Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2020

ZNAK 778 03/2020: Jak mówi prawica?

Mam ostatnio wrażenie, że czytam głównie literaturę dziecięcą i młodzieżową. A jednak nie do końca tak jest, bo wśród różnych lektur marcowych znalazł się Miesięcznik Znak. Numer w części wiodącej poświęcony jest językowi prawicy i zaczyna się rozmową z autorami książki o sposobie w jaki komunikowana jest w przekazie medialnym dobra zmiana i jej następstwa. Rozważania na temat wpływu języka używanego w polityce i jego wpływ na zmiany w postrzeganiu rzeczywistości, przeniesienie fraz do potoczności, czy zmiany w relacjach międzyludzkich są ciekawe, ale że czytać mi to przyszło w tej a nie innej rzeczywistości, to wydźwięk tekstów tematycznych był dla mnie mniej interesujący niż obserwacja bieżąca. Znacznie bardziej zajmujący okazał się być dla mnie artykuł Grega Lukianoffa i Jonathana Haidta pt.  Rozpieszczony umysł . Autorzy przedstawiają w nim przedziwne praktyki uniwersytetów, an których to - zgodnie z oczekiwaniami studentów - profesorowie muszą informować zawczasu o tym

Dla dzieciaków (45)

Marcin Podolec, Bajka na końcu świata. Tom 1-4 Przez świat po zagładzie wędrują we dwie. Z karty na kartę komiksu dowiadujemy się, w którym miejscu życia zastało je trzęsienie ziemi, co straciły i ku czemu podążając szukając co wieczór śladów dalszej wędrówki na niebie, wśród rozbłyskających gwiazd. Idą i idąc uczą się życia na nowo. Uczą się też siebie, doceniania swojej obecności, reakcji na stres i bodźców motywacyjnych. Pozwalają sobie na chwile szczęścia i smutku. Wędrują i po drodze trafiają na nietypowych mieszkańców odwiedzanych miejsc. Spotykają na przykład tapira roznoszącego sadzonki roślin, gołębie mające swoje królestwo i urządzające Wielki Turniej Jedzenia, czy błękitny latawiec, który zamienia się w to, czego potrzebują - klucz, worek, linę... Wiktoria i Bajka wędrując po świecie, który jest inny niż ten jaki znały wcześniej, pokazują budowanie więzi między sobą, wyzwalają emocje u czytelników i uczą jak ważni są przyjaciele w czasach kryzysu. Delph

Iwona Gralewicz-Wolny, Beata Mytych-Forajter. Po pierwsze. O literaturze dla dzieci (i nie tylko)

Jakaż to ciekawa książka i jak dobrze się czułam podążając tropami wskazywanymi przez obydwie autorki. A jakie to były tropy? Wiodły poprzez literaturę dla dzieci, tę raczej w wieku już zaawansowanym i przez to nabierającą pełni kontekstów w jakich możemy je wciąż i wciąż na nowo odczytywać i rozumieć. Wiodły tam, gdzie moje dziecięce ja było (lub uznało, jak w przypadku O czym szumią wierzby , że być nie chce), a moje dojrzałe ja z przyjemnością wróciło dowiadując się o lekturach czasu dziecięcego mnóstwa ciekawych rzeczy. I odkrywając na nowo, dla siebie, do zachwytu, niektórych bohaterów. Czy wiedzieliście, że postać dr Dolittle powstała jako sprzeciw wobec niepotrzebnych i niedostrzeganych zwierzęcych śmierci, które obserwował Hugh Lofting podczas wojny? A Pipi Pończoszanka i Pipi z książki Wyspa mojej siostry Katarzyny Ryrych mogą mieć wiele wspólnego? Z przyjemnością wróciłam do postaci Ferdynanda Wspaniałego (nabierając z każdym zdaniem przekonania, że powinnam ponowni

Deborah Feldman. Unorthodox.

Przyznaję - ta książka (z poprzednią okładką, wydana w 2017 r.) czekała na swój moment aż do teraz. Wieść o ponownym wydaniu, połączonym z premierą serialu, skłoniła mnie do tego, by zapoznać się z opowieścią Deborah Feldman. Bardzo lubię zestawienia książek i filmów, więc i w tym przypadku nie mogłam sobie odmówić. Deborah mieszka z babcią i dziadkiem. Jej matka zniknęła z rodziny, ojciec pojawia się tylko niekiedy, nadużywa alkoholu i jest niezdolny do sprawowania opieki nad kimkolwiek. Dziewczynka nie ma nikogo kto by się za nią ujął, kto zadbałby o nią i jej funkcjonowanie w społeczności rówieśników. Rodzina Deborach to ortodoksyjny Żydzi. Kierują się w życiu wskazówkami Tory i rabina, nakładając na siebie mnóstwo ograniczeń. Ot, choćby jak to, że skoro w szabas nie można jeździć wózkiem, ani niczego nosić, to rodziny z małymi dziećmi, nie poruszającymi się samodzielnie, nie mogą uczestniczyć we wspólnym świętowaniu. Zajde, dziadek dziewczynki, jest wyznawcą teorii, że

Agatha Christie w komiksie

Mam tak, że gdy przeczytałam książkę i oglądam ekranizację - porównuję. Podobnie działa mój umysł, gdy czytam komiksy nawiązujące do wcześniej opublikowanych powieści.W tym przypadku odczuwałam to szczególnie mocno, ale też mocno zwalczałam w sobie takie podejście chcąc docenić komiksy jako odrębne wytwory kultury, a nie dopełnienie, czy naśladownictwo. Trzy świetnie znane książki Agathy Christie zostały, w stulecie opublikowania jej pierwszej powieści, wydane w wersjach komiksowych. Opowieść z Herkulesem Poirot, panną Marple oraz młodymi Beresfordami pokazuje bogactwo postaci jakie towarzyszyły Królowej Kryminału. Owe bogactwo udało się w komiksach pokazać, choć przyznaję, że jako wieloletnia wielbicielka Christie jej bohaterów znam i być może dostrzegałam więcej cech niż te pokazane. Scenariusz Morderstwa w Orient Expressie stworzył Benjamin von Eckartsberg, którego działania artystyczne obejrzeć możecie na jego stronie ( KLIK ). Kolorystyka i rysunki są dziełem Tsai Cha

Jacek Walkiewicz. Pełna MOC życia.

Jak zapewne pamiętacie biorę udział w wyzwaniu Kamili Rowińskiej (zawieszonym na czas pandemii). Jedną z lektur wyzwaniowych była ta. Przyznaję, pewnie nie sięgnęłabym po nią, bo już sam tytuł budzi moją nieufność. Ale jak wyzwanie, to wyzwanie ;-) Poniżej kilka refleksji po czytaniu: Jeśli pokusimy się o namysł nad samymi sobą, uświadomimy sobie bogactwo własnego doświadczenia (zarówno złego, jak i dobrego), to możemy sobie ufać. Marzenia motywują do zmian - to truizm, prawda? A jednak, im bardziej słucham wielu osób zaangażowanych w działania na rzecz rozwoju osobistego, tym trudniej - wbrew pozorom - jest mi określić swoje marzenia. Wynika zatem z tego, że osiadanie marzeń wymaga mojej zgody na nie i że warto odświeżyć sobie pojmowanie "marzeń". Bo czy to spacer w góry w najbliższy weekend, czy wędrówka przez mongolskie stepy - ważne tak naprawdę jest to, co zrobię z tym marzeniem i czego się podejmę, by je zrealizować. Kto zarządza moim czasem, zarządza moim życie

Jean-Marc Rochette. Wilk.

Góry, pasterz, owce i wilki. Trochę archaicznie brzmi, prawda? Szczególnie dla tych z nas, którzy owce widzieli dawno temu lub w reklamie serów. A przecież to rzeczywistość - wciąż są pasterze, którzy toczą z wilkami pradawny spór o owce. Nawet jeśli sami sprzedają owe owce na rzeź. Ktoś mi kiedyś powiedział, że wśród ludzi obcującymi ze zwierzętami użytkowymi nie ma wegan - mają oni bowiem zupełnie inne, tak właśnie użytkowe, podejście do zwierząt, którymi się opiekują, a jednocześnie pierwotny do niech szacunek. Nie czuję się jednak na siłach, by ocenić prawdziwość tego przekonania. A postać Gasparda nie ułatwia tej oceny. Samotny człowiek i samotny wilk. Pomiędzy nimi stado i pilnujący go pies. Nad nimi i w nich - góry. Piękne, surowe i bezlitosne. Trudne miejsce, trudne relacje. Walka o to, kto ma większe prawo, prawo do życia i zanurzenia w Naturze: wilk czy człowiek. Podoba mi się porównanie tej opowieści do historii Santiago mierzącego się w Hemingway'owskiej

Maria Dahvana Headley. Dziedziczka jeziora.

Nie pamiętam kiedy czytałam książkę tak nietypową, tak angażującą jak najnowsza powieść Marii Dahvana Headley, autorki, której dotychczas nie czytałam. To opowieść o kobietach. O kobietach i ich synach, odwiecznej roli pramatki i syna, który w pewnym etapie życia potrzebuje wyzwolić się z matczynej opieki. We wnętrzu góry żyje weteranka wojenna Dana z synkiem, Grenem. U podnóża tej samej góry stoi szklany dom, w którym żyje Willa, żona chirurga plastycznego i matka Dylana, mającego być równie doskonałym i równie wykształconym, jak jego ojciec. I choć te dwa światy pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego poza przestrzenią i powietrzem jakie ją wypełnia, to pewnego razu okazuje się, że Gren i Dylan budują więź, więź jakiej nie pozwolą nikomu zniszczyć. Każda z kobiet widzi w dziecku drugiej zagrożenie, widzą też zagrożenie w sobie wzajemnie i w tym, czym dysponują. Owszem, Dana ma niewiele, głównie broń, ale jej ciało jest narzędziem, co wyraźnie pokazuje sytuacja z męże

Dla dzieciaków (44)

Benji Davies, Powrót wieloryba Pamiętacie Noi, jego tatę i mieszkających z nimi 6 kotów? I najważniejsze - spotkanie chłopca z młodym wielorybem? (Poczytacie o nich tu - KLIK ). Minął już jakiś czas, a dziecko wciąż wspomina tęsknie wieloryba i zastanawia się czy kiedyś się jeszcze spotkają. Przydarza się sytuacja, w której - jak wynika z tytułu - wieloryb wraca. Jaka? Poczytajcie:) Piękna książka: i graficznie, i w perspektywie przesłania jakie ze sobą niesie.   Dominika Gałka, Sklep z babciami Mamy niedobry czas na to, by wnuki odwiedzały babcie. Ale - pewnie podobnie jak Wy - mam nadzieję, że wkrótce ów czas minie i znów bez kłopotu międzypokoleniowe spotkania będą mogły się odbywać. Wojtek jest zły. Wakacje przed czwartą klasą zapowiadały się wyśmienicie, ale rodzice nie mogą opuścić pracy i czekają go wakacje w mieści. Ze złości rzuca swoją ulubioną maskotką o ścianę, pieskowi pęka guzik stanowiący nos i chłopiec wybiera się do pasmanterii. A tam... Trzy

Dla dzieciaków (43)

Dziś w zestawieniu głównie książki dla starszych dzieci. Są jednak dwie poruszające tematykę ekologii, będące doskonałym przyczynkiem do domowych rozmów z młodszymi i starszymi, nie tylko dziećmi. Sarah Crossan. My dwie, my trzy, my cztery Trzynastoletnia Apple mieszka z babcią. Jej wspomnienie związane z mamą jest wspomnieniem kogoś, kto odchodzi tłumacząc się, ze musi i wspomnieniem pełnym tęsknoty i smutku. Dziewczynka wciąż czeka na powrót matki, w dni świąteczne czeka szczególnie mocno.  Gdy pewnego dnia kobieta się pojawia, Apple patrzy na nią z fascynacją. Matka, tak zupełnie inna od stonowanej, stanowczej i konserwatywnej babci, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ustalone zasady pozwalają żyć i dorastać w stabilizacji i poczuciu bezpieczeństwa, uwodzi dziewczynkę swoim sposobem bycia. Pozwala jej pić alkohol, zabiera na zakupy, aż wreszcie - proponuje, by córka zamieszkała z nią, a nie dotychczasową opiekunką. Nastolatka wita ową propozycję z radości

Czwartki z Bocheńskim (4)

Cait Flanders. Królowa oszczędzania. Mój rok bez zakupów.

Mimo, że nigdy nie miałam kłopotu z zakupoholizmem, a jedną z wartości wyznawanych przeze mnie w życiu jest prostota, to lubię zaglądać do książek, w których ktoś pisze o swoim sposobie na okiełznanie nadmiernego konsumpcjonizmu. Ciekawi mnie niepomiernie z jakiego pułapu ktoś startuje, jakie zastosował metody i czy to co osiągnął jest dla niego satysfakcjonujące. Cait Flanders zaczynała swoją drogę oszczędzania z olbrzymim długiem i niewielką gotówką w portfelu. Zaczynała, gdy uświadomiła sobie, że za chwilę nie będzie miała co jeść i za co zapłacić rachunków. Walczyła także z innym problemem - alkoholizmem, który starannie ukrywała przed bliskimi. Gdy pewnego dnia postanowiła dokonać zmiany (a wręcz była zmuszona jej dokonać), przystąpiła do pracy metodycznie robiąc listę tego, co kupować może. Wszystko, co poza listą było niedozwolone. Autorka zaczęła się zastanawiać jakie wyrwy w życiu próbuje zaspokoić zakupami i alkoholem. Co w niej, jej psychice wymaga naprawy, zmian

5 rzeczy, które wciąż wzruszają mnie w zwierzętach

Sisi pojawiła się w moim życiu w 2006 roku. Kolejne koty w następnych latach, a w 2013 roku dołączyła do stada Sara. Od tamtej pory przez moje serce i dom przewinęło się mnóstwo zwierząt, a jednak wciąż zdarzają się chwile, w których ich zachowanie mnie rozczula. Jakie? 1) Doskonałe rozumienie sytuacji i znaczenia komunikatów. Rondzie zdarza się sikać na łóżko. Mamy zatem na łóżku położona matę higieniczną. Gdy dziś rano wymieniałam zasikaną na czystą, zapytałam, obwąchującą w tym samym czasie owoce leżące na stole, kocicę - "Ronda, co tu się stało?". Odsunęła się od miski, przygarbiła i zrobiła minę mówiącą "No, może to i ja, ale nie udowodnisz mi, więc się bezpodstawnie czepiasz. Daj mi spokój!" 2) Sympatie i antypatie Czasami do psiej miski trafia kawałek chleba (upieczonego przeze mnie w domu, więc bez rozmaitych niezdrowych dodatków). Jeśli Amber nie ma na niego ochoty, chleb leży. Ostatnio zauważyłam, że malamutka zawarczała na przechodząc

Miesięcznik Znak (Nr 777)

Podczas czytania lutowego numeru Miesięcznika Znak uświadomiłam sobie, że poza sytuacjami służbowymi, podczas organizacji Żywej Biblioteki, nie mam kontaktu z osobami środowiska LGBT+. Czytałam wypowiedzi rodziców, osób wspierających rodziny i docierało do mnie, że być może wynika to z tego, iż coming out wciąż jest czymś szalenie bolesnym i trudnym. Szczególnie czuć było to w wypowiedziach matek akceptujących swoje dzieci i obawiających się o brak akceptacji w otoczeniu - rodzinie, wśród rówieśników, sąsiadów, w mieście i wsi. Wywiady, rozmowy poprowadzone są z dużą uważnością i wzbogacone o ważne książki o chrześcijanach LBGT+ oraz słownik pojęć i listę miejsc, gdzie można szukać wiedzy i wsparcia. Zastanawiałam się, zanim rozpoczęłam czytanie, czy to numer dla wszystkich, czy osoby, które - podobnie jak ja mają minimalny kontakt z opisywanymi ludźmi - mogą być zainteresowani. A potem przypomniałam sobie wiersz, ten, którego możecie wysłuchać poniżej: Po części wiodącej