Sierpień w Kociokwiku upłynął pod znakiem Sawy. Zamieszkała z nami w pierwszym dniu miesiąca i mimo, że nie wzbudziła zainteresowania kotów, wpadła mocno w serce Sary i moje. Karmiona butelką błyskawicznie nauczyła się, że dźwięk budzika oznacza jedzenie. Biegała pod moimi nogami głośno domagając się karmienia, a reszta stada - mniej lub bardziej cierpliwie - bezgłośnie, acz wyraziście poganiała mnie do działania. Jedzenie dla Sawy oznaczało także śniadanie dla nich. Małe koty szybko się uczą, więc i Sawa sprawnie opanowała korzystanie z kuwety (mimo, że musiała się do niej wspinać), wchodzenie na łóżko, czy fotele. Świat, wciąż wielki, oswajała powoli, ale ostoją w przestrzeni byłą dla niej zawsze Sara. To do niej szła się przytulić, a podczas wieczornego czasu na chwilę przed zgaszeniem światła leniwie drapała ją po brodzie, podgryzała w ucho, czy lizała po nosie. Sawa siadywała przy leżącej Sarze, jakby chciała móc zobaczyć i poczuć to samo, co starsza, spokojna, psia c
O czytaniu, książkach, pisaniu. O tym co warto i z kim poczytać. O zwierzakach, bez których dom staje się nudny. O życiu, po prostu:)