Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Natasza Socha. Pokój kołysanek.

Wymyśliłam sobie kilka wersji pierwszego zdania tekstu o książce Nataszy Sochy. I żadne z nich nie wydało mi się właściwe. Bo trudno zamknąć w jednym zdaniu to, o czym jest ta książka. O czułości? Niespełnionym uczuciu? Życiu w samotności? O winie i karze? W latach pięćdziesiątych w Obornikach, pod Poznaniem,  Rozalia i Helena otworzyły dom dziecka. Po jakimś czasie do gromadki dzieci i kobiet dołączył Joachim. Codzienność, powojennie przaśną, dorośli ubogacali podopiecznym i sobie w najróżniejsze sposoby: wspólną pracą, zabawą, świętowaniem. I nagle Joachim zapragnął czegoś więcej niż Koraliki, zapragnąć poznać świat. Oddział noworodkowy jednego z poznańskich szpitalu decyduje się na przeprowadzenie eksperymentu. Starszy pan, wolontariacko, chce spędzać czas z wcześniakami, chce wypełnić czas, którego nie mogą dać im rodzice, ciepłem i czułością. Ów mężczyzna, traktuje chwile spędzone z maluchami jak swój obowiązek. I... Trochę jak odkupienie winy. Autorka ponownie zai

Dziecięce na Gwiazdkę

Dobranocki na Gwiazdkę Piękne, mądre, zilustrowane tak, że marzy mi się z tych ilustracji, wystawa, torba, pocztówki. Dobranocki o śnie myszki Florentyny, o starszej pani latającej na smoczym grzbiecie, o uleganiu źle pojmowanej tradycji prowadzącej do przemęczenia wszystkich wokół, o Mikołaju, który nie dostawał listów od dzieci i jeszcze o... Dość - nie będę zdradzała wszystkiego.  Zerknijcie do książki na stronie ilustratorki, Ewy Bieniak-Haremskiej, klikając w poniższy obrazek: Warto poczytać, bardzo warto:) Emilia Kiereś. Złota Gwiazdka. Opowieść Emilii Kiereś to klasyczna historia o tęsknocie za rodzinnymi świętami, śpiewaniem kolęd w otoczeniu bliskich, choince rozświetlającej mroki zimowego wieczoru i te, skryte głęboko w sercach.  Złota Gwiazdka to również opowieść o przekraczaniu własnego egoizmu, o dostrzeganiu potrzeb drugiej osoby, o zauważaniu miłości, zmęczenia, troski i tego wszystkiego, co staje się udziałem każdego z nas, a co cz

O świętowaniu...

Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska. Okruchy dobra. Kraków. Siedem osób (czy też rodzin). Dnie przedświąteczne i świąteczne. I jak w życiu każdego z nas - niektórzy z bohaterów są nastawieni na świętowanie, inni rozpatrują czas miniony, jeszcze inni zżymają się na światełka, tłumy na ulicach i w sklepach. Końcówka grudnia to dni, dla wielu z nas, podobne do innych - zabiegane, z radościami i smutkami, z radością z sukcesów i poczuciem klęski. A jednak - większość z nas oczekuje czegoś niezwykłego, tej, pamiętanej z dzieciństwa, magii świąt. Jak pokazuje książka Okruchy dobra - nie będzie magii bez naszych starań, bez naszego zaangażowania. Ona nie bierze się znikąd, powstaje w naszych umysłach i sercach. Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska. Dwanaście życzeń. Kłopot z książkami bożonarodzeniowymi ukazującymi się na rynku w połowie października jest taki, że jeśli nie napisze się o nich od razu, to ulatują z pamięci. Oczywiście - istnieją powieści ponadczasowe (

Boże Narodzenie 2018

Magdalena Kordel. Pejzaż z Aniołem.

Specjalnie piszę o tej książce w niedzielę. Mam nadzieję, że ci z Was, którzy zmęczeni przygotowaniami świątecznymi szukać będą ciepłej, relaksującej lektury, którą sobie lub innym będą mogli podłożyć pod choinkę, jeszcze zdążą do księgarni. A może nawet i wywędrować w okolice Jeleniej Góry? Nie wiem kto chwycił mnie bardziej za serce - Adrianna, której matka, Teresa, zawsze przedkładała nowy romans nad córkę, czy Stefan ratujący przyjaciela przed domem starców. A może niezawodna Madelaine i nietuzinkowa Leontyna? Najważniejsze jednak jest, że do Malowniczego powróciłam jak do miejsca doskonale znanego, takiego, gdzie czeka na mnie miejsce przy stole, ulubiony sklep ze starociami, wygodny fotel, a co najistotniejsze - życzliwi, pełni serdeczności i emanujący dobrem, ludzie. Zaopatrzcie się w świąteczne książki Magdaleny Kordel ( Anioł do wynajęcia , Serce z piernika ) i przenieście się do Malowniczego. Spodoba się Wam!

O świętowaniu

Aneta Jadowska. Dynia i jemioła. Jeśli czytujecie książki Anety Jadowskiej - Dynia i jemioła będzie dla Was miłym przypomnieniem i rozwinięciem niektórych znanych już Wam historii. Jeśli nie - to pierwsze spotkanie może przynieść wieloletnią przyjaźń z Nikitą, Dorą i innymi bohaterami powieści Jadowskiej. Wersja słuchana, w której poznawałam zbiór opowiadań, ma swoje dobre i złe strony. Złe to niestety te, że przejścia pomiędzy poszczególnymi opowiadaniami brzmiały dość topornie, że głośność była różna. Największym rozczarowaniem okazał się głos lektorki opowiadania o Baalu. Dobra strona jest właściwie jedna - ktoś mi czytał, gdy ja szalałam kuchennie i porządkowo w domu i dzięki szalenie zajmującym historiom, nie czułam zmęczenia domowymi obowiązkami, a co więcej - zaczynałam się zastanawiać, co bym jeszcze mogła zrobić, żeby mieć pretekst do słuchania. Zauroczyła mnie Malina i jej rodzina. Zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy słuchałam o Duchu i upartej dziewczynce, sąsiedz

Agnieszka Błażyńska. Do Wigilii się zagoi.

Głównym atutem tej książki, są dla mnie, Katowice i okoliczne miasta. Bohaterowie związani są ze Śląskiej, na Śląsku mieszkają i tu wiodą swoje artystyczne, bardzo kreatywne życie. Chwilami dość zaskakujące, czasami nieco nieprawdopodobne, ale może się po prostu nie znam na tym, jak wygląda codzienność artystów. Rafał i Finka spotykają się na lotnisku. Ona robi mu zdjęcie, bo wydaje się być doskonałym modelem. On w zadumie nie dostrzega jej i boleśnie się z nią zderza. Rozchodzą się każe w swoją stronę - od po spotkaniu z kolega trafia do rodzinnego domu w Halembie, ona lokuje się w Katowicach. Rafał potrafi robić graficzne cuda, Józefina dostaje zlecenie na przygotowanie świątecznego koncertu w NOSP-ze. Wszystko byłoby pięknie, przypadkowe spotkanie nie przyniosłoby ze sobą żadnych konsekwencji, gdyby nie to, ze najlepsza przyjaciółka Finki wrzuciła zdjęcia Rafała do sieci chcąc się dowiedzieć kim mężczyzna jest. Fotografia Rafała rozprzestrzeniła się na facebooku, a on sa

Zakochane Zakopane

Siedem autorek, siedem opowiadań, czyli coroczny tom z tekstami na zadany temat. W ubiegłym roku czytałam o Księgarence na Wiśniowej , wcześniej o Cichej 5, więc zachęcona ciepłem i przyjaznym klimatem poprzednich zbiorów opowiadań, czekałam niecierpliwie na pojawienie się książki o Zakopanem w Storytelu. Słuchałam, słuchałam, słuchałam i właściwie miałam wrażenie, że tym razem nie wyszło. Zamysłem łączącym bohaterów jest ten, że odwiedzający Willę pod Jodłami, wygrali pobyt świąteczny biorąc udział w konkursie. Warunek dla zwycięzców jest właściwie jeden - muszą przyjechać z kimś.  Są tu historie zbuntowanej singielki, która traci pracę, małżeństw, dla których ta wygrana jest szansą na nowe życie, innych - które dzięki obecności ludzi z jakimi na co dzień się nie stykają, zaczynają patrzeć odmiennie na swoje życie i związek, jest młoda, nastoletnia miłość, przypadkowe spotkania stanowiące początek czegoś dobrego. Różne autorki, różne style snucia opowieści i przedstawian

Richard Paul Evans. Tajemnica pod jemiołą.

Czasami trzeba znaleźć się we właściwym miejscu, przeczytać właściwy tekst, usłyszeć właściwą melodię... Tak właśnie dzieje się w życiu Alexa, który opuszczony przez żonę popada w marazm, otępienie niemalże i smutek. Koledzy, którzy próbują podnieść go na duchu, namawiając do szukania kobiety poprzez portale randkowe, nie do końca podpowiadają słusznie i Alexowi samotność doskwiera coraz bardziej. A im bliżej świat, tym jest mu trudniej. I nagle trafia na blog. A na nim na przykład wpis: Drogi Wszechświecie, wczoraj wieczorem znalazłam kolejną pracę na temat samotności. (...) chroniczna samotność wpływa na nasz organizm tak samo negatywnie jak wypalanie dwóch paczek papierosów dziennie. Oczywiście nie w ten sam sposób. Chodzi o stopień zagrożenia zdrowia i życia. [s. 46] Teksty pisane przez kobietę podpisującą się LBH zaczynają fascynować Alexa na tyle, by szukać w nich wskazówek tego, jak ja odnaleźć. A gdy wreszcie udaje mu się zlokalizować miasto, wyrusza - i tam,

Magdalena Majcher. Cud grudniowej nocy.

Przyznam się Wam do tego, że książkę Magdaleny Majcher czytałam w pierwszej połowie października. Umówiłam się z Autorką, że podczas śląskich Targów Książki porozmawiam z nią na temat jej twórczości, a szczególnie dwóch ostatnich książek i tak oto, w pierwszych dniach mojego ulubionego miesiąca, przeniosłam się literacko do grudnia. Ale nie do tej atmosfery pełnej uśmiechów, mrugających radośnie aniołków, wszechobecnego - przynajmniej w książkach o tematyce świątecznej - dobra zalewającego serca wszystkich wokół. Kobiety są głównymi bohaterkami powieści. Bo choć występują w niej mężczyźni, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że pełnią rolę elementów, od których się wymaga, którymi można się rozczarować, które pozostają w tle. A kobiety? Tak - one wiodą prym. Dwie siostry, z których jedna marzy o tym, by spędzić wesołe, gwarne święta, mimo iż sytuacja rodzinna temu nie sprzyja, druga marzy o tym, żeby nie stać godzinami w kuchni, nie gotować, nie piec, nie szykować, móc ucieszyć si

Dorota Milli. Ta jedna miłość.

Już po przeczytaniu kilkunastu stron zaczęłam się zastanawiać, czy lektura tej książki zrobi więcej dobrego niż złego czytelniczkom. Chciałam zrezygnować z lektury, uznałam jednak, że przekonam się, jak bardzo zamysł autorki wpisuje się w obowiązujący - i coraz bardziej potępiany - schemat. Cztery przyjaciółki. Jedna już zamężna, spodziewa się dziecka, druga właśnie bierze ślub, trzecia dąży ku ołtarzowi mając uroczego mężczyznę obok siebie, a czwarta... No właśnie, czwarta jest nieco nieudana. Solidny związek, jedyny w jej życiu, zawiązała z czekoladą. Dzielnie temuż związkowi kibicuje kanapa, na której Florka zasiada po pracy, by bezrefleksyjnie oglądać seriale, zagryzając a to czekoladką, a to czymś innym słodkim, co jednak w sobie czekoladę posiada. Florka przed samą sobą, a szczególnie w obliczu konieczności wbicia się w piękną suknię na ślub przyjaciółki, przyznaje, ze jest obrzydliwa, gruba, nieatrakcyjna i w ogóle wstrętna. Przyznaje i refleksje zagryza czekoladą. Przyj

Colleen Wright. Miłość na Gwiazdkę.

Bardzo optymistyczna, ciepła książka. I mimo, że od samego początku wiecie, iż kłopoty bohaterów są przejściowe, a wszelkie niemiłe sprawy znikną, by zaoferować spędzającym w Evergreen Inn Boże Narodzenie, szczęśliwe rozwiązanie, to z przyjemnością możecie zanurzyć się w historię stworzoną przez Colleeen Wright. Dla Janne i Tima święta w ich ukochanym, prowadzonym od kilku lat, pensjonacie są ostatnimi, jakie w nim spędzą. Otwarty niedaleko kompleks hotelowy podbiera im gości, a oni - mimo pieczołowitości z jaką dbają o dom i pensjonariuszy - przegrywają finansowe starcie z gigantem. Hannah czeka na narzeczonego, którego żoną ma się stać w scenerii ulubionego pensjonatu. Telefon Trevora oznajmiającego, że się rozmyślił, wprowadza ją bardziej w stupor niż bycie nieszczęśliwą, choć i do tego dochodzi. Na szczęście przyjaciółka, rodzice i dawno nie widziany przyjaciel z dzieciństwa są na miejscu. Iris, starsza pani, której rodzina miała w posiadaniu ziemię i dom z jakiego powstał

Elyse Douglas. Świąteczny list.

Historia zapowiada się ciekawie: stary lampion odnaleziony z podupadającym antykwariacie, równie stary jak lampion, nigdy niedoręczony adresatce list i przenosiny w czasie, ze współczesności do 1885 roku. Okazuje się jednak, że sam pomysł na splątanie faktów nie wystarcza, a umiejętność ciekawego opowiadania nie jest dana wszystkim. Podobnie jak dostrzeżenie, że do tej powieści nie pasuje okładka z lampionem z IKEI. Odłożyłam, nie kończąc, bez żalu.

Fannie Flagg. Boże Narodzenie w Lost River.

Lubię wracać do Lost River. Poznawać wrac z Oswaldem T. Campbellem nieco zwariowanych, bardzo charaktyrystycznych mieszkańców niewielkiego miasteczka w Alabamie. Klimat tam panujący (i nie mówię tylko o temperaturze), obyczaje, relacje międzyludzkie sprawiają, że tęsknię za tym, by zrobić zakupy w sklepie Roya, pogapić się z Oswaldem na pelikany płynące rzeką, czy wziąć udział w wydawaniu przyjęcia przez Groszki. Jeśli jeszcze nie daliście się wchłonąć opowieści bożonarodzeniowej stworzonej przez Fannie Flagg, to nie czekajcie.

Joanna Szarańska. Anioł na śniegu.

Kamienica przy ulicy Weissa ponownie gości, spragnionych dalszych losów mieszkańców tego pozornie zwykłego budynku, czytelników ubiegłorocznej książki świątecznej Joanny Szarańskiej. Gości, wabi, zaprasza i czyni to w udany sposób.  Plejada postaci przewijająca się przez powieść jest zacna, a skoro cześć z nich znana jest Wam z Czterech płatków śniegu , nie będę się rozwodziła. Dość powiedzieć, że ktoś ma żonę pedantkę, ktoś inny zaborczą teściową, ktoś tęskni za wnukiem, a kto inny jest czujnym opiekunem wszystkich pozostałych. Jest też tworząca się na nowo rodzina, jest rodzina, która już się rozpadła, mąż safanduła i ksiądz, który co prawda nie mieszka w kamienicy, ale swoją życzliwością obejmuje i ten dom. Joanna Szarańska cudnie pokazuje jak wiele odcieni może mieć nasze życie i jak wiele szczęścia, miłości, tęsknoty i żalu mogą skrywać mieszkania nasze i naszych sąsiadów. Przypomina, że o wielu sprawach nie wiemy, z wielu nie zdajemy sobie sprawy, a czasami może tylk

Natalia Sońska. Uwierz w miłość Calineczko.

Gdzieś z tyłu głowy miałam bardzo niedokładne wspominania z czytania poprzedniej, świątecznej książki, Natalii Sońskiej. Kojarzyłam z lekka opisywanych bohaterów, ich życiowe rozterki i choć sama nie wiem, czy to mgliste informacje mi przeszkadzały, czy pomagały - pewna jestem jednego - jakże chciałabym pojechać do Zakopanego! Powiem Wam jednak, że owa chęć jest dla mnie zaskakująca. Byłam w tym mieście dwa razy, każdorazowo okupiłam to bólem głowy i choć wspomnienia mam miłe, szczególnie z tego zimowego pobytu, to nigdy nie sądziłam, że będę chciała tam wrócić. A jednak - Natalia Sońska, ustami Majki zachwycającej się spacerami po ośnieżonych szlakach i urokliwością leżących na pobocznych uliczkach klimatycznym restauracji, sprawiła, że Zakopane jawi mi się jako idealne miejsce na dzień lub dwa.  W powieści Natalii Sońskiej podobało mi się to, że bardzo mocno podkreślała znaczenie przyjaźni, grona bliskich osób, z którymi łączą nas relacje zupełnie inne niż z rodziną. Nie

Agata Przybyłek. Siedem cudów.

Lubię ten zabieg narracyjny, w którym równolegle toczą się historie różnych osób, a my - czytelnicy - co jakiś czas dostrzegamy nici ich łączące. U Agaty Przybyłek są młodsi i starsi, ludzie u progu dorosłego życia i ludzie, którzy wiele już lat przeżyli i nie umieją w nim dostrzegać tylko dobrych stron.  Bardzo podobały mi się relacje Joli i Marka, ich wzajemny szacunek. Udanie autorka pokazała myśli i obawy mężczyzny.  Ciekawą wymowę miało też to, co usłyszała Monika od mamy - o tym, że na różne sytuacje w życiu warto spoglądać z każdej strony, bo może się okazać, iż to, co na pierwszy rzut oka zdaje się nas unieszczęśliwiać, może przybrać zupełnie inne znaczenie. Ciekawe, ale ostrzegam - nie czytajcie tekstu na okładce. Kompletnie nie oddaje nastroju książki.

Gabriela Gargaś. Magia grudniowej nocy.

Z powieścią Gabrieli Gargaś miałam dokładnie ten sam problem, co w roku ubiegłym. Czytałam i wciąż nie umiałam się oprzeć wrażeniu, że to co czytam jest zbiorem sentencji, złotych myśli, a pomiędzy nimi osnuta się fabuła jedynie dlatego, iż trudno czytałoby się same dobre rady. Wrażenie opuściło mnie po 2/3 książki, chyba wówczas, gdy poukładałam sobie już relacje bohaterów;) Najbardziej za serce złapała mnie historia sprzed lat, stanowiąca jeden z wątków powieści. Amelia, rozważając kupno podniszczonego dworku, chce poznać jego historię. W jednym z okolicznych domów spokojnej starości znajduje kobietę, która niegdyś w nim pracowała. Pani Arleta opowiada, a jej opowieść jest dla mnie sercem "Magii grudniowej nocy"; dla niej warto było przeczytać powieść.

Polecanki prezentowe

Dla najmłodszych, nieco starszych, szukających drogowskazów w życiu, chcących wiedzieć o co chodzi tym weganom, planujących zmiany, chcących świadomie podchodzić do pieniędzy i wydatków, szukających dobrej książki, marzących o podróżach. Polecanki na wskroś subiektywne, spowodowane moimi zachwytami, przywiązaniem, poczuciem misji edukacyjnej.

Agnieszka Olejnik. Randka pod jemiołą.

Joanna przyłapuje męża na zdradzie. I natychmiast ma potrzebę, aby mu ową zdradę przebaczyć, bo nie wyobraża sobie życia bez niego. Ku jej zaskoczeniu - Kamil nie tylko nie wykazuje skruchy, a wręcz oczekuje, że jego żona wyprowadzi się z zajmowanego wspólnie mieszkania, by mógł się tam wprowadzić ze swoją Prawdziwą Miłością. Kobieta, która dotychczas, co uświadamiają jej siostry i brat, stanowiła połączenie kucharki ze ścierką do kurzu, staje przed wyzwaniem - musi zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Agnieszka Olejnik sprawiła, że jej bohaterka była irytująco naiwna. Ale na szczęście otoczyła ją ludźmi, od których Joanna mogła się wiele nauczyć. Siostry, przyjaciółki, teściowe przyjaciół, starsza pani, która potrzebowała dyskretnej pomocy i sensowni, poukładani mężczyźni stanowiący idealną przeciwwagę dla wiarołomnego Kamila. Ciepłe, optymistyczne, niosące nadzieję na to, że nawet z trudnym momentów w życiu może urodzić się coś nowego, atrakcyjnego, fascynującego. 

David Attenborough. Przygody młodego przyrodnika.

Odkąd pamiętam zachwycałam się opowieściami przyrodników. Pewnie zalążek pasji wiodącej mnie wprost do książki Davida Attenborougha zaszczepił we mnie Alfred Szklarski, każąc swoim bohaterom łapać zwierzęta do ogrodów zoologicznych, dość jednak powiedzieć, że "Przygody młodego przyrodnika" są dla mnie lekturą niemalże życiowo konieczną. Cudnie się czyta o tym, jak dzisiejsza legenda przyrodniczych programów telewizyjnych, rozpoczynała pracę i obserwacje przyrodnicze. Opis węd rówki w poszukiwaniu zwierząt, w tak różniących się od nam współczesnych, warunkach, budzi ciekawość, a czasami nawet uśmiech. Autor zapisków dzieli się historiami własnymi, ale opisuje także perypetie swoich towarzyszy - zarówno tych, którzy przyjechali z nim, jak i żyjących lokalnie. Oczywiście książka nie byłaby tak atrakcyjna, gdyby nie refleksje związane z życiem zwierząt. To jedna z tych książek, która trafi na półkę "nigdy się z nią nie rozstać". Ciekawe, czy i kogoś z Was zaur

3 (+1) dla dzieciaków

Nie wiem, czy to przypadek spowodował to, że ostatnio pojawiają się u mnie książki kartonowe, czy też jest tak, że nastąpił powrót książek kartonowych na rynek wydawniczy i te, które widzicie poniżej, są jego efektem. Kicia Kocia  oprócz tego, że ma sztywne strony, jest dokładnie taka jaką ją znacie i jaką kochają Wasze dzieci. Proste opowiastki dla najmłodszych, o tym, że funkcjonowanie bez smoczka pozwala na więcej przyjemności w życiu niż to, kiedy ma się ów smoczek wetknięty w usta. Historyjka idealna do tego, by popracować z dziećmi nad rozstaniem ze smoczkiem. Druga, większa formatowo książka, przedstawia spacer po mieście, a jej główną atrakcją są okienka, które dziecko może otworzyć, by zajrzeć do wnętrza mijanych, wraz z Kicią Kocią i Nunusiem, domów. Mnóstwo materiału do rozmów z dzieckiem. Tytuł Klasyka dla smyka w pełni oddaje to, czego możemy się spodziewać w środku - dobrych, genialnych wręcz językowo i rytmicznie (a poza tym - świetnie nam znanych) tekstó

Marta Sztokfisz. Pani od obiadów.

W pierwszej połowie lat 90 w moim domu zaczęły pojawiać się książki, które - wraz z nowo rozwijającym się rynkiem - kupowaliśmy zachłannie dzieląc koszty przesyłki między uczniów w licealnej klasie. Pomiędzy tym, co wówczas kupiłam, znalazły się poradniki Lucyny Ćwierciakiewiczowej. Pooglądałam je wówczas, pozachwycałam się manierą pisania i językiem i odłożyłam. Dziś - dzięki książki Marty Stokfisz - wracam do 365 obiadów i czynię to z ciekawością, zachłannością i narastającym apetytem. Jacek Kaczmarski w usta Katarzyny II w jednej ze swoich piosenek włożył słowa Kobietą jestem ponad miarę swoich czasów... i jest to zdanie, które idealnie obrazuje Lucynę Ćwierciakiewiczową. Dziewiętnastowieczna miłośniczka planowania, zdrowego odżywiania, rozsądnego gospodarowania pieniędzmi, czasem, czy szerzej - życiem, propagatorka higieny tej pojmowanej dosłownie, jak i umysłowej, zdecydowanie wykracza poza ramy znanej z literatury postaci kobiecej. Była inna - hałaśliwa, bezpośredn