Dla dzieciaków (51)

Dla dzieciaków (51)

Anna i Krzysztof Kobusowie, Podróżownik



Powoli zbliżają się wakacje i choć jeszcze nie do końca wiemy na co będzie można sobie pozwolić, a na co nie - zaczynamy myśleć o letnim wypoczynku. Podróżownik, ten lub jego inne tomy, będą doskonałym pomocnikiem i dziennikiem podczas planowania i dokumentowania rodzinnych wypraw.

Zwierzęta, klimat, zabytki, ulubione potrawy kulinarne, znaki drogowe, środki transportu, zabudowa miast - temu wszystkiemu (oraz innym tematom) poświęcone są kolejne strony Podróżownika. To publikacja, która pozwala uważniej patrzeć na odwiedzane miejsca, stawia przed dziećmi zadania, które pozwolą lepiej zapamiętać otoczenie, w którym odpoczywają, a po pewnym czasie - z nostalgią wrócić do minionych podróży.

Jeśli orientujecie się w rynku planerów tworzonych dla dorosłych, to zapewne wiecie, że powstają również te poświęcone podróżom. Tu mamy wersję dla młodszych, wersję rozbudowaną o różnego typu zadania pozwalające czerpać radość z podróży.

Bogna Sroka-Mucha, Czapu Czipu - zabawy z wyobraźnią


Propozycja zdecydowanie dla najmłodszych z nowego-starego wydawnictwa Egmont, które od teraz promować będzie swoje dziecięce książki logiem HarperKids. 

Czapu Czipu to chłopczyk, którego głównymi atrybutami są papierowa czapka na głowie i niczym nieskrępowana ciekawość świata. Chłopiec ów z tegoż zamiłowania do poznawania otoczenia zadaje pytania. Pyta co tak kapie, co człapie, świszczy i co tak skrobie. Szukając odpowiedzi na zadane pytanie przygląda się różnym przedmiotom, istotom, zjawiskom, które wydają dźwięki. I tu nalezą się wielkie brawa dla autorki za jej kreatywność dziękonaśladowczą. Bo też trąbka piszczy riii, triii, friii, czarownica obiera marchewkę chryt, chryt, chryt, a wieloryb pryska wodą pfffffff, pfffffff, pffffffff.

Zabawa dźwiękami, ich powtarzanie, modulacja głosu podczas tej czynności, zachęcanie dziecka do zabawy w parskanie, człapanie i wydawanie wszelkich odgłosów o jakich mowa w książeczkach to doskonały czas na naukę przez zabawę, na rozwój dziecięcej mowy, a także więzi między dzieckiem i dorosłym, którzy bawią się wspólnie z Czapu Czipu.

Miguel Gouveia, Raquel Catalina, Kocyk


Kocyk to taka książka, po lekturze której ma się dużo emocji, ale brakuje słów, by je nazwać, tak, by nie utracić ich istoty i wzruszeń jakie wywołują. 

Fabuła jest opowieścią zaczerpniętą z tradycji opowieści żydowskich. Józef, po narodzinach, otrzymuje od dziadka kocyk. To jego ulubione okrycie, zabawka, towarzysz. Gdy materiał się zużywa, chłopiec idzie do dziadka, a ten - swoim krawieckim okiem - ocenia, że można z kocyka zrobić kurtkę. Józef jednak rośnie, a kurtka staje się powoli zbyt ciasna. I wówczas chłopiec znów biegnie do dziadka...

Co widać w tej książce? Widać miłość dziadka do wnuka i wnuczka do dziadka. Widać szacunek jaki Józef okazuje dziadkowi i czułość z jaką starszy pan traktuje wnuka. Widać przywiązanie do rzeczy, która podarowana przez bliskiego nam człowieka jest dla nas najważniejsza pod słońcem. 

Nie będę Wam zdradzała wszystkiego, co poczułam po lekturze Kocyka - przepięknie zilustrowanej opowieści. Mam tylko nadzieję, że w Was i dzieciach, z którymi będziecie czytać historię Józka i jego dziadka, obudzi się mnóstwo emocji i wspomnień.

Polecam!

P.S. Kropka to nowe wydawnictwo na naszym rynku. Za tydzień przedstawię ich kolejną książkę, zapraszam już dziś:-)
Katarzyna Ryrych. Trzeci etap.

Katarzyna Ryrych. Trzeci etap.



Trzeci etap to opowieść o Zuzannie. O kobiecie, która zawsze radziła sobie sama - z odejściem męża, wychowywaniem syna, pracą. Kobiecie, której wysiłki, by żyć normalnie zawsze spotykały się z krytyką dalszej i bliższej rodziny. Kobiecie, która pewnego dnia uświadomiła sobie, że żyła tak jak chcieli inni, nie żyła jednak tak jak chciała sama dla siebie.

A teraz pora na rachunek sumienia. Tak - tu i teraz zastanówcie się na ile w swoim życiu realizujecie własne potrzeby, a na ile oczekiwania dzieci, męża, rodziców, teściów, szefów, znajomych.

Trudne? Zabolało?

Im jestem starsza, im bardziej siwa (a o tym mogliście się przekonać gdy ścięłam podczas izolacji włosy i przestałam je farbować), tym częściej cieszę się, że w dużej mierze udało mi się wyzwolić od robienia tego, co inni myślą, że będzie dla mnie najlepsze. Nie twierdzę, że udało mi się całkowicie wyeliminować ten wtłoczony w latach dorastania pogląd, iż powinnam być miła, potulna i ... Same wiecie co, bo same też tego doświadczacie.

Zuzanna miała odwagę powiedzieć kuzynowi, że nie sprzeda mu domu po dziadkach w mało wybrednych słowach. Miała odwagę zaprosić do domu mężczyznę, niemalże nieznajomego, a po tym zaprosić go do swojego łóżka i życia. Miała odwagę zaczynać na nowo, mimo, że społeczne oczekiwania od kobiet w jej wieku są zupełnie inne. Miała siłę i odwagę, której życzę każdej z nas, sobie również.

Pani Katarzyno, po raz kolejny dziękuję za świetną opowieść.
(Prawie) idealny urlop

(Prawie) idealny urlop


Pakowanie w zakresie minimalnym, bo na miejscu będzie wiatr, deszcz i chłód, a poza tym - komoda pełna ubrań na noszenie w dni o niskiej temperaturze. Znacznie więcej miejsca zajmują psie utensylia - karma, leki, smycze.


Auto zatankowane do pełna, psi materac w bagażniku i przed 4 rano wyruszamy w podróż. Przed nami prawie 600 km.


Codzienność urlopowa poukładała się niejako samoczynnie. Czwarta rano krótki spacer w ogrodzie, potem moja pora na kawę i obłędną drożdżówkę. I długi psi spacer - nad wodę lub ścieżką wśród pól, poświęcony na wąchanie zapachów przynoszonych przez wiatr, przyglądaniu się kaczkom, rozkopywaniu krecich kopców. Amber fascynował dźwięk fal uderzających o brzeg, ale będąc psicą ostrożną i unikając wody, nie zdecydowała się na bliższe im przyjrzenie. 


Po spacerze pies odpoczywał albo w domu albo, gdy sprzyjała temu pogoda, na trawie. Bonusem była olbrzymia kość otrzymana w prezencie. 


Koło południa przychodził czas na kolejną wędrówkę. Starałam się odwiedzać las, ale przerażała mnie liczba kleszczy, które Amber natychmiast do siebie przyciągała. Chwilę po tym, gdy weszła w trawę, czy między drzewa chodziło po niej kilka kleszczy, a do godziny po spacerze jeszcze wyciągałam z jej gęstej sierści spacerujące i próbujące się dostać do skóry pasożyty.


Psie spacery i moje bieganie, mimo wiatru i deszczu, to mnóstwo czasu na myślenie i relaks. Słuchałam owszem książek, ale to nie przeszkadzało mi w rozważaniu różnych rzeczy. Oglądałam świat szeroko otwartymi oczyma, chłonęłam przyrodę, obserwowałam zmiany i odpoczywałam. Bardzo odpoczywałam.


Wieczorny spacer był najdłuższy. Taki, po którym obydwie miałyśmy siłę jedynie na opróżnienie miski (Amber) i butelki (ja) z wodą. Później już tylko trzeba było znaleźć miejsce na dobry sen (Amber zajmowała strategicznie przestrzeń w drodze do kuchni) i odpłynięcie w marzenia senne.


A jaki jest Wasz idealny urlop?


Książki dla Was - wybrane cytaty

Dziękuję serdecznie za to, że podzieliliście się ze mną słowami wiele dla Was znaczącymi. Miło jest czytać to, co Was napędza, jest dla Was istotne. 

Książki trafią do:

Drevni Kocurek za cytat z "Wilczerki":

"No wiesz, większość ludzi uważa, że lubi zwierzęta, ale tak naprawdę lubi tylko ich ideę. Prawdziwe zwierzęta, to prawdziwy brud."

Izabeli Łyszkiewicz za słowa z "Dżentelmena w Moskwie" (Widzę, że powinnam nadrobić lekturę):

"...bo w życiu liczy się nie to, czy nagrodzą nas oklaskami, lecz to, czy będziemy mieli odwagę iść naprzód mimo braku gwarancji uznania."

Agnes za cytat ze Strugackich:

"Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!"

I do Katarzyny za cytat - jakże na czasie - z Konwickiego:

„Gdzie nie ma wolności, tam są przywileje.”

Serdecznie dziękuję - te cytaty najmocniej do mnie przemówiły. 

Proszę o wiadomość na adres: prowincjonalna.nauczycielka@gmail.com - ustalimy sposób przekazania książek. 

Książki dla Was

Książki dla Was

Mam dla Was kilka książek. Ofiarowało je Wydawnictwo Literatura i Literatura Piętro Wyżej. Jest mi tym przyjemniej, że objęłam je patronatem i widnieje na nich blogowe logo.






O trzech z nich mogliście przeczytać we wpisie poświęconym książkom wyróżnionym nagrodą im. Astrid Lindgren (KLIK).


O kolejnej - bardzo mocnej, głębokiej - we wpisie poświęconym tylko jej (KLIK).

Tercet prowincjonalny Katarzyny Ryrych czytam Wam codziennie (KLIK) i z każdą stroną ciekawsza jestem Waszej opinii na jej temat.

Zapraszam Was do podzielenia się ulubionymi cytatami. Spośród nich wybiorę te, które i mnie przypadły do serca i podaruję osobom je przytaczającym książki (proszę wskazać w komentarzu tytuł). Wysyłka paczkomatem lub odbiór osobisty z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Czekam na Wasze komentarze do 22 maja, 23 maja ogłoszę wyniki.

Dla dzieciaków (50)

Dla dzieciaków (50)


Filippa Odevall, Karin Lundström, Bose stópki. Joga dla dzieci


Lubię, gdy książki z jogą dla najmłodszych przedstawiają pozycje kolejnych ćwiczeń w sposób nawiązujący do natury. I nie jest to tylko pies z głową w dół:-) W Bosych stópkach obfitość przyrodnicza stanowi tło dla poszczególnych bajek, w których kryją się asany. Co więcej - we wstępie do książki wyjaśniono, że joga to nie tylko ćwiczenia ciała, to szukanie równowagi między ciałem, umysłem, duszą. Choć książeczka zdaje się być niepozorna, wśród bajek o świecie kryje się trzydzieści pozycji, w których dzieci spróbują inaczej niż dotychczas usiąść lub stanąć, inaczej oddychać i sprawdzą, czy i kiedy ich umysł uspokaja się z przebodźcowania.

Polecam.

Arnold Lobel, Mysie przysmaki


To już druga obecność Arnolda Lobela i jego Myszek na blogu (Pierwsza - KLIK). Spokojne, idealne dla najmłodszych dzieci historyjki o sprytnej myszce, która nie chcąc zostać ugotowana przez łasicę opowiada jej bajki. A końcu - ucieka z garnka. Banalne, prawda? A jednak Lobel napisał to tak, że - jestem tego pewna - słuchające tej opowieści dzieci włączą się w tę historię emocjonalnie i będą angażowały się w przygody myszy. 

Mysie przysmaki to bajka na leniwe popołudnie lub czytanie po śniadaniu. Kiedy brzuchy są pełne, a dziecięca wyobraźnia pracuje wyjątkowo mocno. Lobel jest gwarantem dobrze opowiedzianych historii.

Agata Loth-Ignaciuk, Rozala Bisek-Szladowska, Wszyscy jedzą naleśniki


Świetna książka. Idealna do kulinarnej podróży przez świat, dziś dla nas niedostępny. Warto jednak od czegoś zacząć, a naleśniki są doskonałym przyczynkiem do poznawania po pierwsze pochodzenia produktów, które - jak się może wydawać wielu dzieciom - biorą się z półki w sklepie, po drugie - kultury krajów przez pryzmat tego niepozornego produktu kulinarnego.

Wszyscy jedzą naleśniki pokazuje internacjonalny charakter tego, co możemy stworzyć mieszając mąkę, sól, jajko, mleko i masło. Na słodko i słono, pikantnie i oszałamiająco wytrawnie, z owocami, ryżem, syropem - ile miejsc, ilu jedzących, tyle przepisów.

Kulinarnie książka zachwyca, ale nie nie jedyny zachwyt jaki poczujemy - grafiki Agaty Loth-Ignaciuk dodają smaku książce i zauroczą tych wszystkich, którzy książki, podobnie jak potrawy, oceniają pod względem estetycznym.

Zapraszam do zabawy w poznawanie świata tropem naleśników:-)
Jak wrócić z pracy zdalnej do biura

Jak wrócić z pracy zdalnej do biura



W Internecie znajdziecie mnóstwo poradników mówiących o tym jak zorganizować sobie pracę zdalną, jak wygospodarować przestrzeń (fizyczną i mentalną) do pracy w domu, w jaki sposób wprowadzić rytuały wspierające koncentrację na zadaniach służbowych. Nie trafiłam jednak na porady dotyczące powrotu do biura po kilku tygodniach pracy w domu. A to przecież też istotne. Tym bardziej, że wraz z kolejnymi etapami odmrażania gospodarki i kultury wracać zaczynamy.

Dni spędzone w biurze uświadomiły mi, że owa zmiana to nie jest proste: dziś pracuję z domu, jutro z biura. Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. 

Organizacja poranka

Czym innym jest rozpoczęcie pracy o określonej godzinie w domu - kiedy to jeszcze możemy ją zaczynać z pierwszym kubkiem kawy i szlafroku, czym innym konieczność wstania na tyle wcześnie, by zdążyć przygotować się na ośmiogodzinny pobyt w biurze i do tego biura dojechać. Od 13 marca, czyli od chwili, w której głównie pracowałam w domu, wcześnie rano jeździłam z psem na spacery do lasu, czy na łąki. Wracać mogłam na 15 minut przed włączeniem komputera - taki czas spokojnie wystarczał, by przygotować się do pracy. Dziś poranki wyglądają nieco dynamiczniej, dzień zaczyna się nieco wcześniej, a ja na nowo uczę organizacji życia zaraz po świcie (ten na szczęście coraz wcześniej) :-) Pomaga w tym przygotowanie wieczorem dnia wcześniejszego tego, co chcemy do biura zabrać, w co chcemy się ubrać, przemyślenie tego co będziemy jedli oraz jak do pracy dotrzemy. I jak z niej wrócimy. Także z uwzględnieniem pogody, która mogliśmy w jakimś stopniu lekceważyć pracując z domu.

Organizacja miejsca pracy

W biurze mamy swoje wychodzone ścieżki, służbowy komputer, takie a nie inne ustawienie biurka i szpargały w nim i wokół niego. To nasz mikroklimat. W domu jest zupełnie inaczej. Wędrowałam z komputerem tam, gdzie akurat było mi wygodnie. To przy stole, a to na łóżku, a to tworzyłam sobie biuro na balkonie. Mogłam siedzieć na krześle, po turecku na podłodze, stać. Swoboda pozycji sprzyjała także swobodzie poruszania się, a to niosło ze sobą potrzebę silnego kontrolowania skupienia na pracy. W biurze, w otoczeniu służącemu temu, by pracować, jest łatwiej. Albo przynajmniej tak się wydaje. Miło jednak wrócić do swojego ulubionego służbowego kubka, sięgnąć po prawie zapomnianą mieszankę herbat, popatrzeć na rosnące jak szalone kwiaty zagarniające coraz bardziej pokój dla siebie. Mnie w procesie oswajania się na nowo z biurem pomogło zrobienie porządków, poukładanie w najbliższym otoczeniu komputera, przejrzenie dokumentów, uporządkowanie ikon na pulpicie, folderów z dokumentami bieżącymi i poświęconych tegorocznym planom. Pomaga też urządzenie sobie "święta" z okazji powrotu do biura. Może to być włączona muzyka, która Was uspokaja, talerz z owocami, które rzadko goszczą na Waszym biurku, wszystko to, co podniesie Wasz poziom zadowolenia i tym samym zniweluje stres. Bo - nie ukrywajmy - stres się pojawia.

Organizacja relacji biurowych

Liczba zachorowań wzrasta. Liczba zachorowań na Śląsku wzrasta szybciej niż w innych regionach kraju, a to może powodować poważne obawy przed powrotem do pracy. Nawet jeśli w Waszym biurze są spełnione wytyczne Głównego Inspektora Sanitarnego (KLIK) oraz Państwowej Inspekcji Pracy (KLIK), to jak wiadomo najsłabszym ogniwem są ludzie. I nie namawiam Was do unikania innych oraz panicznego skrywania się w kątach na widok współpracowników, ale apeluję o rozsądek. Tych, którzy nie noszą maseczek, bo nie wierzą w ich skuteczność lub uważają, że im są niepotrzebne (nie piszę tu o osobach z przeciwwskazaniami zdrowotnymi), namawiam do pomyślenia o innych. O tych, którzy czują się bezpieczniej kiedy widzą, że zasłoniliśmy swoją twarz maseczką, a wspólnego czajnika w kuchni używamy w rękawiczkach. Jeśli sytuacja tego nie wymaga, nie podchodźmy bliżej niż rekomendowane 1,5 m i zadbajmy o samopoczucie o komfort współpracowników. 

Organizacja własnych emocji

Najważniejsze jest to, że macie pełne prawo czuć to, co czujecie. Bez względu na to, czy to jest lęk, niepokój, czy radość z wyrwania się z własnych czterech ścian i pobyt między ludźmi. Ekstrawertykom z pewnością będzie łatwiej wrócić do biura, bo ich potrzeba kontaktu z innymi jest znacznie większa niż introwertyków, którzy mogli odczuć spokój związany z izolacją. Wiele zależy też od Waszej siły psychicznej, odporności, wewnętrznej gotowości na zmiany i to, co ze sobą niosą. Istotne jest to, iż zarówno siłę psychiczną, jak i reakcje na zmiany można ćwiczyć i rozwijać, do czego gorąco namawiam. Na nasze emocje mają wpływ także doniesienia medialne, zachowania innych osób, przekaz płynący od bliskich, współpracowników, czasami nieznajomych. Wyczulmy się na to co słyszymy i zwróćmy uwagę jak docierające informacje wpływają na nasze samopoczucie. Jeśli ich efektem jest pogorszenie naszego stanu - zarządźmy sobie detoks informacyjny. Kilka dni bez bez wiadomości o tym jak szerzy się wirus i przepychanek politycznych nam nie zaszkodzi. Zachęcam również to codziennej aktywności fizycznej. Może wrócicie z pracy na piechotę? Lub włączycie sobie kanał z ćwiczeniami pilates lub aktywniejszymi jeśli lubicie? Zamieńcie stres na endorfiny:-)


Mam nadzieję, że choć wpis nie jest typowym jaki możecie znaleźć na tym blogu, pomoże Wam w odnalezieniu się w nowej sytuacji. Praca zdalna, wbrew opiniom niektórych, jest również pracą i to bardziej wymagającą niż ta standardowa, wykonywana w biurze. Często zdarza się, że przy tego typu zaangażowaniu zawodowym zacierają się godziny pracy - skoro człowiek jest przy komputerze, pod telefonem, to przecież jest tam cały czas, prawda? Otrząśnijcie się z tego, co Was zmęczyło, zaplanujcie dobrze pierwszy dzień w biurze po przerwie na pracę zdalną i podzielcie się swoimi doświadczeniami. Powodzenia!
Dla dzieciaków (49)

Dla dzieciaków (49)

Kate Milford, Przygoda w Greenglass House


Mam wrażenie, że modne stają się w powieściach dla dzieci schematy znane z twórczości Agathy Christie - zamknięta przestrzeń i zagadki do rozwiązania. Niedawno pisałam o Hotelu Winterhouse, dziś zapraszam Was do Greenglass House.

Dwunastoletni Milo cieszy się na nadchodzące Boże Narodzenie głównie dlatego, że wówczas w hotelu prowadzonym przez jego rodziców nie pojawiają się goście. Mają czas tylko dla siebie i odpoczynek we własnym towarzystwie. Jednak w tym roku jest inaczej. Przez zamieć śnieżną docierają do nich kolejne osoby i choć pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, to w toku opowieści okazuje się, że wszystkich ich przywiodła do Greenglass House historia tego domu i jego dawniejszych mieszkańców.

Interesująca opowieść, z ważnym wątkiem społecznym - adopcją zagraniczną. Akcja książki powiązana jest tematycznie z przybieraniem innej niż codzienna tożsamości, znanej doskonale graczom RPG. Ciekawa jestem drugiego tomu.

 Ulf Stark, Mój przyjaciel Percy, Buffalo Bill i ja


Dawno już nie spotykałam się z bohaterkami książki Ulfa Starka. Poprzednie części znajdziecie we wcześniejszych wpisach (KLIK i KLIK).

Zbliżają się wakacje i Ulf już nie może doczekać się wyjazdu do dziadków na wyspę. Niemalże odruchowo i nie do końca zgodnie z własnymi chęciami zapraszam do przyjazdu także swojego przyjaciele Percy'ego. Gdy już jest u babci i dziadka spotyka swoich wakacyjnych kolegów i dziewczynę, w której się podkochuje. Przyjeżdża Percy, złakniony wakacyjnych doznań i między przyjaciółmi (a w zasadzie - braćmi krwi) rodzą się nieporozumienia.

Zdumiała mnie w tej książce relacja między dorosłymi i dziećmi - a szczególnie szczerość związana z życiem uczuciowym dziadków. 

Polecam, jak wszystkie inne książki tego autora.


 Bartosz Szczygielski, Wskazówki. Ja mam czas!


Nie czytałam "dorosłych" książek Bartosza Szczygielskiego, nie mam więc porównania w tym jak różni się stopień zaangażowania czytelnika w fabułę powieści. Tu to zaangażowanie jest i z rozwojem fabuły musi się zwiększać, by nie zgubić bohaterów, czasu, wydarzeń.

Maks mieszka z tatą, który wciąż pochłonięty jest pracą. Rozmowy między nimi ograniczają się do banalnych pytań codzienności - o szkołę, jedzenie, ogólne samopoczucie. Chłopak chce zarobić pieniądze i zamiast do szkoły - w Dniu Wagarowicza - idzie pod jedną z galerii handlowych myć auta. I tu się wszystko zaczyna - ucieczka, spotkanie dziwnej kobiety, wysmarowanie dziegciem, rozmowy z koleżanką, odwiedziny u dziadka, tajemniczy zegarek, plecak pełen... A - nie napiszę Wam.

Jest dynamicznie, niespodziewanie, postaci przyjazne okazują się być nie tak do końca takimi, jak oceniał je Maks. A 21 marca okazuje się być wyjątkowo długi i męczący. Nawet dla tak pełnego werwy nastolatka, jakim jest Maks.

To świetna książka pokazująca, w sposób mocno nienachalny, konsekwencję naszych czynów. A tej świadomości - mam wrażenie - młodym ludziom bardzo brakuje.
Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger