Robert Rowland Smith. Śniadanie z Sokratesem. Filozofia na talerzu.

Robert Rowland Smith. Śniadanie z Sokratesem. Filozofia na talerzu.


Wydane przez
Wydawnictwo Carta Blanca

W ostatnim akapicie tekstu autor stwierdza, że jego książka straci uprzywilejowaną pozycję, uprzywilejowaną tylko chwilowo, a straci tę pozycję wtedy, gdy czytelnik skończy książkę czytać. Smith pisze:

Wysiłek, jaki włożyłeś w przeczytanie tej książki, zostanie nagrodzony przez poczucie domknięcia, z którego wynika, że – przynajmniej na razie – praca została zakończona. Przejdziesz od  "czytam" do "przeczytałem" i będziesz mógł odłożyć niniejszą książkę – dosłownie – na rzeczywistą półkę oraz – metaforycznie – na prawdopodobnie bardziej chaotyczną półkę swego umysłu, gdzie przeczytane książki są tylko częściowo pamiętane, nazwiska ich autorów już się zatarły, a zawarte w nich idee pomieszały się ze zdarzeniami z twojego życia. [ss. 229-230]

Jeszcze nie wiem, na którą półkę odłożę tę książkę, co z niej zapamiętam, nie wiem na ile idee w książce zawarte pomieszają się ze zdarzeniami z mojego życia. Na razie książka leży na biurku, świeżo przeczytana.

W większości recenzji, mini recenzji i notek na temat „Śniadania z Sokratesem” przeczytałam, że książka Smitha jest filozofią w pigułce, że pokazuje, iż filozofowanie może dotyczyć wszystkiego, że filozofować może każdy, że filozofia w jakiś sposób jest obecna we wszystkim, czego doświadczamy w życiu. Moim zdaniem jednak sprawa nie jest taka oczywista. Przede wszystkim aby stawiać podobne tezy trzeba by najpierw ustalić, co to jest filozofia, bo na przykład dla Bogusława Wolniewicza jest ona czymś innym niż dla ojca Bocheńskiego; Wolniewicz za największego polskiego filozofa uważa Stanisława Lema, a Bocheński Romana Ingardena; filozofowie analityczni wiele tekstów powszechnie uznawanych za filozoficzne traktują jako, bynajmniej nie filozoficzną, literaturę, a filozofowie z zacięciem metafizycznym zarzucają filozofom analitycznym, że ci nie zajmują się poważnymi problemami tylko rozwiązują zagadki.

A co w swojej książce robi Smith? Na pewno nie rozwiązuje zagadek ale też nie zajmuje się problemami takimi, jak pochodzenie świata, natura człowieka, teodycea, epistemologia itd. Owszem, Smith prezentuje nam imponującą galerię postaci takich, jak Platon, Arystoteles, Kartezjusz, Jezus Chrystus, Darwin, Sokrates itd. Idee tych i innych wielkich ludzi umiejętnie wplata w opowiadane przez siebie historie, ale żadnego systematycznego wykładu filozoficznego nam nie daje; nie daje wykładu bo nie miał zamiaru tego robić. W takim razie co daje nam Smith? Ano zbiór bardzo dobrze napisanych esejów. Teksty Smitha nie są żadnymi rozprawkami filozoficznymi, nie są felietonami, tylko właśnie esejami. Teksty te można czytać w dowolnej kolejności, bowiem każdy z nich jest zamkniętą całością pozostającą, o ile w ogóle, w luźnym związku z pozostałymi zamkniętymi całościami.

Smith napisał we „Wstępie”, że filozofia jest umiłowaniem mądrości i że bycie mądrym to co innego niż bycie sprytnym, gdyż mądrość jest sztuką praktyczną, prowadzącą do podejmowania trafnych decyzji pośród komplikacji dnia powszedniego. [s. 10]

Znakomita jest ta uwaga autora „Śniadania z Sokratesem”; z całej książki wynika też, że uwaga ta rymuje się rymuje się z tym, co powiedział Bryanowi Magee’mu Ray Monk, biograf Ludwiga Wittgensteina i Bertranda Russella. Otóż Monk, swoje wrażenia po pierwszym spotkaniu z Karlem Popperem opisał tak: „Wiesz, że rozmawiałeś z wielkim filozofem, a nie po prostu z mądrym człowiekiem”. 
Andrzej Ziemiański. Za progiem grobu.

Andrzej Ziemiański. Za progiem grobu.


Wydane przez
Wydawnictwo Fabryka Słów

Książkę Andrzeja Ziemiańskiego zabrałam w długą podróż pociągiem. O tym, że była długa, wiem z rozkładu jazdy - sama, zajęta lekturą, nie zauważyłam.

Krzysztof Andrzejewski ma opinię doskonałego fachowca. Przyjmuje zlecenia, gdy tego chce i jakie chce, a gdy już się zobowiąże do wykonania zadania, wykona je szybko, dokładnie, lepiej niż zleceniodawca mógłby oczekiwać. Podejmuje się odnaleźć zaginionego chłopca, a później wyjaśnienia zagadki pieniędzy, które zniknęły z konta jego rodziców. To, co pozornie wydaje się łatwe, wcale takim nie jest; duże pieniądze giną z kont bardzo zamożnych i bardzo wpływowych osób, choć nie ma możliwości, aby ktokolwiek mógł poznać hasła jakimi właściciele posługują się korzystając z banków. Do mężczyzny dołącza psychiatra z e specjalnością psychologa. Beata i Krzysztof dość nieoczekiwanie odkrywają coś, co stawia w wątpliwość ich realistyczne podejście do życia.

Znam tylko kilka książek Andrzeja Ziemiańskiego i nie wiem, czy już wcześniej stworzył bohaterkę tak specyficzną jak w "Za progiem grobu". Beata Bader jest ucieleśnieniem pragnień niektórych mężczyzn. Nie archetypicznym, a bardziej popkulturowym. Zgrabna, wysportowana, inteligentna, odważna, wierna i lojalna.  Kobieta doskonała kryje w sobie tajemnicę, której nie zdradzę, ale która z pewnością poruszy Was bez względu na to, jakiej płci jesteście.

Po raz kolejny Andrzej Ziemiański zapewnił mi dobrą lekturę. Chyba muszę sięgnąć po wcześniejsze książki pisarza. A Wam polecam "Za progiem grobu" i blog Autora.
30 dni z książkami (23)

30 dni z książkami (23)


Dzień 23 - Ulubiony romans
Wahałam się między dwoma. Jednak wybór padł na ten literacki romans, który ukształtował moje (i tysięcy innych kobiet) spojrzenie na związek między kobietą i mężczyzną. Mówię o Ani i Gilbercie :-)
Małgorzata Gutowska-Adamczyk rozmawia z czytelniczkami "Cukierni pod Amorem"

Małgorzata Gutowska-Adamczyk rozmawia z czytelniczkami "Cukierni pod Amorem"


Wydane przez
Wydawnictwo PWN

Sześć kobiet. Pięć, o których w części nazwanej "Tytułem wstępu", Małgorzata Gutowska-Adamczyk pisze:
Zaprosiłam do rozmowy o naszym życiu pięć czytelniczek, które wydawały mi się różne w swoich doświadczeniach, osobowościach, pasjach. Potem się jednak okazało, że w gruncie rzeczy jesteśmy do siebie dość podobne: wszystkie w związkach małżeńskich, wszystkie mamy dzieci. Mieszkamy w kraju i za granicą, wykonujemy różne zawody, jesteśmy w różnym wieku, ale żadna z nas nie jest singielką, żadna też nie pochodzi ze wsi. [ss.14-15]

Z ciekawością przyjęłam zaproszenie do lektury. I choć na początku nieco się obawiałam, że czytanie książki, składającej się z ładnie uszeregowanych wypowiedzi kilku osób na określone tematy, będzie nużące, szybko pozbyłam się obaw.

Każda z Pań mówi o doświadczeniach życiowych, o swoich poglądach, o pewnym pomyśle na życie, który bądź sobie wypracowały, bądź zdarzył się im, a one uznały, że jest dla nich najlepszy. Mówią o rodzinach, emocjach, rozważają kwestie równouprawnienia, religii, dyskutują o swoich pasjach, tym, co sprawia, że ich codzienność jest trudna, o szukaniu szczęścia i pozytywnym myśleniu.

Jest mnóstwo takich miejsc w rozmowach, w których nie zgadzam się z żadną z Pań. Są i takie, w których mogłabym przyklasnąć jednej z nich. W wielu sytuacjach chętnie sama zabrałabym głos, by zwrócić uwagę rozmówczyń Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk na to, że można myśleć jeszcze inaczej. Są i takie momenty w tej książce, które skłoniły mnie do tego, by dobrze się zastanowić nad tym, co o poruszanych kwestiach myślę. Pewnie, z powodu tych częstych chwil dających bodziec do rozważań, uznaję książkę za taką, której nie można przeczytać zbyt szybko. Po prostu szkoda byłoby przebiec przez tę książką...

Tydzień z Dongiem

Tydzień z Dongiem


8 maja Polska Sekcja IBBY ogłosi laureatów konkursu Nagroda DONGA 2011. Zainspirowana tym pomysłem postanowiłam poświęcić kilka dni na lekturę tych z nominowanych do nagrody książek, których jeszcze czytać nie miałam okazji. Te już przeczytane - linkuję. Do niektórych, niestety, nie mam dostępu, ale wymienię je zaznaczając na szaro - może ktoś będzie miał ochotę również czytać z Dongiem:-)



Lista nominacji do Nagrody Donga:

Nominacje jury dziecięcego

Paweł Beręsewicz, Zawodowcy, il.Jona Jung, LITERATURA
Iwona Chmielewska, Pamiętnik Blumki, il. Autorki, MEDIA RODZINA
Peter Ekberg, Wielka księga młodego filozofa, il. Sven Nordqvist, tł. I. Kościelniak, CZARNA OWIECZKA
Barbara Gawryluk, Mali bohaterowie, il. Joanna Olech, SKRZAT
Kerstin Gier, Trylogia czasu, tł. A. Janiszewska, EGMONT 
Joanna Jagiełło, Kawa z kardamonem, LITERATURA
Eliza Piotrowska, Żółte kółka. Mam na imię Inna, il. Autorki, CZARNA OWIECZKA
Ruta Sepetys, Szare śniegi Syberii, tł. J. Bogunia, D. Juraszek, NASZA KSIĘGARNIA
Waldemar Wolański, Pan Twardowski, il. M. Balcerek, SKRZAT
Magda Wosik, Piotr Rychel, O, ja cię! smok w krawacie! BAJKA

Nominacje jury dorosłego 

Jennifer Brown, Nienawiść, tł. M. Mazan,NASZA KSIĘGARNIA
Iwona Chmielewska, Pamiętnik Blumki, il. Autorki, MEDIA RODZINA
Sebastian Cichocki, S.Z.T.U.K.A, il. A. i D. Mizielińscy,  DWIE SIOSTRY
Tak B. Dumon, Zwierzaki cudaki, il. F. van der Weel, tł. J. Jędryas, DWIE SIOSTRY
Dorota Gellner, W czepku urodzone, il. Kacper Dudek, BAJKA
Aleksandra i Daniel Mizielińscy, il. autorów, Tu jesteśmy. Kosmiczne, wyprawy, wizje i eksperymenty, ZNAK
Ulf Stark, Magiczne tenisówki mojego przyjaciela Percy`ego, il. M. Kucharska, tł. K. Skalska, ZAKAMARKI
Tomi Ungerer, Księżycolud, il. Autora, tł. M. Rusinek, FORMAT
Marcin Wicha, Klara. Proszę tego nie czytać!, CZARNA OWIECZKA
Wojciech Widłak, Dwa serca anioła, il. Paweł Pawlak, MEDIA RODZINA



P.S. Ostatnio jadąc przed świtem pociągiem do Warszawy w towarzystwie różnej maści biznesmenów uświadomiłam sobie, że muszę wyglądać co najmniej dziwnie czytając z zapałem książki adresowane do dzieci.
Radek Knapp. Instrukcja obsługi Polski.

Radek Knapp. Instrukcja obsługi Polski.

Wydane przez
Wydawnictwo Carta Blanca

Radek Knapp mieszka od wielu lat za granicami Polski. Napisał książkę o tym, czego można się spodziewać wybierając się do Polski. Niestety, mimo żartobliwego tonu opowieść ta pobrzmiewa goryczą.

Autor opowiada o szacunku do instytucji babci, o tym, że nie wszystkie Polki są blondynkami, o Warszawiakach pochodzących przeważnie  z rozmaitych miejsc, które Warszawą nie są. Radek Knapp pisząc o pieniądzach jakie Polacy dostają za swoją pracę i tych, które muszą wydać, by kupić mieszkanie, samochód, czy bilet do kina niemalże sugeruje, że niektórzy z mieszkańców kraju nad Wisłą są cudotwórcami, przedstawia w ironiczny sposób polską mentalność wypracowaną przez długie lata PRL-u, krytykuje prowadzącego Milionerów pisząc o nim Dysponuje on nie tylko bardzo przebiegłym wyrazem twarzy, ale przede wszystkim zimnym, kalkulującym spojrzeniem cinkciarza z Woli, którym to z lubością przeszywa Bogu ducha winnych kandydatów.  [s. 97].

Trudno mi wyrobić sobie ostateczną opinię o "Instrukcji obsługi Polski".

Anna Onichimowska. Wieczorynki z kotem.

Anna Onichimowska. Wieczorynki z kotem.


Wydane przez
Wydawnictwo Literatura

Niezwykłe przygody biorą się z marzeń. Kot Misiek marzył o kociej towarzyszce - rudej z czarną plamką koło nosa - i w spełnieniu marzeń pomógł mu spotkany na dachu pewnego domu Guzik. Guzik należący do kominiarza, co warto dodać, bo jak wiadomo taki guzik ma niebywałe umiejętności. Wystarczy potrzymać Guzik gdy widzi się kominiarza, pomyśleć marzenie, zobaczyć trzy osoby w okularach i tym sposobem zapewnić sobie spełnienie marzenia.

Tu w postaci impulsu do spełniania kocich pragnień pojawił się kuzyn kominiarza, który zaproponował Miśkowi podróż do Pernambuko. Cóż to była za podróż! Misiek trzymał wachtę na bocianim gnieździe, poznał czarownika, przypiął  - niczym mityczny Ikar - skrzydła, a wszystko to wiodło do spełnienia marzeń.

"Wieczorynki z kotem Miśkiem" to cudnie opowiedziana, pozytywna w wymowie historia. Zgodna z tytułem serii w jakiej ją wydano:-)
30 dni z książkami (22)

30 dni z książkami (22)


Dzień 22 - Ulubiona seria wydawnicza

Mam dwie i długo się zastanawiałam, która z nich jest mi bliższa. Wybór padł na serię podróżniczą Obieżyświat, niegdyś wydawaną przez Prószyńskiego. Zaprzestano wydawania kolejnych tytułów już dawno, kilka z nich zostało wznowionych przez innych wydawców, a mnie wciąż cieszą te książki z serii, które zapełniają moją półkę.
Marcin Brykczyński. Ni pies, ni wydra, czyli o wyrażeniach, które pokazują język.

Marcin Brykczyński. Ni pies, ni wydra, czyli o wyrażeniach, które pokazują język.


Wydane przez
Wydawnictwo Literatura

Nie uświadamiałam sobie jak wiele idiomów ma język polski i jak wiele muszą ich opanować dzieci i cudzoziemcy uczący się naszego języka. Dzięki Marcinowi Brykczyńskiemu idiomy ustawiły się w zgrabnych, wierszowanych szykach i ukazały cale swoje piękno. Jedne z wierszy przedstawiają historię opisującą osobę lub zdarzenie, inne stanowią nagromadzenie idiomów jednorodnych tematycznie. Zdrowie, dom, pieniądze, kot i pies to tylko niektóre z tematów omówionych w poezji Marcina Brykczyńskiego. Poezji uroczej i, jak napisał Jan Miodek w "Przedmowie", niosącej ze sobą walor edukacyjny.

Serdecznie polecam:-)

P.S. Książka jest wpisana na Złotą Listę Fundacji ABC XXI Cała Polska Czyta Dzieciom.
Barbara Kosmowska. Dziewczynka z parku.

Barbara Kosmowska. Dziewczynka z parku.


Wydane przez
Wydawnictwo W.A.B.

- Mamo, dlaczego nie było końca świata, kiedy tatuś umarł? - zapytała niedawno, zamykając komiks, w którym bohater ratował Ziemię przed zagładą.- Był koniec świata, kochanie - odpowiedziała mama - Ale nikt poza nami tego nie zauważył. [ss. 60-61]

Tata Andzi był faunistą. Nauczył dziewczynkę dostrzegać to, co pokazuje natura, rozpoznawać ptaki, rozróżniać domy zwierząt, być wrażliwą na przyrodę. Przegrawszy walkę z chorobą zostawił Andzięi jej mamę pełne smutku. Dziewczynka zaprzyjaźnia się w szkole z Jeremiaszem i pokazuje mu świat jaki dotychczas dzieliła z tatą. Smutek  powoli ustępuje i zostają wspomnienia, które zarówno Andzia jak i jej mama chcą pielęgnować.

Barbara Kosmowska napisała książkę, która koi. Historia dziewczynki z parku wycisza, uczy pogodzenia się ze zmianami, odrzuceniem przez innych. W swojej powieści Kosmowska porusza wiele ważnych zagadnień, tak wiele, że aby je przedstawić trzeba by mówić długo. 

"Dziewczynka z parku" to przyjaźń, miłość, tęsknota, akceptacja, ciekawość świata... I opowieść, której zdania - perełki, dodają blasku.

Emilii Dziubak chcę gorąco podziękować za ptaszorka w szaliku. I za ilustracje jak z mgły.
Tatjana Gessler. Klinika dla zwierząt. Na ratunek zwierzętom.

Tatjana Gessler. Klinika dla zwierząt. Na ratunek zwierzętom.


Wydane przez
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Opowieść o Marysi, córce doktora weterynarii, marzącej o wykonywaniu tego samego zawodu, który wykonuje tata z pewnością spodoba się dziewczynkom w wieku 9 - 12 lat lubiącym zwierzęta. 

Marysię poznajemy w chwili, w której na progu lekarskiego domu, w kartonie, zjawia się pies o ubarwieniu podobnym do lodów straciatella.  Rodzice zgadzają się, by szczeniak został w domu, a czas jakiś później, podczas spaceru Straciatella wskazuje Marysi sarenkę z łańcuchem na szyi. Niebezpieczeństwo, jakie grozi młodym ludziom chcącym ocalić zwierzęta z rąk kłusownika, zostaje zrównoważone szczęściem jakim staje się możliwość otoczenia opieką saren i psa męczonych przez złego człowieka.

Z pewnością ta książka pokazuje wrażliwość na losy zwierząt. Chwilami wydaje mi się jednak opowiedziana w zbyt prosty, zbyt schematyczny sposób. I choć darzę sympatią Marysię i jej przyjaciół nie mogę oprzeć się wrażeniu, że o szacunku do zwierząt można też mówić w ładniejszy sposób.
Andreas Steinhöfel. Rico, Oskar i złamanie serca.

Andreas Steinhöfel. Rico, Oskar i złamanie serca.


Wydane przez
Wydawnictwo WAM

Pamiętacie Rico, głęboko utalentowanego chłopca? Pierwsza książka opisująca jego przygody ukazała się już czas jakiś temu i według mnie trafiła doskonale w gusta czytelnicze. Mam nadzieję, że i druga powieść spodoba się wielu osobom.

Rico i Oskar zaprzyjaźnili się. Oskar, mały, pozornie przemądrzały geniusz polubił towarzystwo Rico, który nie zawsze szybko myśli, ale ma wiele życzliwości do świata. Tym razem chłopcy trafiają na trop szajki sprzedającej nielegalne produkty. Co gorsza, w proceder ten uwikłana jest także mama Rico.

Wielkim plusem tej książki jest jej mądrość. Rico, poprzez swoją specyficzną umysłowość, wyraża się z dziecięcą szczerością. Postrzega otaczający go świat w prosty, czarno-biały sposób. Ceni to, co uporządkowane, przerażają go nowe słowa, puste przestrzenie, ludzka złość.

Mam wrażenie, że Andreas Steinhöfel tworząc postać Rico odwołał się do tradycji bajkowych narracji. Wioskowy głupek, który okazał się mądry zwyczajną, ludzką, naturalną mądrością stanowi, moim zdaniem, inspirację postaci głęboko utalentowanego chłopca.

Dla smaku cytaty:
Dania wygląda na mapie jak górny cypel Niemiec. Jest płaska, otoczona z trzech stron przez morze. Kiedyś mieszkańcy Danii nazywali się Wikingowie, a mieszkańcy Niemiec Germanie i od czasu do czasu walczyli ze sobą, ale Duńczycy umieli lepiej celować. No i teraz jest już za późno i Niemcy mogą mieszkać na tym cyplu tylko na urlopie. [ s. 29]
KOLOSEUM - olbrzymi, strasznie stary teatr bez dachu. Rzymianie wybudowali go, bo się wkurzyli na chrześcijan. Chrześcijanie wierzyli bowiem w dobrego Boga, a Rzymianie tylko w wino, kobiety i śpiew. [s. 53]
Serdecznie polecam.
30 dni z książkami (18)

30 dni z książkami (18)



Dzień 18 - Twoja ukochana książka, która już nie można kupić

Nie sądzę, aby taka istniała. Choć ostatnio szukałam książki „Umysły zwierząt” i nie znalazłam jej w żadnej księgarni. Gdy uda mi się ją zdobyć i przekonam się, czy jest moją ulubioną, będzie pasowała do tego pytania:-)
Przywitanie i koty

Przywitanie i koty

Nie było tak, abym była witana radośnie od progu. W końcu nie było mnie AŻ dwie doby. Koty leniwie otworzyły oczy, po chwili je zamknęły, by zdecydowanie dać mi do zrozumienia, że tego typu postępowania nie pochwalają. Nie można bezkarnie wyjeżdżać bez kotów. I pojawiać się znienacka bez niczego dobrego w dłoni.

Do nocy im przeszło. Gdy kładłam się spać ułożyła się na mnie Gusia, później dołączyła Nusia, a i Sisuleńka zbłądziła jakoś nad ranem. Duszka zasiadła rano na wprost mojej twarzy czekając na głaski. Dziś już jest mi wybaczone i koty oczekują interakcji w czasie wieczornych galopad.

Zamarzyło się nam dziś zjeść fasolkę szparagową. Okazało się, że nie tylko nam chce się zielonego. Sisi, Gusia i Nusia spałaszowały ze smakiem podsunięte fasole. Ucieszyłam się, że owies rośnie; mam nadzieję, że zagustują i w nim. 

Robiłam dziś porządki w książkach. Robię, bo przestaje mi się podobać nieporządek na półkach, a gdy kończę ustawiać książki na nowo, muszę się szybko uczyć ich ustawienia, bo nie lubię nie wiedzieć gdzie co mam. Oczywiście koty asystowały, a nader chętnie układały się do snu pomiędzy zdjętymi z półek książkami. Zdjęć aktualnych nie mam, ale znalazłam jedno, z dzieciństwa Sisi, które lubię.
Iwona Czarkowska. Kazio w miasteczku pełnym wampirów.

Iwona Czarkowska. Kazio w miasteczku pełnym wampirów.

Wydane przez
Wydawnictwo Wilga

Historia Kazia, który przyjaźni się z wampirami rozwija się i pochłania, jak sądzę, kolejne dziecięce sympatie. Tym razem Kazio trafia do Milusina zaniepokojony hasłem "Wampiry atakują". Na miejscu zastaje zaprzyjaźnioną wampirzą rodzinę, która wraz z chłopcem dąży do rozwiązania zagadki tego, kto próbuje utrwalić negatywny obraz wampirów.

Ciekawostką tej serii jest to, że dorośli nie mają wstępu świata w jakim przebywają ich dzieci. Mama Kazia nie wie, że przechodząc przez skrzynię stojącą na strychu można odwiedzić rodzinę wampirów zamieszkujących ten sam dom, w którym mieszkają ludzie, a podczas wycieczki nie dostrzega (nauczycielka również) wszelkich symptomów wskazujących na obecność istot niecodziennych.

Serdeczna opowiastka zilustrowana przez Olgę Reszelską.

P.S. Książka pierwsza, książka druga.
30 dni z książkami (17)

30 dni z książkami (17)



Dzień 17 - Książka, którą sfilmowano i zrobiono to źle

Zrobiłam szybki przegląd filmów i książek w myślach i jedynym tytułem, który przychodzi mi do głowy jest ten, z którym miałam okazję zapoznać się niedawno. Obejrzałam film tylko po to, by porównać go z książką. Obejrzałam, bo chciałam zobaczyć, co jeszcze można zepsuć. Obejrzałam i odetchnęłam z ulgą, że się skończyło. Film nie nadaje się do oglądania, mimo, że książka na podstawie której powstał rozpala wyobraźnie i uruchamia wiele emocji. Nie polecam oglądania:
Emilia Dziubak, Eliza Staroma-Stępniewska, Iwona Wierzba. Draka Ekonieboraka.

Emilia Dziubak, Eliza Staroma-Stępniewska, Iwona Wierzba. Draka Ekonieboraka.


Wydane przez
Wydawnictwo Albus

Kiedy kilka lat temu zetknęłam się z działalnością Fundacji Arka pomyślałam, że coś drgnęło, że nareszcie można dobrze i zajmująco mówić o ekologii. Od tamtej pory śledzę uważnie to, co dzieje się w zakresie edukacji ekologicznej (z przyjemnością przyglądałam się propozycjom organizacji promujących ekologiczny styl życia na Targach Edukacyjnych w Poznaniu) i z przyjemnością powitałam pojawienie się w księgarniach książki o tych, którzy nie do końca wiedzą o co tyle szumu w ekologią.

Tytułowy Ekonieborakma psa, po którym nie sprząta, kupije jedzenie, którego nie jest w stanie zjeść, rozrzuca śmieci, jeździ autem z potężnym silnikiem, włącza równocześnie wszelki sprzęt audio-wizualny, a śmieci wyrzuca zupełnie nie tam gdzie należy. Wychodzi na to, że Ekonieborak stanowi antywzór bohatera godnego naśladowania. Na szczęście do tego, co robi Ekonieborak mamy stosowny - proekologiczny - komentarz Profesora Sumienie.

Wydawnictwo Albus wyraźnie urasta do rangi ważnych graczy na rynku książki dziecięcej. Dobrej książki dla dzieci nigdy nie dość, więc pojawienie się dobrego wydawnictwa, z ilustratorami, o których wiele można zacnego powiedzieć cieszy. Was też?
Andrzej Stasiuk. Grochów.

Andrzej Stasiuk. Grochów.

"Grochów" to książka - refleksja. Książka, w której autor dokonuje literackiego podsumowania pewnego etapu życia. Cztery teksty spięte jedną klamrą przemijającego czasu mówią o różnych osobach i tym, co z nimi związane w świadomości narratora. 

"Babka i duchy" to nostalgiczna opowieść o dniach dziecięcych spędzonych w towarzystwie babki. Starsza kobieta urasta do rangi postaci niemalże mitologicznej, bo obcującej z duchami. Jej głębokie przekonanie w to, że postacie niematerialne towarzyszą rzeczywistym stanowiło oczywistość dla dziecka, a dla człowieka dorosłego - wyrwanego z zamyślonej podlaskiej prowincji - jest powodem do zdumienia.

W tekście "Suka" Andrzej Stasiuk zastanawia się nad tym jak przyjmujemy starość i idące za nią zniedołężnienie bliskiej osoby. Pisze o tym, jak współczujemy, czujemy się odpowiedzialni i jednocześnie zirytowani jakby owa utrata sprawności miała być orężem skierowanym przeciw nam w wyimaginowanej walce.

Dwa pozostałe teksty to pożegnania i wspomnienia. Teksty bardzo osobiste, w moim odczuciu, przez ów intymny ton nabierające w pewien sposób hermetyczności. Być może ich znaczenie jest niedostępne dla czytelników, którzy mogą zrozumieć ogólne refleksje o przemijaniu, rozstawaniu się z bliskimi, ale refleksji związane z osobistymi doświadczeniami narratora już niekoniecznie.

To ważna książka. Zapis ważnych słów. Książka idealna do tego, by trzymać ją w torebce lub na nocnym stoliku i zgłębiać słowa o przemijaniu, które jest naszym udziałem każdego dnia.
30 dni z książkami (15)

30 dni z książkami (15)



Dzień 15 - Ulubiona książka traktująca o obcych kulturach

Zastanawiałam się, oglądałam półki i wreszcie mnie olśniło. To pierwsza książka, po której poczułam gwałtowną chęć wyruszenia w daleką podróż. To po jej lekturze na mojej ścianie zawisła mapa kontynentu i w wolnych, mocno przyjemnych chwilach, obliczałam ile kilometrów dzieli mnie od wymarzonych miejsc. Ta książka zabrała mnie na nieznaną mi dotychczas planetę, którą wciąż obiecuje sobie odwiedzić. 

Ingelin Angerborn. Gdybym nie powiedziała prawdy.

Ingelin Angerborn. Gdybym nie powiedziała prawdy.


Wydane przez
Wydawnictwo Zakamarki

Nie znam przygód Tildy z poprzednich książek, ale to co przeczytałem teraz pozwoliło mi wyrobić sobie opinię to lekko zakręconej, choć sympatycznej dziewczynce. 

Tilda mieszka z mamą i Tomasem, przyszywanym tatą. Jej prawdziwy tata jest, zdaniem mamy, świszczypałą, a dziewczynka dotychczas unikała mówienia o tym, że tata odszedł. Raczej przydzielała mu role niecodzienne, ot choćby kosmonauty. Dziewczynka dostrzega, że mijanie się z prawdą przynosi negatywne skutki i postanawia zacząć mówić prawdę. Tylko prawdę, co łatwe nie jest...

Ciekawie poprowadzona historia uświadamia, że choć pozornie łatwiejsze, mówienie prawdy wymaga odwagi. Prawdomówna Tilda jest postacią, na którą podejrzliwie patrzą ludzie wokół. Czyżby szczerość nie była mile widziana? Dziewczynka uczy się szczerości i tego, jak wielkim wyzwaniem stają się kontakty z najbliższymi, gdy nie można zmyślać. Szczególnie wobec kolegi, na których chce się zrobić wrażenie. 

Każdy rozdział rozpoczyna się zdaniem: "Gdybym nie...., to bym nie...." i to świetny zabieg stylistyczny. Ujednolicenie słów wobec szalonego tempa wydarzeń jakie są udziałem Tildy nadaje dobry rytm całej, bardzo przyjemnej, historii.

Garść wieści

Gusię zobaczyłam dziś dopiero popołudniu, po powrocie do domu. Rano spała, nie wyściubiła nosa z koszyczka. Inaczej było w przypadku pozostałych koteczek; gdy obudzona przez Sisi weszłam do kuchni zastałam trzy kocice zasiadające wdzięcznie przy miskach. Zauważyliście kiedyś, że koty zawsze zajmują "swoje" miejsce? Nie zbłądzą, nie pomylą się, a jedyna - chwilowa - zmiana miejsca podczas posiłku przypada zaledwie wówczas, gdy trzeba zajrzeć siostrzyczce do miski w obawie, że ona ma coś lepszego.

Duszka została przebadana na wszystkie strony. Wyniki, z pominięciem tych w najprostszy sposób wskazujących na cukrzycę kocórki, wskazują, że Duszeńka cieszy się dobrą kondycją. Cieszy nas to bardzo. 

Nusia ostatnio nie przychodzi spać z nami. Trochę się czuję zawiedziona, ale z drugiej strony... Na fotelu leży ulubiony koci koc, ten wełniany, na tle którego tak ładnie komponują się Sisi i Nusia. No i Nusia noce spędza na fotelu, a mnie jakoś tak za lekko gdy zasypiam.

W minioną sobotę odbyło się spotkanie wolontariuszy współpracujących ze schroniskiem. Trwa pisanie statutu, czynności prawne, bo powstaje nowa fundacja o nazwie "Przystanek schronisko". Fundacja zrzeszać będzie wolontariuszy psich i kocich. Jeśli ktoś chciałby dołączyć - zapraszamy:-)

Najbliższe dni spędzę poza domem. Na weekend będę w domu i będzie to dobry czas na kocio-ludzkie przytulańce.
30 dni z książkami (14)

30 dni z książkami (14)


Dzień 14 - Książka, która powinna się znaleźć na obowiązkowej liście lektur w szkole średniej

Nie mam pojęcia jak wygląda dzisiejsza lista lektur. Wiem jednak, co – dzięki doskonałej polonistce pozwalającej nam odkrywać różne literackie ścieżki – czytałam będąc uczennicą LO. Jako temat do realizacji poza standardową listą lektury wybraliśmy tematykę żydowską, a co za tym idzie – czytaliśmy Kosińskiego, Singera, chyba też Grynberga. Mocne uderzenie zapewni Wam:
30 dni z książkami (13)

30 dni z książkami (13)


 Dzień 13 - Najukochańsza książka z dzieciństwa

Nie lubię pytań o dzieciństwo, bo mam słabą pamięć i za każdym razem powinnam dzwonić do Mamy, by wysłuchać jej podpowiedzi. Tym razem postaram się sięgnąć do zakamarków własnej świadomości i wybrać coś, co do dziś tkwi mocno w mojej świadomości. Książka, o której myślę zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Historia o śmierci opowiedziana w sposób przyjazny dziecięcemu rozumienia świata jest we mnie do dziś i choć boję się sięgnąć po nią znów, w obawie, że ponowna lektura wygłuszy magię, pewnie kiedyś znów przeczytam:
30 dni z książkami (12)

30 dni z książkami (12)


Dzień 12 - Książka, która tak wycieńczyła Cię emocjonalnie, że musiałaś przerwać 
jej czytanie lub odłożyć na jakiś czas

Nie ma takich. Owszem, przeżywam niektóre książki bardziej niż inne, ale nie zdarzyło mi się przerywać czytania. Są książki, które noszę w sobie dłużej niż inne. Jedną z nich jest ta książka:

30 dni z książkami (11)

30 dni z książkami (11)


Dzień 11 - Książka, dzięki której zaraziłeś się czytaniem


Nie wiem. Niestety nie pamiętam. Książek, które przeczytałam jest mnóstwo, a skoro je czytam to znaczy, że gdzieś, na samym początku mojej czytelniczej drogi, były takie lektury, które mnie w czytaniu rozmiłowały. 
Po świętach...

Po świętach...

Po świętach trzeba było, ku zdumieniu kociemu, wstawać na budzik. Gusia nadal jest zdziwiona moją nieobecnością i korzysta, gdy tyko usiądę, z tego, by zalec na moich kolanach. 

W przedświąteczny piątek odwiedziliśmy z Duszką Pana Doktora. Zaniepokoiło nas to, że Kocince zdarza się zwracać pokarm. Doktor obejrzał kotka, wygłaskał, dał preparat do nawilżania kociej skóry (bo przesuszona skóra objawia się łupieżem) i zaprosił na po-świętach na badanie krwi. Zważona Duszka liczy sobie 3,9 kg, co stanowi wzrost i co cieszy:-) Ponowna wizyta to badanie krwi. Morfologia, zdaniem Pana Doktora, jest wzorcowa i teraz tylko czekać musimy na dodatkowe wyniki badań. Koteczka była grzeczna, choć nie podobało się jej pobieranie krwi. Jutro powinniśmy mieć bliższe informacje. A już za chwilę powinniśmy pojechać do Doktora z Nusią; trzeba znów zintensyfikować działania leczniczne oczu.

Sisi zmieniła godzinę, z której rano domaga się jedzenia. Z szóstej przestawiła się na piątą:-)

Cieszy mnie, że już jutro zaczniemy weekendowe bycie ze sobą. 

P.S. 1.
W sobotę jest spotkanie wolontariuszy z katowickiego schroniska (jeśli ktoś chce dołączyć, to dobra okazja).
P.S. 2.
Tu przeczytacie, które karmy nie są testowane na zwierzętach.
P.S. 3.
Misiu


30 dni z książkami (10)

30 dni z książkami (10)



Dzień 10 - Pierwsza książka przeczytana przez Ciebie

Byłam chora. Mama czytała mi książkę głośno, ale nie mogła robić tego cały czas, więc gdy odchodziła od łóżka próbowałam czytać sama. I tak z tego mojego próbowania wzięło się to, że doczytałam książkę. Wyzdrowiawszy zasiadłam na ulubionym krześle pod opuszczaną lampą i przeczytałam całą książkę samodzielnie. Oczywiście była to historia:
Grażyna Bąkiewicz. Syn złodziejki.

Grażyna Bąkiewicz. Syn złodziejki.


Wydane przez
Wydawnictwo Literatura

Główny bohater i narrator - Hieronim Wróbelek, 15 lat. Mieszkaniec wielu domów dziecka i równie wielu rodzin zastępczych. Sprytny nastolatek dojrzały zbyt wcześnie. Ojciec  - zmarł. Matka - szefowa mafii łódzkiej.

Nastolatek próbuje poukładać sobie świat. Jest w tym wieku, że nagle ważne stają się dla niego przeszłość, dzieciństwo, czy mówiąc nieco górnolotnie - korzenie. Wobec zbliżającego się dnia piętnastych urodzin opuszcza kolejną rodzinę zastępczą, tym razem angielską, i wraca do Polski, do rodzinnej Łodzi. Tu próbuje skontaktować się z matką, z jej przyjacielem, a zarazem własnym opiekunem. By powiadomić środowisko, że jest w mieście Hieronim kradnie tira z towarem i podstawia go pod biuro rzeczy znalezionych. Czy to był jednak dobry pomysł?

Fabuła powieści pełna jest ciekawostek, tajemnic z minionych lat, niebezpiecznych momentów i nieco nierealnych zbiegów okoliczności. Jednak, mimo ostatniej z wymienionych cech, "Syna złodziejki" czyta się błyskawicznie. Grażyna Bąkiewicz umie ciekawie opowiedzieć stworzoną przez siebie historię, w udany sposób przedstawia swoich bohaterów i emocje będące ich udziałem. Polubiłam Hieronima, jego zadziorną wrażliwość, pewność siebie opartą na dużej potrzebie akceptacji, polubiłam i niczym zwyczajnemu chłopakowi, a nie postaci z kart książki, mocno kibicowałam.

"Syn złodziejki" to kolejna książka z serii "plus minus 16", którą warto przeczytać. Polecam:-)
Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger