzne. Natomiast, ciekawość świata, chęć do psocenia, różne aktywności, które tylko całkiem przypadkiem wychodziły zupełnie inaczej niż miały - to chyba dzieci maja wspólne?

A zewnętrzne? Czarno-białe telewizory. Porzeczki u babci w ogrodzie. Zdjęcia na kliszy pozwalającej zrobić ich tylko 36 i oglądane dopiero po wywołaniu w zakładzie fotograficznym. Ubrania (i nie tylko) w paczkach od cioci z Ameryki. Ser żółty kupowany na kilogramy/bochenki otoczone czerwonym woskiem. Samochód syrenka. Lądowanie Neila Amstronga na Księżycu.

Wędrówka przez czas i do czasów minionych zapoczątkowana przez lekturę Felci, może być wstępem do interesującego nurkowania w historię rodziny, obserwowania podobieństw i różnic na portretach i fotografiach przodków, dowiadywania się tego, co i komu w genach zawdzięczają dzisiejsze dzieciaki. A gdy sięgniecie do zdjęć z Mikołajem i Panią Śnieżynką, okazać się może, że warunki zewnętrzne uległy zmianie, ale serca dzieci - nie.

Zaprzyjaźnijcie się z Felicią, warto :-)

Wydane przez Wydawnictwo Wilga





Keith Negley, Twardziele też czują


Książek obrazkowych przedstawiających emocje jest wiele. Czy ta różni się od pozostałych. I czemu tak bardzo, że warto zwrócić na nią uwagę?

Kim są twardziele? Włączcie filmy Marvela, relacje z zawodów sportowych, zaobserwujcie tak zwane męskie zawody, by bez trudu odpowiedzieć na pytanie. A jacy są twardziele? Wiadomo, twardzi. Ciałem, duchem i emocjami.

A jednak temu ostatniemu przekonaniu, jako szkodliwemu, Keith Negley mówi "stop. W swojej książce pokazuje twardzieli jako ludzi, którym emocje nie są obce, którzy czasami zmagają się z ciężarem społecznych oczekiwań, którzy mają dość tego, że wymaga się od nich wciąż pełnej gotowości do czynienia dobra światu, mimo odczuwanych przez nich uczuć, niedyspozycji, wahań.

Czy kapitan dowodzący statkiem może obawiać się burzy? Wytatuowany motocyklista płakać nad potrąconym zwierzęciem? Zawodnik walczący na macie mieć już dość tego, jak jest postrzegany?

Przekonania to coś, nad czym można i trzeba pracować. Wyposażenie w te służące nam mamy szansę na dobre, zgodne ze sobą życie. Przekonania, które nas krzywdzą - tak jak to zabraniające twardzielom odczuwać emocje - upośledzają nasze umiejętności społeczne i czynią nas nieszczęśliwymi.

Panowie - czytajcie z synami książkę Twardziele też czują. Dajcie im i sobie przyzwolenie na odczuwanie emocji.

Wydane przez Wydawnictwo Słowne Młode



Katarzyna Ryrych, Wojna w Kuropatkach


Wydana w serii Wojny dorosłych-historie dzieci książka opisująca pobyt Melu u babci na podlaskiej wsi, przedstawia w sposób bardzo delikatny i jednocześnie sugestywny wojnę, o której media już milczą. Wojnę na granicy łączącej Polskę z Białorusią. Wojnę, w wyniku której umierają ludzie, a inni zarabiają krocie na szybkim budowaniu muru.

Dwunastoletnia Mela w towarzystwie młodszej siostry trafia podczas wakacji do babci. I choć kocha i ją, i jej dom, jego otoczenie, zwierzęta, to czuje, że tegoroczne wakacje będą inne. Po pierwsze - babcia w rozmawia z tata i pali. Po drugie - ma kota. Dużego, o niespotykanej urodzie. I ma go z lasu. Po trzecie - do lasu nie można chodzić, bo - jak mówi babcia - pojawiły się wilki.

Nagle świat w Kuropatkach gęstnieje od słów niewypowiedzianych, a  przyjaciel Meli, oprócz zwyczajowych obowiązków wiejskiego dziecka, ma też inne, takie, o których nie chce mówić, a gdy już mówi - to w wielkiej tajemnicy.

Katarzyna Ryrych ma tę niebywałą umiejętność budowania nastroju dzięki półsłówkom, zdaniom niby nie oddającym istoty sprawy, a jednak sięgającą do niej i mocno w głąb rozumiejącego serca i umysłu. Atmosfera jaka odmalowała pisząc Wojnę w Kuropatkach nie pozostawia obojętnym czytelnika, przywołuje go pytaniem o to, co zrobił, by we wsiach podobnych do tej opisywanej, wojna się już skończyła.

Grzegorz Kasdepke napisał, ze ta ksiązka jest jak oręż. To bardzo trafne słowa.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura
Erin Entrada Kelly. Cześć, Wszechświecie

Erin Entrada Kelly. Cześć, Wszechświecie

 


Choć w Polsce ukazała się już jedna książka Amerykanki o filipińskich korzeniach, nie miałam okazji jej przeczytać. Po lekturze Cześć, Wszechświecie i wnikliwym wczytaniu się w stronę autorki, sięgnę po tamtą książkę i jednocześnie będę trzymała kciuki, by i inne jej powieści zagościły na naszym rynku wydawniczym.

Virgil Salinas jest nieśmiały. Ma rodziców i rodzeństwo, od których różni się tak bardzo, że często zastanawia się, czy nie jest dzieckiem znalezionym. Boi się powiedzieć im, że chce być traktowany jako odrębny człowiek, a nie przez pryzmat rodzinnych upodobań i zachowań. W szkole prześladuje go Chet Bullens, który naśmiewając się ze wszystkich słabszych (w jego oczach  - gorszych) rówieśników, odreagowuje emocje jakie pojawiają się w nim podczas konfrontacji z własnym ojcem. Jest też Valencia - miłośniczka przyrody, baczna obserwatorka, która z powodu swojej niepełnosprawności słuchowej czuje się wyobcowana, nie tylko w towarzystwie szkolnych koleżanek i kolegów. Fascynujące grono nastolatków dopełniają Kaori i jej młodsza siostra, Gen. Starsza z dziewczyn rodziny Tanaka przekonana jest o tym, iż ma niebywałe moce, jest medium i choć dotychczas jej jedynym klientem był Virgil, nie trafi wiary w swoje zdolności. Wszyscy oni pewnego dnia trafiają do lasu, w którym rozkwita akcja powieści.

Erin Entrada Kelly sięgając do legend i opowieści (jak sądzę) filipińskich, buduje historię, w której to co na jawie, miesza się udanie z tym, co przeczuwane, duchowe i nadprzyrodzone. Strach odczuwany przez nastoletnich bohaterów, ukrywany przez nich głęboko w sercach, zostaje poddany weryfikacji, a oni sami musza zdecydować, czy to, co odczuwają będzie dla nich w dalszym ciągu ograniczeniem, czy stanie się trampoliną do lepszego życia, do życia o jakim marzą.

Cześć, Wszechświecie to powieść, podczas czytania której, może się Wam wydawać, że to ot taka opowiastka o dzieciakach z trudnościami w komunikacji z sobą i innymi. Gdy jednak po przeczytaniu odłożycie książkę i pozwolicie sobie na myślenie o tym, co się w niej wydarzyło, zacznie odkrywać się przed Wami całe bogactwo znaczeń, jakie Erin Entrada Kelly ukryła w powieści.

Dobrej lektury!

Wydane przez Wydawnictwo Zysk i S-ka

Dominika Buczak, Całe piękno świata

Dominika Buczak, Całe piękno świata

 


Całe piękno świata Dominika Buczak zamknęła w trzystu pięćdziesięciu stronach. I choć wydawać by się mogło, że to idealna wielkość książki na weekendowe czytanie, to przyznaję - nie było łatwo. Dlaczego?

Dorka i Stach opuszczają podhalańską wioskę. On marzył o morzu, ale ona - od zawsze żyjąca w górach - uprasza męża o to, aby z nowego domu też był widok na góry. Mężczyzna daje się przekonać i wybiera okolice Kłodzka jako miejsce, w którym po raz pierwszy młodzi małżonkowie będą na swoim, w którym dane im będzie zapomnienie o nędznym domu, zabitych członkach rodziny, mieszkaniu niesamodzielnym, bo u rodziców.

Propaganda głosi, że prasłowiańskie rejony Wrocławia i Kłodzka pora zaludniać Polakami. Bąkowie trafiają do Poręby, a lokalny działacz kwateruje ich w pięknym domu. Dom ów ma jednak mankamenty: Evę, Petera i ich czwórkę dzieci. Niemców, którzy wybudowali dam, b w nim żyć, aż do śmierci i których - jak wielu innych - zaskoczyła wiadomość, że to już nie jest ich Ojczyzna, że mają się wynosić.

Dorka patrzy na swoje sąsiadki, patrzy na siebie. Ciała Polek są dla niej przezroczyste. Pod skórą widzi w każdej sarkofag pełen pogrzebanych lęków i wspomnień. Rozumie, dlaczego niektóre mówią. Rozumie, dlaczego inne milczą. Rozumie, ze dzieci trzeba chronić przed sarkofagami matek. [s. 145]

Dominika Buczak poetycko odmalowuje doświadczenia wojenne i powojenne swoich bohaterek. Zabiera nas do domu, który przychodzi dzielić Niemce (gospodyni, która odchodzi) i Polce (gospodyni, która przychodzi). Pokazuje nam Lichtenwalde / Porębę i zmiany społeczno-historyczne, które znane z kart podręczników są suchymi słowami. Poznawane dzięki wrażliwości autorki, łapią za gardło i każą szukać wokół czegoś pozytywnego, by nie rozpaść się czytając o tych, które - jak w każdej wojnie, także tej trwającej dziś - traciły najwięcej.

Całe piękno świata to ważny głos w dyskusji o pamięci. Przeczytajcie koniecznie.

P.S. Pewne rzeczy zrozumiecie jaśniej, gdy sięgniecie także po Jak wychować nazistę.

3 dla dzieciaków (64)

3 dla dzieciaków (64)

 


Świat w sekundzie to książka, której wymowa stała mi się szczególnie bliska na początku epidemii covid-u. Dziś, po ponad miesiącu wojny w Ukrainie, ponownie przywołuje do siebie aktualnością i mądrym przesłaniem.

Książka ta bowiem zwraca naszą uwagę na najkrótszą, wskazywaną przez zegarki jednostkę czasu - sekundę. Zatrzymuje nas na sekundę i jednocześnie zabiera w podróż - szybką - przez świat, by pokazać jak wiele może się wydarzyć w tak krótkim czasie.

Może runąć bombardowany dom. Winda - zatrzymać się na innym piętrze niż chcemy. Mleko wykipi, upuszczony talerz rozbije się na kawałki, ptak wzbije się do lotu, a Ty usłyszysz, że ktoś Cię kocha. Ktoś zasypia, ktoś się budzi, w czyimś domu rozbrzmiewa dźwięk otwieranych drzwi, a gdzie indziej dziewczyna zrywa piękną kość winogron.

Wiecie już o co chodzi? O cały świat zamknięty w sekundzie. Jak bardzo naprawia to nasze patrzenie na życie. Nie wierzycie? Spróbujcie :-)

Isabel Minhós Martins, ilustracje Bernardo Carvalho, przekład Jakub Jankowski, Świat w sekundzie
Wydane przez Wydawnictwo Tako



Poznani tydzień temu Pola i Piotruś tym razem spotykają się w parku. Piotruś przyjeżdża na hulajnodze, a rozpierająca go radość pozwala mu śmiegać tu i tam, z górki i zza zakrętu. Pola wpatruje sie w kolegę zachwycona i prosi o pozyczenie pojazdu. Gdy staje na hulajnodze, podobnie jak Piotruś, odczuwa wielką radośc i wielka wolność. Jeździ i jeździ nie bacząc na to, że chłopiec robi się nieco zły. Aż nagle... Pola wywraca się, a Piotruś...

Wiecie, to niby prosta historia. Ale bardzo pouczająca. Bo mamy tu radość, złość, empatię, współpracę, niesienie pomocy, refleksję o tym, że nadużywamy czyjejś uprzejmości, dążenie do zgody. A co mnie szczególnie zachwyciło? To, że Piotruś miał w swoim plecaku plaster z opatrunkiem. Ręka do góry, drodzy rodzice - kto wyposaża swoje dziecko w apteczkę?

Zajrzyjcie z maluchami, warto!

Camilla Reid, Axel Scheffler, tł. Ewa Borówka, Pola i Piotruś. Hulajnoga.
Wydane przez Wydawnictwo Wilga



Umieszczam tę książkę w piątkowym, dziecięcym wpisie, choć jestem przekonana, że to książka głównie adresowana dla młodych stażem rodziców. Czy dla dzieci też? Tak, ale one zrozumieją ją na zupełnie innym poziomie niż my dorośli.

Początek brzmi tak:
Ryś jest zwierzęciem, które zwykle zakrada się do domów późnym popołudniem. I musicie wiedzieć, że gdy Rysio już się u Was zadomowi, łatwo się od niego nie uwolnicie. Minie wiele lat, zanim zdołacie się go pozbyć.
Sarkastycznie, prawda? Dalej jest podobnie, a doskonałe ilustracje Marie Dorléans, podbijają znaczenie tekstu powodując szeroki uśmiech na twarzach rodziców. Mowa jest o podziwianiu Rysia przez rodzinę - mimo, że Ryś nie pachnie najpiękniej, o zabieraniu go do parku, czy o czasie, w którym Ryś będzie tak duży jak Wy, będzie zapraszał rówieśników, a Wam przyjdzie się pocieszać, że Wasz Ryś na tle innych Rysiów wygląda korzystnie.

Finał tej ironicznej opowieści jest jednak dość zaskakujący w sferze emocji. Jaki? Cóż - pozostaje Wam sięgnąć po książkę. Polecam :-)

Agnès De Lestrade, Marie Dorléans, tłumaczenie Sylwia Sawicka, Jak oswoić Rysia? 
Wydane przez Wydawnictwo Polarny Lis

Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Stan splątania

Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Stan splątania

 


Słyszałam o tej książce wiele dobrego. Pożyczyłam i zupełnie niepotrzebnie kazałam jej czekać na półce. Zatem - jeśli macie ją u siebie i jeszcze się nie wzięliście do czytania, to nie czekajcie. 

Lena, Maria i Miłosz chodzą do jednej klasy. Kolejny rok spędzają sporo czasu w jednym miejscu, ale tak naprawdę niewiele o sobie wiedzą. Nie rozmawiają ze sobą po szkole, mimo, że mieszkają na jednym osiedlu, nie dzielą pasji (bo na te wożą ich rodzice, nie pytając, czy to ich marzenia i zachwyty, czy to raczej rodzicielskie potrzeby), po prostu uczą się w jednym budynku i w tym samym czasie. Słysząc zewsząd, że dobre liceum zapewnia, oprócz świetnych ocen, aktywność społeczna i przyznane za nią punkty, trafiają jako wolontariusze do domu seniora. A tam - zaczynają się cuda.

Roksana Jędrzejewska-Wróbel, pisząca dotychczas mądre książki dla młodszych czytelników, napisała powieść kierowaną do młodzieży. Hm... Napisałam to i zastanowiłam się - czy to powieść tylko dla młodych ludzi? Autorka z wrażliwością pokazuje świat nastolatków, których nikt nie słucha, bo jest pewien system, w który zgodnie z oczekiwaniami dorosłych powinni się wpasować. Świat aktywnych zawodowo dorosłych - zmęczonych schematami w jakich żyją i jednocześnie niedostrzegających, że tego samego chcą dla swoich dzieci. I wreszcie - dorosłych w wieku poprodukcyjnym (nazwijmy to tak sucho i nieładnie), którzy, jak nastolatkowie, tracą prawo głosu i ze względu na swój wiek, choroby, niedomagania są odsunięci na margines życia. Tak, jakby z przekroczeniem granicy lat życia, doświadczenie zawodowe, umiejętności, cechy osobowości, zanikały, by dać miejsce procesowi odindywidualizowania i nadania jednego określnika - senior.

Autorce gratuluję empatii i umiejętności opowiadania historii. Historii, która porusza bez względu na to ile masz lat. Stan splatania to jedna z tych książek, do czytania której mam ochotę zachęcić bardzo intensywnie każdego z Was, by potem móc zapytać - I jak wrażenia?

Małgorzata Wasilewska, Kobiece everesty

Małgorzata Wasilewska, Kobiece everesty

 


Małgosię Wasilewską poznałam na jednej z fecebookowych grup. Gdy w jednym z wątków napisała o tym, że wkrótce wydaje książkę, pomyślałam, że warto abyśmy o tej książce porozmawiały. Mijał czas, ja zmieniłam pracę, Kobiece everesty miały premierę, aż wreszcie się udało spotkać. Z racji oddalenia lokalizacyjnego spotkanie odbyło się on-line, zapis znajdziecie tutaj.

Kobiece everesty to opowieści o kobietach w czasie zmian. Dwadzieścia trzy kobiety opowiedziawszy swoje historie autorce przystały na to, by ich opowieść została wydrukowana i przedstawiona wszystkim tym, którzy sięgną po książkę.

Opowieści, których wysłuchała Gosia, czasami są prostą drogą ku sukcesowi, czasami nieco bardziej krętą. Zdarza się, że owa droga wciąż trwa, bo bohaterka uznaje, że zmiana jest czasem jej sprzyjającym, w innym przypadku zmiana oznacza definitywne zamknięcie za sobą przeszłości, by móc iść do przodu. Pewne wymagały terapii, inne konsekwencji w działaniu, jeszcze inne zawierzenia bliskim, czy Wszechświatu w to, że nowe = lepsze.

Jest jedno, co niewątpliwie łączy opowieści tych silnych, odważnych kobiet - ich doświadczenia są inspirujące. O tym, jak bardzo, przekonacie się sięgając po książkę. Do kupienia na stronie gosiawasilewska.pl

3 dla dzieciaków (63)

3 dla dzieciaków (63)

 



Piotruś odwiedza Polę w domu i, po grzecznym odstawieniu kaloszy i odwieszeniu płaszcza przeciwdeszczowego, spędzają sporo czasu na wspólnej zabawie. Zajęte wożeniem lalek, budowaniem torów i innymi atrakcjami dzieciaki zapominają o jedzeniu i piciu. Gdy wreszcie sobie o tym przypominają i chłopiec gasi pragnienie, po chwili okazuje się, że zapomniał jeszcze o czymś. Zabawa pochłonęła go tak bardzo, że zapomniał pójść do łazienki. Na szczęście Pola jest jego przyjaciółką i wspiera Piotrusia w wstydliwej dla niego chwili.

Prościutka historia niesie w sobie bardzo pozytywny przekaz. I nie mówię tu tylko o tym, co można wyczytać z kilku zdań, a bardziej o tym, co wyłania się z ilustracji. Pola jest oparciem dla kolegi, a cała historia pokazuje, że dzieci - dopóki nie nauczymy ich segregowania płciowego i nie wtłoczymy w stereotypy dotyczące tego, co komu wypada, a co nie - mają o wiele prostsze i przyjaźniejsze relacje niż dorośli.

Camila Reid, Axel Scheffler, Pola i Piotruś. Plama

Wydane przez Wydawnictwo Wilga


*   *   *




Znacie pierwszą część komiksu o Pikapiduli? To krótkie historyjki powiązane ze sobą postaciami bohaterów - dziewczynką, jej rodzicami, kotem i psem. W drugiej część Pikapidula wspomina w pierwszych dniach szkoły swoje wakacyjne wojaże. Bo kiedy wszyscy w klasie opowiadają, że letnie miesiące spędzili w górach, nad morzem, nad jeziorami, to ona może się pochwalić wizytą na Dzikim Zachodzie!

Tak wiem - do wakacji jeszcze sporo czasu, a w wyniku wojny za bliska granicą, pandemii, która trzymała w kleszczach naszą gospodarkę, nie każdego będzie stać na zabranie dziecka czy dzieci w podróż (jak nam się wydaje) marzeń. Warto zatem sięgnąć do komiksu Agnieszki Surmy, by znaleźć w nim inspirację na szczęśliwie i niebanalnie spędzony wakacyjny czas.

Agnieszka Surma, Pikapidula. Jupijajej

Wydane przez Wydawnictwo Egmont

*   *   *


Mroczna książka skierowana do młodszego czytelnika? Dreszczowiec dopasowany do wieku 9+? Tak, taką propozycję dla swoich czytelników ma Wydawnictwo Polarny Lis.

Mathieu przysnął na lekcji języka francuskiego. Nauczyciel odsyła go za karę do biblioteki dodając zgryźliwie, że trzeba ćwiczyć także mózg. Zgryźliwość owa dotyczy tego, że chłopak jest koszykarzem, a on i czytanie nie są tym, co w jakikolwiek sposób się może komukolwiek kojarzyć ze sobą. Nastolatek wykonuje polecenie nauczyciela i trafia do Viateura Leclerca, który proponuje mu wynagrodzenie w zamian za pomoc w uporządkowaniu podziemi biblioteki. Chłopak zwabiony zarobkiem pojawia się w opustoszałej szkole w sobotni poranek i...

No, a później następuje owa mroczność, o której nie będę Wam opowiadała, bo straciłaby swój urok. Dość powiedzieć, że podziemia kryją tajemnice i to nie do końca takie jakich bohater (i czytelnik) mógłby się spodziewać.

Zaskakujący eksperyment, świetna okładka i szata graficzna książki. Intrygujące - bardzo!

Francois Gravel, Strzeż się starych książek

Wydane przez Wydawnictwo Polarny Lis

P.S. Już ponad rok nie pojawiały się wpisy z serii 3 dla dzieciaków. Na Waszą prośbę - wraca :-)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger