Stieg Larsson. Zamek z piasku, który runął.

Stieg Larsson. Zamek z piasku, który runął.


Wydane przez

Wydawnictwo Czarna Owca

Trzeci tom trylogii Millennium doskonale koresponduje z aktualną sytuacją polityczą w Polsce. Tyle tylko, że w Szwecji afera z nadużywaniem władzy przez służby specjalne zakończy się tak, jak wedle prawa powinno, a w Polsce... Pewnie tak jak zwykle.

"Zamek z piasku, który..." zaczyna się od chwili, gdy Lisabeth i jej ojciec trafiają do szpitala. Gdy o ich życie walczą lekarze, w świecie zaangażowanym w historię Zalachenki rozprzestrzenia się niepokój, a Mikael Blomkvist próbuje znaleźć sojuszników w walce o dobrą przyszłość dziewczyny.

Gromadzenia materiałów mogących świadczyć o skrzywdzeniu Lisabeth Salander i jej matki w źle pojętej służbie Ojczyźnie staje się groźne dla tych, których przekraczanie prawa ma udowodnić. Sięgając nadal po środki zakazane w państwie mężczyźni zajmujący się niegdyś ochroną Zalachenki próbują unieszkodliwić jego córkę i niosących jej pomoc.

O ile w pierwszym tomie bohaterem był dziennikarz, w drugim - Lisabeth, tak w trzecim główną postacią dramatu staje się aparat państwowo-prawno-medialny wciągający w swe tryby pozostałych bohaterów.

Żal, że Larsson nie napisze nic więcej. Świat wykreowany przez niego w Millennium angażuje czytelnika, ciska się w jego myśli, poraża i budzi najróżniejsze emocje.

Jonathan Kellerman. Detektywi.

Jonathan Kellerman. Detektywi.

Wydane przez
Wydawnictwo Amber
Bardzo lubię bohaterów zwyczajowo występujących w książkach Kellermana, czyli Alexa Delawere'a i Milo Sturgisa. Jednak mimo, iż na książce zamieszczono informację "Alex Delaware, najsłynniejszy literacki psycholog-detektyw, w najnowszej powieści mistrza psychologicznego suspensu" niewiele jest w tej powieści psychologa i niewiele jego przyjaciela, Sturgisa. Z początku nieco mnie to rozpraszało, by nie powiedzieć - że nieco to przeszkadzało. Ale im więcej było za mną stron książki, tym silniej wchodziłam w doskonale wykreowany przez Kellermana świat.
Uwielbiam kellermanowskie wyczucie szczegółu:
"W olbrzymiej, zabałaganionej garderobie olbrzymiej, zabałaganionej sypialni z kopulastym świetlikiem w suficie Aaron znalazł jedwabne szorty ze sklepu na Savile Row, dżinsy Rock&Republic rozmiar dwadzieścia dziewięć, czarną bluzę Gucciego, mokasyny ze skóry aligatora za tysiąc dolarów."
Moe i Aaron to przyrodni bracia, którzy nie darzą się sympatią. Moe to policjant, Aaron jest prywatnym detektywem, a pewnego dnia okazuje się, że obydwaj zajmują się poszukiwaniem tej samej osoby - Caitlin Frostig. Dziewczyna pewnego dnia wyszła z domu i już do niego nie wróciła. Podczas prac operacyjnych okazuje się, że nie tylko ona zniknęła bez śladu, a co więcej w podejrzane interesy wplątani są ludzie mediów, celebryci.
Wiem, że z Kellermanem jest tak, że albo się go lubi, albo nie. Ja należę do zdecydowanych miłośników twórczości Kellermana.
* * *

Bogumiła Baumgartner. Przeżyć dwujęzyczność.

Bogumiła Baumgartner. Przeżyć dwujęzyczność.


Wydane przez

Wydawnictwo Harmonia

Autorka jest Polką mieszkającą wraz z rodziną w Bawarii i wychowującą swoje córki w rodzinie podzielonej językowo na język polski i niemiecki. W książce "Przeżyć dwujęzyczność" korzysta zatem z doświadczeń własnych, ale też doświadczeń innych znajomych, czy zaprzyjaźnionych rodzin.

Książka Bogumiły Baumgartner skierowana jest przede wszystkim do tych, którzy bądź to stworzyli rodziny dwujęzyczne żyjąc w Polsce, bądź poza jej granicami. Autorka w bardzo przystępny sposób wyjaśnia jak nie zaniedbać edukacji językowej swojego dziecka, jak sprawić, żeby umiało się porozumieć z rodziną tego z rodziców, którego język jest dla niego "słabszym", jak przeżywać codzienność, by nie wprowadzać dzieci w błąd, konsekwentnie uczyć je, że "jedna osoba to jeden język" i by posługiwanie się dwoma językami było dla dziecka czynnością naturalną, a nie komplikacją.

