Przejdź do głównej zawartości

Tymczasy



Poniższy teks napisała Luelka, na blogu Fajna Kocia Ferajna. Za użyczenie dziękuję:)

Przystanek Dom Tymczasowy

Czasami trudno tak sobie być Przystankiem.

Spotyka się kota, zaprasza się go do siebie, poznaje, gada do niego, pozwala wspinać się na kolana i szepcze się czułe słowa prosto do kociego ucha (tak żeby inne koty nie słyszały i nie były zazdrosne). Napełnia się miseczki, bierze do weterynarza, pociesza, gdy jest smutno, irytuje się, gdy włazi pod nogi, siedzi się na podłodze, bawiąc się ze zwierzem i turla się kocie piłeczki. I prowadzi się rozmowy, które tylko między człowiekiem a kotem zaistnieć potrafią.

I jest trochę tak jak z przelotnymi znajomościami - z kimś się przystaje, spotyka na szlaku - albo na wakacjach, albo po prostu. Chwile bywają magiczne, rozmowy nie z tej ziemi, i się nagle łapie na myśli, że chciałoby się chwilę zatrzymać.

Bo kot jest wyjątkowy, bo ta kocia osobowość jest jedyna, bo to mruczenie niepowtarzalne, i chciałoby się, żeby moment trwał... Ale się nie da, ale nie wolno.

Więc trzeba umieć się uśmiechnąć, machnąć ręką i cieszyć się z tych paru wspólnych chwil - tak, żeby można było wrócić myślami kiedyś do tego momentu, pośmiać się, "bo pamiętasz, jak Szprotka aportowała myszki? A jak pchała się do miski? A jak rozkładała się na kolanach? A jak wyciągała się na podłodze, tak że okazywało się, że kot ma dobry metr długości? A jakie miała słodkie cęteczki?".

Bo się jest tylko Przystankiem w drodze dalej, i od początku tak ma być - i do końca. I tak jest po prostu dobrze.



Miya
Domowniczka Rondy (od 18 listopada 2018 r.). 
Do stada dołączyła po kwarantannie i szczepieniach, 21 grudnia 2018 r., 
7 stycznia 2019 r.zamieszkała z Rondą i Kajtkiem.


Kajtek
Podopieczny Fundacji Przystanek Schronisko
w Kociokwiku od 1 września 2018 r.
7 stycznia 2019 r. zamieszkał z Rondą i Miyą.



Baloo
Podopieczny Fundacji Adopcje Malamutów
W Kociokwiku od 6 maja do 7 lipca 2018 roku. Zmarł we śnie, we własnym domu, 29 listopada 2019 r.


Nania
w Kociokwiku od 27 do 30 kwietnia 2018 r. Dołączyła do Rondy, ma teraz na imię Lulu. Umarła 12 listopada 2018 r.


Lord. W Kociokwiku od 23 kwietnia do 12 maja 2018 r.


Nuka. Ośmioletnia malamutka w Kociokwiku mieszka od 17 listopada 2017 r.  do 31 marca 2018 r. 
Opiekę nad nią sprawuje Fundacja Adopcje Malamutów.

Ronda. W Kociokwiku od 9 sierpnia 2017 r. Na swoje przeprowadziła się 11 października 2017 r. Do towarzystwa ma żółwia.

Rest. W Kociokwiku od 9 do 24 sierpnia 2017 r. Teraz ma na imię Franek.

Lola. W Kociokwiku od 15 do 23 czerwca 2017 r.

Gerta. W Kociokwiku od 31 maja 2017 r.

Boreasz
Loki
Boreasz i Loki. W Kociokwiku od 6 maja 2017 r. Kilka dni później wraz z piątką rodzeństwa trafiły do odnalezionej mamy. Zaadoptowane 11.06.2017 r.
Borek (Niebożątko) 
Tola (Bożątko)
Tola i Borek trafili do Kociokwika 6 października 2015 r., prosto ze schroniskowej klatki. 
24 października 2015 r. zamieszkali w Tymczasowym Domu Tymczasowym, gdzie przechodzą szczepienia w oczekiwaniu na przeprowadzkę do swojego domu. 
15 grudnia przeprowadzili się do swojego domu, który zajmują wraz z dwojgiem ludzi, kotką Diunką i pieską Sarą.
 Tygrys i Szczotek, zwani domowo Synami Anarchii. Przejęci z innego domu tymczasowego koło 20 sierpnia, w domu swoich ludzi zamieszkali 5 września 2015 r. 
Sawa. W Kociokwiku, mając 2-3 tygodnie, zamieszkała 1 sierpnia 2015 r. Na swoje wywędrowała 25 sierpnia 2015 r. Dołączyła do rudego kotka o imieniu Śledzik.

Tymon. W Kociokwiku od 27 maja 2015 r. Miał wówczas około 4 tygodni. Do swojego własnego domu wyprowadził się 12 lipca 2015 r.
Piotruś. Z nami od 25 października do 7 grudnia 2014 r. 
Sara. W nas od 11 października 2013. Podopieczna Fundacji Adopcje Malamutów. Została na zawsze.

Wojtek. Trafił do schroniska 19 maja 2012 roku. Wyglądał na 3-4 tygodnie życia.
U nas od 19 maja 2012 r. Został rezydentem.
Petunia. Zmarła jej Pani, a ona wraz z innymi osieroconymi kotkami szukała domu. FeLV +
U nas od 30 stycznia  do 22 lutego 2012 r. Zmarła w DS 10.01.2013 r.
Szanejka. Zmarła jej Pani, a ona wraz z innymi osieroconymi kotkami szukała domu. 
U nas od 30 stycznia do 4 lutego 2012; mieszka nad morzem.
Lusia zwana Karolcią. U nas od 13 października 2011 do 4 stycznia 2012 r.
Tunia. U nas od 29 lipca 2011 r. do 17 września 2011 r.
Dusia. U nas od 8 marca 2011 r.[została]. Zmarła 13 sierpnia 2013 r. Miała cukrzycę.
Gunia. U nas od 5 stycznia do 20 lutego 2011 r.
Kavka. U nas od końca października do połowy listopada 2009 i od końca 
listopada do Bożego Narodzenia. Jest rezydentką w moim rodzinnym domu.
Kociątko, Rambuś, wyłowione z rzeki spędziło z nami kilka dni w listopadzie 2009 roku.
Pooluś, który urozmaicił naszą codzienność 3,4 i 5 maja 2008 roku.

*  *   *
Były też takie koty, którym służyliśmy jako przewoźnicy ku lepszemu życiu.
Świstaki
Kaja i Maks

Kruszynka
Migotka
Hołek
Kotką, która nas odwiedza i która stanowi klasę samą dla siebie jest Pirania.


Na wakacje, krótkie, bo od 10 do 18 września 2013 r., przyjechali do nas Szczawinka i Jerzyk, tymczasy z domu na stałe zamieszkanego przez Piranię. Życzymy im dobrze, więc ze wszystkich sił trzymamy kciuki, aby dołączyli do grona rezydentów w rodzinie Piranii.

Szczawinka
Jerzyk [Zmarł 9 kwietnia 2014 r.]

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj