Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2015

Marie Kondo.Magia sprzątania.

Gdy wyjęłam "Magię sprzątania" z pocztowej skrzynki i przejrzałam ją pobieżnie uznałam, że książka musi nieco poczekać na to, aż odzyskam większą władzę w jednej z rąk. Poczuwszy się odrobinę lepiej, zaczęłam czytać książkę i zanim się obejrzałam porządkowałam wg metody Marie Kondo ubrania. A jaka to metoda? Nie uwierzycie, bo i mnie wydawało się to niemożliwe. Marie Kondo - w wielkim skrócie - proponuje bazować podczas sprzątania na naszym samopoczuciu i na emocjach jakie wiążą nas z posiadanymi przedmiotami. Brzmi nieprawdopodobnie, ale przynosi efekty. Sprzątając szafę zanim doczytałam książkę, popełniłam błąd. Wiem, że teraz powinnam zabrać się do tego sprzątania ponownie (i tak zamierzam uczynić). Dopiero po zakończeniu książki przeanalizowałam na spokojnie to, jakie ubrania zostały na wieszakach tylko dlatego, że noszę je już długo albo dlatego, że dostałam je od kogoś bliskiego i nie chcąc go urazić nie pozbywam się ich (ale i prawie nie używam).  Po

Książki w wersji audio

Zintensyfikowało mi się słuchanie. Wpadłam w nie po - nomen omen - uszy i gdy wychodzę z domu bez włączonego audiobooka, to jakoś mi dziwnie. Ostatnio miałam okazję posłuchać tego, co polecić warto, ale też zetknąć się z czymś, co zainteresowało mnie o wiele mniej. Kolejność - od najbliższego sercu:-) Tak naprawdę nie umiałabym określić, czy w audiobookowej wersji powieści "Zły" Leopolda Tyrmanda większe wrażenie robił na mnie poetycki język i umiłowanie Warszawy widoczne w książce, czy sposób w jaki Adam Ferency opowiedział "Złego". Bo, Mili Czytelnicy bloga, Adam Ferency nie przeczytał powieści, on ją mnie (ale i Wam, jeśli zechcecie) opowiedział.  Owszem, z pozoru wydawać się może, że "Zły" to historia półświatka, walk między warszawską łobuzerką, gangami. Ale dla mnie to opowieść o mieście, które miało klimat i tożsamość, o mieście i jego ludziach - fryzjerach, kierowcach autobusów, mieście i miejscach w tymże - lodowiskach, targowi

Kwestionariusz Panny Pollyanny

Jestem przed lekturą "Ogrodu księżycowego" Agnieszki Krawczyk, Autorki, którą dotychczas znałam głównie z powieści o kryminalnym zabarwieniu. To przymierzanie się do najnowszej książki Pani Agnieszki postanowiłam uprzyjemnić sobie odpowiadając na pytania kwestionariusza Panny Pollyanny . Słowo "szczęście" ma kolor... Zielony, oczywiście, że zielony:-) Miłość pachnie... Jedzeniem przygotowanym dla kochanych osób. Gdybym mogła mieszkać w dowolnym miejscu na ziemi, to mieszkałabym... Tam, gdzie miałabym pod dostatkiem słońca, owoców i warzyw przez cały rok. Gdybym nie była tym kim jestem, to byłabym... Ależ ja jeszcze będę! Książką, którą czytałam całą noc to... "Lalka" Bolesława Prusa. W noc poprzedzającą sprawdzian z treści lektury. Moja ukochana książka z dzieciństwa to... "Dzieci z Bullerbyn".   Zawsze śmieję się kiedy... Mam na to chęć:-) Moje największe marzenie to... Wędrówka. Zawsze chciałam... Żyć dobrz

Dają siłę, czyli o wpływie literatury na życie

Kiedy ponad miesiąc temu ortopeda na ostrym dyżurze stwierdził, że mam złamaną prawą rękę i za chwilę poprosi mnie do gabinetu, by mi ową rękę nastawić i włożyć w gips na sześć tygodni, nie dotarło do mnie w pełni jakie owa wypowiedź niesie za sobą konsekwencje. Po chwili zaczęłam je sobie uświadamiać i by stawić im czoła, poszłam kupić sobie herbatę z automatu. Obrzydliwy ulepek, ale nie dla napoju to zrobiłam, a dla sprawdzenia, czy umiem jedną ręką otworzyć torebkę, wyjąć portfel, otworzyć portfel i znaleźć w nim właściwe pieniądze, wrzucić, nacisnąć co trzeba, schować portfel, zamknąć torebkę, odebrać herbatę i z kubkiem w lewej ręce wymyślić sposób na otwarcie drzwi. Im dłużej trwały zawirowania szpitalne, tym bardziej gorączkowo myślałam o tym w jaki sposób muszę oswoić codzienność, by sobie poradzić i by nie stać się uciążliwą dla przyjaciół (którym z tego miejsca serdecznie dziękuję za wszelką pomoc). I choć to może proste skojarzenie, to na myśl przyszła mi czytana niedaw