BARF-ujemy

BARF-ujemy

Od pewnego czasu podczytujemy wątki na temat BAFR (Biologically Appropriate Raw Food), czyli biologicznie odpowiednie surowe pożywienie. Popytałam mądrzejszych, wczytaliśmy się dokładnie w różniaste atrykuły, przemyśleliśmy sprawę i dziś odbyliśmy próbę generalną.

Z. zakupił serca drobiowe, mieloną wołowinę, wątróbki i zamelinował się z tym w kuchni, by przygotować Kociastym posiłek. Do mięsa dodał żółtko, pokruszone/ zmiażdżone skorupki jajek, gerberka warzywnego (jutro zrobię zakupy i przygotuje warzywną papkę). Podczas przygotować Nusia wyglądała tak:

Gusia była mniej śmiała, ale też nie opuszczała kuchni. Jedynie Sisuleńka przyglądała się tym dziwacznym wyczynom Z. z bezpiecznego miejsca w przedpokoju (leżała na mojej czarnej - swojej ulubionej - torbie).

Jedzenie zajęło Kociastym około 20 minut. Miski zostały wylizane tak, że trudno uwierzyć, by ktoś kiedykolwiek wkładał do nich jedzenie.

Sisi nie życzyła sobie mieć zdjęcia przy misce.

Gdyby ktoś miał chęć przeczytać to, co i my czytaliśmy odsyłam: na Miau i na Chatul. Gorąco namawiam:)

Polowanie, karton i czarna torba

Polowanie, karton i czarna torba

Gusia polująca na sikorki (doczytałam - to bogatki) wygląda rozczulająco komicznie:) Ale dzielnie jej kibicujemy:)


Nusia ledwie doczekała chwili, w której złożyłam pudełko. I gdy tylko nadawało się, by w nim zalec - zaległa:) Proszę zwrócić uwagę na stojące nieododal niemal opustoszałe pudełko z kasztanami. Było pełne. Te kasztany są teraz poukrywane w kocich skrytkach;)



A póżniej schowała się pod koc w pozycji na strzałkę;)


Czarna torba lato spędziła w szafie. Wczoraj doszła do wniosku, ze pora ja wyciągnąć, a Sisuleńka - która jest wielką fanką czarnej torby - natychmiast przyznała mi rację:)


Numer 49.SFFiH

Numer 49.SFFiH


Oprócz różniastych tekstów zahaczających o grozę w najnowszym numerze SFFiH przeczytać można feleton Jarosława Grzędowicza zatytułowany "Jak napisać recenzję internetową";))) No, i Pilipiuk świetny jak zawsze:)
Dzikie żądze

Dzikie żądze


Miałam przyjemność oglądać wczoraj w niezbyt odległym teatrze "Dzikie żądze" w wykonaniu aktorów z warszawskiego teatru Bajka. Gdyby ktoś miał szanse zobaczyć, a chciał zażyć dobrej rozrywki w jesienny wieczór - polecam;)

Gazmend Kapllani. Krótki podręcznik przekraczania granic.

Gazmend Kapllani. Krótki podręcznik przekraczania granic.


Wydane przez

Wydawnictwo Czarne

Premiera 2 listopada

Kiedy kilka lat temu jechałam do Albanii odezwał sie do mnie mój były uczeń. Na wieść, że zmierzam do Shqipërii lekceważąc Grecję (w której jak sie okazało on mieszkał) usłyszałam, iż nie warto odwiedzać tych "brudasów". Poczułam się wówczas zmieszana i zadziwiło mnie, jak szybko przyjmuje się stereotypy fukncjonujące w społeczeństwie, w którym się mieszka, jako własne przekonania. To było najsilniejsze i pierwsze wspomnienie jakie przyszło mi do głowy podczas lektury książki - wyznania Gazmenda Kapllaniego.

Autor opowiada nam swoją historię. Historię wyjazdu z Albanii, pierwszych dni na greckiej ziemi, sytuację w obozie dla uchodźców, opowiada o wrażeniach jakie stają się udziałem człowieka wyrwanego z reżimu Hodży, gdy zderza się on z Zachodem.

Jest w tej książce i inna opowieść. Opowieść - traktat skierowany do emigrantów, odsłaniający przed szukającymi godnego życia poza granicami własnej ojczyzny pułapki, ryzyko niepowodzeń, zapowiadający pustkę, grozę stereotypów, samotność w języku, uczuciach, rodzinie. 

Dwie opowieści współgrają ze sobą tworząc przejmujący obraz tego, co z ludzkim poczuciem własnej wartości robiły systemy totalitarne, ukazując absurdy będące codziennością życia w Albanii, pokazując, że władza reżimowa odczłowiecza ludzi.

Każdy kto w czasach minionej epoki wyjeżdżał za granicę, będzie wiedział, o czym pisze Kapllani, będzie umiał podzielić z nim choć częściowo doświadczenia i emocje. Podobnie jak ten, który jest emigrantem w miejscu, gdzie niemile widzi się emigrantów. Ten jednak, kto nie doświadczył w żadnym aspekcie "przekraczania granic" niech czyta książkę Kapllaniego wyjątkowo uważnie. Nigdy nie wiadomo, kiedy podręcznik albańskiego pisarza będzie mu potrzebny.

Pozostaję pod wielkim wrażeniem i gorąco polecam!

P.S. Tęsknota Autora: "Ja jednak pragnąłbym, żeby ludzie podróżowali jak globtroterzy, turyści, jak bohema - z chęci zdobywania wiedzy, z ciekawości, dla ekstrawagancji. Żeby podróżowali jak ci, co zgubili drogę, poszukując raju, albo jak ci, co dzięki zabawnemu przypadkowi znaleźli swoją Itakę."

Sarah-Kate Lynch. Dom córek.

Sarah-Kate Lynch. Dom córek.


Wydane przez

Wydawnictwo Prószyński - S-ka

Opowieść Sarah-Kare Lynch o podupadającej winnicy i trzech siostrach jest idealna do tego, by na jej podstawie zrealizować film. Piękne widoki, konflikty przeradzające się w prawdziwie siostrzane uczucia, wspólna praca, troska o dobra rodziny - aż chciałąbym obejrzeć coś takiego.

Gdy Olivier umiera z wychłodzenia podczas kolejnego ciągu pijackiego jego córka Clementine zostaje sama. Od wielu lat zajmuje się winnicą, jej poświęciła życie i tylko winorośl wypełnia jej myśli (oprócz tych chwil kiedy myśli o uroczym, aczkolwiek zamężnym sąsiedzie i o tym, ze jest grubą nieudacznicą).

Gdy po śmierci Oliviera w domu Clementine zjawia się prawnik i Mathilde, młodsza córka Oliviera. Zaskoczonym i sciekłym kobietom prawnik oznajmia, że gdzieś w świecie jest jeszcze i trzecia córka mająca prawo do dziedziczenia winnicy i domu. Pojawienie się Sophie nie łagodzi konfliktu, a wręcz go podsyca. Jednak przyjemność przebywania w czymiś towarzystwie, potrzeba wspólnej pracy i konieczność walki o przetrwanie winnicy zmienia stosunki między siostrami.

Przyjemna lektura. Klimatyczna, doskonała na jesienne popołudnie - jeśli nie z szampanem - z dobrą herbatą i równie dobrą czekoladą.

Maria Koczwara. Przygody i psotki kotka Puszka i Kitki kotki.

Maria Koczwara. Przygody i psotki kotka Puszka i Kitki kotki.


Wydane przez

Wydawnictwo WAM

Książeczka nieco niepozorna, ale jaka treściwa! I na dodatek ilustratorka wykorzystała do zobrazowania wieszyka napisanego przez Autorkę fotografie:)

Dwa małe kotki, tytułowi Kitka i Puszek, znudzeni zabawą na podwórku wyruszają na spacer. Podczas wędrówki przyłączają się do nich inne maluchy kocie, równie żądne zabawy i niespodzianki, co Kitka i Puszek. Ścieżka zaprowadziła kocich wędrowców do Ogrodu Zoologicznego. A tam - też koty. Ale jakie! Duże, groźne i chyba niezbyt chętne do zabaw z małymi kuzynami. Niejmniej jednak kociaki, a wraz z nimi młody czytelnik, odwiedziły wszystkie duże koty zanim w Mańkowym brzuszku dało się słyszeć burczenie z głodu.

Ostatnia strona książki poświęcona jest zwierzętom jakie kociaki odwiedziły w ZOO. Są zdjęcia i  krótki opis cech charakterystycznych tygrysa, lwa, jaguara, serwala i pantery śnieżnej. 

Idealnym dopełnieniem tej lektury byłaby wizyta w Ogrodzie Zoologicznym. Ale nawet jeśli nie mamy szans pokazać dziecku wspomnianych zwierząt w ZOO warto przedstawić mu je na kartach książeczki Marii Koczwary.

Irshad Manji. Kłopot z islamem.

Irshad Manji. Kłopot z islamem.


Wydane przez

Wydawnictwo Cyklady

Irshad Manij jest muzułmanką mieszkającą od czwartego roku życia w Stanach Zjednoczonych. Dzięki osadzeniu w amerykańskim nurcie kulturowym zapewniającym równość tożsamości, płci, religii Irshad dostrzega to, czego inni muzułmanie albo nie widzą, albo - jej zdaniem - wolą nie zauważać. Dostrzega, iż w społecznycm odbiorze na świecie muzułmani utożsamiani są coraz częściej z terorystami, z fatwami ogłaszanymi wciąż i wciąż, ze złym traktowaniem kobiet.

Gdy tylko wczytałam się w "Kłopot..." przyszła mi na myśl Oriana Fallaci. Tylko, że ona ukazywała niebezpieczeństwo islamu stojąc poza nim, natomiast - co interesujące - Manji nie zamierza wyrzekać się swej wiary, ona tylko chce, by islam przestał być religią konfliktów.

W książce znajdziemy szereg ciekawych obserwacji. Począwszy od lat szkolnych, poprzed młodość i dorosłe życie Autorka zadaje sobie pytania: dlaczego? Po co? I doszukuje się wielu złych decyzji, niepotrzebnych zaperzeń, błędnych postanowień, wręcz niezgodnych z ludzkim rozsądkiem. Dużą część rozważąń poświęca Autorka konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu, sytuacji kobiet w społeczeństwach muzułmańskich.

Irshad Manji nawołuje do wskrzeszenia idżtihadu, nawołuje do odrzucenia świętej wojny. Warto sięgnąć po jej książkę, by przekonać się u źródeł co może nas spotkać, gdy w miejscu Europy pojawi się Eurabia.

P.S. Strona Autorki.

Gina Ford.Książka kucharska dla maluchów i niemowląt.

Gina Ford.Książka kucharska dla maluchów i niemowląt.


Wydane przez

Wydawnictwo Esprit

Gina Ford, brytyjskie guru w sprawach dziecięcych, proponuje rodzicom małych dzieci kilkadziestąt przepisów kulinarnych. Potrawy przygotowane wedle wskazówek Autorki zaspokoją potrzeby dziecięcego organizmu, dostarczą potrzebnych witamin, mikroelementów, wartości odżywczych. Oprócz tego nasycą, zasmakują i zapewnią różnorodność jedzenia.

Autorka we wstępie przyznaje, że stawia na prostotę wierząc także w to, iż wykształcenie poprawnych nawyków żywieniowych u dzieci zaprocentuje, gdy dzieci dorosną. Dzieli się w czytelnikami kilkoma uwagami, które ułatwią korzystanie z książki i przygotowanie posilków. Przybliża także rodzicom szczegóły tego, jak w kolejnych etapach rozwoju dzieci zachowują się wobec jedzenia, jak jedzą i czego potrzebują. 

Później zaczyna się robić już bardzo smakowicie. Przepisy podzielono na grupy: zupy, obiady, smakołyki do jedzenia placami, warzywa i dodatki, pomysły na przyjęcia, itp. Przy każdym z przepisów Autorka umieszcza informację od jakiego wieku można podawać dziecku daną potrawę, ile z podanych składników wychodzi porcji, czy mozna zamrażać daną potrawę oraz listę składników i dobry opis tego, jak z nimi postępować;)

Gina Ford zachęca do gotowania większych partii i mrożenia. Poleca jagnięcinę, warzywa, ostrzega przed dodawaniem soli. I o wszystkim opowiada z taką werwą i tak jakoś porywająco, że choć już zdecydowanie jestem starsza niż ci, o których jedzeniu pisze Autorka mam w planach wykorzystanie kilku jej przepisów.

Helenka, moja siostrzenica, zaczęła chodzić do przedszkola i ma teraz większe wymagania kulinarne. Myślę, że książka Giny Ford będzie doskonałą podpowiedzią dla Mamy Helenki.

P.S. Podejrzyjcie jak wygląda książka - TU. Ładnie i zachęcająco, prawda?

P.S. Strona Autorki.

Jesiennie

Jesiennie

Sisuleńka w poszukiwaniu źródeł ciepła zawędrowała na odbiornik tv. Daleko mu co prawda do tego, który może wykorzystywać (i który ochoczo wykorzystuje) Ko-córka u Pani Magdy, ale jak sie nie ma co sie lubi, to się lubi co się ma. A przy okazji prezentuje się barwy jesienne:)



Nusia od kilku dni okupuje kocyk. Śpi w nim, pod nim, na nim; zdarzyło się nam nawet okupować go razem - Nusia leżała na moim brzuchu i obydwie spałyśmy mocno przykryte. Wczoraj Nusia spała pod kocem, gdy na kocu postanowiła pospać Gusia. Ułożyła się częściowo na Nusi, częściowo obok i spały przytulone ponad dwie godziny.


Nusia przypomniała sobie wczoraj o istnieniu kasztanków. Tym, co jej o tym przypomniało była zabawa jaką z kasztankiem uprawiała Sisuleńka. Gdy Nusia wykazała żywiołowe zainteresowanie Sisi z urazą odeszła pozostawiające Małemu Misiowi wybór.


Ptaszory, najczęściej w postaci wspomnianych sikorek - choć dziś widziałam wróbla, wyjadły już prawie połowę tzw. szyszki dla ptaszorów. W tamtym roku nie cieszyliśmy się aż takim powodzeniem i bardzo nas cieszy, gdy wciąż jakieś skrzydlate zaglądają nam w okna.



Michael J. Buckley. Ateizm w sporze z religią.

Michael J. Buckley. Ateizm w sporze z religią.


Wydane przez

Wydawnictwo WAM


Jest to książka o ateizmie, ale nie tylko, a może nawet nie głównie o ateizmie. Buckley stawia tezę, że "ateizm jako intelektualne przekonanie w nowożytnej Europie narodził się dialektycznie, tzn. właśnie starania, aby mu przeciwdziałać, były siłami, które zapewniły mu ideowy początek, niezmierną intelektualną moc i kulturowy wzrost w nowożytnej Europie". Teza może wydawać się dziwna i od razu chce się postawić pytanie o to, jak to możliwe, że ateizm jest rezultatem starań, które miały mu zapobiegać.

Buckley, jezuita i profesor teologii, odpowiada na to pytanie przeprowadzając klarowny i przekonujący wywód. Wykazuje, że przeciwnikiem religii nie jest nauka, co więcej - przez wieki religia znajdowała w nauce wielkiego sojusznika. Autor na przykładzie trzech wielkich postaci świata nauki, Galileusza, Keplera i Newtona, a także odbioru ich dzieł, rysuje nam obraz dawnej wiary i nowej nauki - te dwa pojęcia są jednymi z kluczowych terminów książki. 

Mamy cały rozdział poświęcony św. Tomaszowi z Akwinu, w którym Buckley, głównie odnosząc się do krytyki Paula Tillicha, rozważa, na ile racjonalne podejście Akwinaty do kwestii wiary przyczyniło się, lub nie, do zlaicyzowania myśli europejskiej. Dalej Buckley prezentuje idee Kartezjusza, Locke'a, Hume'a, Kanta, Darwina, Feuerbacha, Marksa i Freuda, czyli myślicieli mających istotny wpływ na intelektualny klimat Europy, w tym przede wszystkim na klimat wokół religii. Czytamy o śmierci Boga ogłoszonej przez Nietzschego i o mistycyzmie czy kontemplacji reprezentowanych przez św. Jana od Krzyża.

Idea Buckleya dobrze wyłożona jest na przykładzie dzieła Cottona Mahlera, który, jak pisze Buckley:
„Zdołał dokonać podziału 'Dwoistej Księgi Boga' na ‘księgę Stworzeń’ i ‘księgę Pism’, utrzymując, że pierwsza pomaga nam w odczytywaniu drugiej".


Właśnie to podejście, polegające na tym, że religia szukała uzasadnienia samej siebie w "księdze Stworzenia", czyli w nauce i w dedukcji, było największym błędem religii, błędem skutkującym powstaniem ateizmu. Co więcej - nie mogło stać się inaczej, bo podejście, które religia prezentowała przez wieki, zawierało istotne sprzeczności, które musiały doprowadzić do rezultatu w postaci ateizmu. Buckley w swojej diagnozie zgadza się z tą oto tezą Jamesa Turnera zapisaną w książce "Without God, Without Creed: The Origins of Unbelief in America.":
"Chociaż zarówno nauka, jak i społeczne przeobrażenie wzbudziły duży niepokój, żadne nie spowodowało niedowiarstwa (...) Przeciwnie, to religia spowodowała niedowiarstwo. Próbując dostosować swoje wierzenia do społeczno-gospodarczej zmiany, do nowych moralnych wyzwań, do nowych problemów wiedzy, do zaostrzających się standardów nauki, obrońcy Boga zadusili Go powoli. Jeżeli ktoś może zostać oskarżony jako bogobójca, to nie Karol Darwin, lecz jego przeciwnik, biskup Samuel Wilberforce."

Martin Widmark, Helena Willis. Tajemnica kina.

Martin Widmark, Helena Willis. Tajemnica kina.

Wydane przez
Wydawncitwo Zakamarki
W niewielkim szwedzkim miasteczku, Valleby, mieszkają młodzi detektywi - Maja i Lasse. Pomagają mieszkańcom miasta w rozwiązywaniu różnych tajemnic, więc nikogo nie dziwi, że zainteresowali się podejrzanymi zniknięciami psów. Ukochane czworonogi mieszkańców Valleby znikają, a po jakimś czasie owi właściciele otrzymują informację, że mogą odzyskać psa jeśli wpłacą na podane konto pięć tysięcy koron.
Młodzi detektywi myśląc o ukradzionych psach i zastanawiając się jak mogą pomóc ich właścicielom wybierają się do kina. A tam wydarza się coś, co naprowadza Lassego i Maję na rozwiązanie zagadki.
Historia toczy się sprawnie, pozwala uwierzyć dziecku, że wystarczy dobrze obserwować świat, by zauważyć rzeczy niezwykłe dziejące się wokół nas. To, że policjant liczy się ze słowami dzieci, podnosi wartość bohaterów w oczach dziecka. Nie bez znaczenia dla rozwoju empatii młodych czytelników jest i to, że złodziej kradnie psy - zwierzęta towarzyszące ludziom i stanowiące ich przyjaciół. Motywacja złodzieja (bo ma on jakiś cel, na który zbiera pieniądze)  jest skrytykowana, a sytuacja jest opisana w taki sposób, by podkreślić, że nic nie usprawiedliwia kradzieży, że należy właściwie zarządzać swoim życiem.
P.S. Wydawnictwo sugeruje, aby książeczkę czytały dzieci powyżej 6 roku życia.
Rafał Skarżycki. Teleznowela.

Rafał Skarżycki. Teleznowela.


Wydane przez

Wydawnictwo Prozami

"Teleznowela" to debiut powieściowy autora przygód Jeża Jerzego i serii o Tymku & Mistrzu. Poprzednich utworów Autora nie znam, choć, gdy wczytałam się w ich opisy na różnych stronach, czy nawet na blogu Rafała Skarżyckiego, to poczułam się zachęcona.

Miłosz, trzydziestoletni copywriter, dostaje szansę na rozwój zawodowy - powierzono mu stanowisko współscenarzysty w serialu. Jego dziewczyna, Agata, jest bardziej sceptyczna, obawia się, że chłopak zostanie wykorzystany przez machine okołofilmową i wyrzucony. Przyjaciele Agaty, Julita i Andrzej, bezskutecznie starają się o dziecko, żyją w coraz większej izolacji od ludzi i od siebie wzajemnie, a seks małżeński staje się być obowiązkiem i to spełnianym o wyznaczonym przez medyków czasie.

Taki oto mamy punkt wyjścia. Dalej losy bohaterów nieco się plączą, stają się prostsze lub bardziej zagmatwane, a wszystko to Autor doprawił sosem z oczekiwań społecznych wobec dorosłych kobiet i mężczyzn zestawionych z tym, czego oczekują  trzydziestolatkowie i jak oni patrzą na świat.

Jako, że sama mieszczę się w przedziale wiekowym między 30-40 lat, próbowałam zmierzyć się z stworzonymi na potrzeby powieści bohaterami. Nijak mi się nie udało, bo inna jestem niż Agata, Julita, Miłosz, czy Andrzej, inne mam priorytety, a i na trendy i celebrytów wielcem oporna. Niemniej jednak przejrzenie się w lustrze ustawionym przez Skarżyckiego na łamach książki było ciekawym wyzwaniem;)

Rafał Skarżycki krytykuje "warszawkę", mainstreamowe dążenia d tego, by być zauważonym nawet jeśli jest się nikim, kult celebrytów i maniakalną potrzebę posiadania dziecka, by jego obecnością zapełnić pustkę w życiu.

Eric Carle. Czy chcesz być moim przyjacielem?

Eric Carle. Czy chcesz być moim przyjacielem?



Wydane przez

Wydawnictwo Tatarak

Książeczkami Erica Carle'a zachwyciłam się już kilka miesięcy temu. Niedawno ukazała się kolejna - traktująca o przyjaźni.

Mała Myszka wędruje szukając przyjaciela. Pyta o chęć nawiązania przyjacielskich relacji kolejne zwierzęta: konia, krokodyla, lwa, itd. Spotykani przedstawiciele królestwa zwierząt odmawiają Myszce wydając z dźwięki właściwe swojemu gatunkowi. Jest jednak ktoś, kto zechce zaprzyjaźnić się z Myszką.

Miła i charakterystyczna dla twórczości Carle'a grafika zachęca do odwracania kolejnych stron. Tym bardziej zachęca, że bohaterka opowieści zadaje pytanie o przyjaźń zwierzętom, których widzimy tylko ogon. Dopiero, gdy pytane zwierzę udziela odpowiedzi oglądamy je w całości i mamy szansę zaobserwować jak wygląda i jak się zachowuje.

Pozostaję wielbicielką Erica Carle'a i zapraszam do lektury jego książek (wcześniejsze recenzje).

Daniel Pennac. Szanowne dzieci.

Daniel Pennac. Szanowne dzieci.


Wydane przez

Wydawnictwo Muza

Ksiażki Daniela Pennaca są w dużej mierze abstrakcyjno-dziwaczne. Historia osadzona w rzeczywistości banalnie prawdziwej staje się, jak za dotknięciem magicznej różdżki, osobliwa.

Crastaing, nauczyciel od lat zmagający się z nieuwagą uczniów, postanowił ukarać trzech chłopców dodatkową pracą domową. Temat brzmiał:

"Budzicie się pewnego ranka i odkrywacie, że w ciągu nocy zostaliście zamienieni w dorosłych. Zupełnie oszołomieni pędzicie do pokoju rodziców. A oni zmienili się w dzieci. Opowiedzcie co było dalej."

Stało się tak, jak rzekł nauczyciel. Trzej chłopcy stali się dorosłymi, a ich rodzice - dziećmi. Również i nauczyciel dostąpił przemiany. Jak wygląda świat dorosłych z punktu widzenia dziecka? Jak odnaleźć się w otoczeniu, które nie zauważa, że przybyło ci w ciągu nocy trzydzieści lat?

Mamy tu panie lekkich obyczajów pracujące ciężko i szanujące swój czas, mamy złodziejaszka, który wyrósł i został policjantem, by ponownie stać się dzieckiem, mamy traktat nt. "przedwczesnie wrzuconych w tryb ambicji".

Podczas lektury w głowie kołatała mi myśl, że sytuacja w powieści Pennaca jest z pozoru podobna do tej, w której znalazł się bohater Korczakowskigo "Kiedy znów będę mały". Gdy teraz piszę o książce zauważam jej podobieństwo, dość odległe, ale zawsze, do "Sklepów cynamonowych". Ciekawe z jaką lekturą Wam się kojarzą/skojarzyłyby "Szanowne dzieci".

Rina Frank. Każdy dom potrzebuje balkonu.

Rina Frank. Każdy dom potrzebuje balkonu.


Wydane przez

Wydawnictwo Otwarte

Opowieść Riny Frank toczy sie w dwóch przedziałach czasowych - w dzieciństwie bohaterki i w chwili, gdy jest dorosła, wychodzi za mąż, ma rodzinę.

Lata dziecięce dziewczynki, której rodzina uciekła z Rumunii, która wstydziła się swojej matki i wciąż była strofowana przez starszą siostrę, były barwne, pełne spotkań rodzinnych, wypełnione miłością ojca i zmianami mieszkań.

Dorosłość - mimo, że zapowiadała się świetnie - to czas rozczarowań, czas, w którym bohaterka przekonuje się, że wobec pewnych zdarzeń staje się podobna do nielubianej matki, a co gorsza uświadamia sobie, że nie mając oczekiwań wobec życia musi godzić się na to, co owo życie jej przynosi.

Odzyskane dziecięctwo

Odzyskane dziecięctwo

Sisi w chwili, gdy przybyła do nas Nusia wycofała się. Zrobiła się spokojniejsza, ustępowała Małemu Kotu, przestała szaleńczo biegać i bawić się. Gdy niedawno Nusia chorowała i nie była tak aktywna jak zwykle, Sisi odzyskała werwę. Więcej biega, więcej pokrzykuje, nie da się odpędzić od kasztanka czy myszki, a zaczepiona zbytnia bliskością Nusi prycha na nią ze złością. Nusia - po osłabieniu chorobowym - uznała, że nie jest już kotem, któremu się ustępuje, że każda z nich jest tak samo ważna.

Chowanie się w pudle po maszynie kuchennej to ulubiona zabawa Sisulki z lat dziecięcych:)



Kaloryfery w naszym domu rozgrzewają sie popołudniu, by wieczorem osiągnąć maksymalną moc grzania. Sisuleńka dogrzewa sobie ogonek;) Gusi wystarcza ciepło rozchodzące się w koszyku.


Rosemary Davidson, Sarah Vine. Tylko dla dziewczyn. Wielka księga pomysłów.

Rosemary Davidson, Sarah Vine. Tylko dla dziewczyn. Wielka księga pomysłów.

Wydane przez
Wydawnictwo W.A.B.

Uważam, że "Tylko dla dziewczyn" w dorosłych kobietach obudzi tęsknotę za nastoletnimi czasami pisania pamiętników, a nastolatkom przypomni, że są inne - ciekawe i zajmujące - sposoby spędzania czasu niż tkwienie przed komputerem i, co więcej, przekona je do wypróbowania tego, o czym piszą Rosemary Davidson i Sarah Vine.

Autorki przywołując doświadczenia z własnego dzieciństwa zapraszają do zgłębienia sposobów na urządzenie imprezy piłkarskiej, zaprezentowanie znajomym magicznych sztuczek, przyszycie guzika, czy malowanie się z umiarem. Ale to oczywiście nie są jedyne propozycje jakie możemy znaleźć w "Wielkiej księdze pomysłów". Autorki przedstawiają czytelnikom ważne osoby, książki i filmy, które znać należy, podpowiadają jak dobrze bawić się z nadejściem kolejnych pór roku, podczas przerwy między lekcjami i jak być cool;)

Na pochwałę zasługuje strona graficzna książki - ryciny stylizowane na dawne, lekko kremowy papier i okładka. Kilka ostatnich stron przeznaczono na notatki czytelnika; aż proszą, by odkręcić pióro i zanotować własne przepisy na pyszne ciastka, sałatkę, czy poncz;)

Niedawno na jednym z blogów wyczytałam, że amerykańscy wydawcy od pewnego październikowego czwartku zaczynają przedstawiać czytelnikom książki mające szanse być hitami wśród prezentów gwiazdkowych. Wydaje mi się, iż ta praktyka nie zatrzymała się po tamtej stronie oceanu:)
Maj Sjöwall, Per Wahlöö. Mężczyzna, który rozpłynął się w powietrzu.

Maj Sjöwall, Per Wahlöö. Mężczyzna, który rozpłynął się w powietrzu.


Wydane przez

Wydawnictwo Amber

Pewnien ęzczyzna, dziennikarz specjalizujący się w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, wyjechał do Budapesztu i ślad po nim zaginął. Wizytę w kraju za żelazną kurtyną proponują Beckowi służby jakoś niespecjalnie jawne.

Budapeszt widziany oczyma najlepszego śledczego sztokholmskiej policji jest miastem rzeki, rozbrzmiałym turystami, rozedrganym upalnym powietrzem. Śledząc tropy dziennikarza, Beck zauważą, że jest obserwowany. Spotkanie w węgierską policją nie rozwiązuje zagadki mężczyzny, a Martin znużony szykuje się do powrotu.

Śmiesznostka - Martin Beck może i zmęczony jest utyskiwaniem niezadowolonej żony, ale nie zamierza ulegać prowokacjom węgierskiej nimfomanki. Co to, to nie;)

Barbara Zakrzewska. Chcę dobrze czytać.

Barbara Zakrzewska. Chcę dobrze czytać.


Wydane przez

Wydawnictwo Harmonia

"Chcę dobrze czytać" to książka skierowana do dzieci, które mimo pełnej sprawności intelektualnej mają kłopoty z opanowaniem sprawnego czytania z powodów zaburzeń percepcji. Autorka w liście skoerowanym do rodziców objaśnia sposób w jaki należy z ćwiczeń korzystać oraz tłumaczy, jak specyficzne zaburzenia wpływają na umiejętności dziecka związane z czytaniem. 

Ćwiczenia zgrupowane są wokół wierszy. Treść każdego wiersza podzielona jest na sylaby, które są naprzemiennie barwne. Autorka zachęca dzieci, by odczytywały najpierw sylaby, by oswoiły się z nimi, a efektem będzie to, że czytanie całościowe wyrazów stanie się łatwiejsze. W ćwiczeniach dzieci wyszukują liter różniących poszczególe wyrazy, przeliczają sylaby i w tychże sylabach litery, rysują, a przy tym wszystkim utrwalają znajomość wiersza pogłębiając umiejętność czytania ze zrozumieniem.

Wiersze opowiadają o tym, co dzieciom bliskie; o rodzinie, szkole, kocie i psie, świętach, lesie, porach roku. Dzieci czytają o Ojczyznie, o znakach drogowych, o zasadach właściwego zachowania.

Podobnie jak poprzednia książka Pani Zakrzewskiej, i ta jest godna polecenia:)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger