Niedzielnik nr 50
Dawno nic nie pisałam. Czytam, słucham, ale myśli nie chcą mi się poukładać na tyle, by przybrać formę rzędów liter, by tworzyć okrągłe zdania i przekazać Wam moje wrażenia.
Czasami mam wrażenie, że doba jest zbyt krótka. Ale natychmiast nachodzi mnie refleksja - gdyby była dłuższa pewnie i tak więcej czasu zajmowałaby praca, a nie odpoczynek. Ale staram się, staram, by każdego dnia ładować akumulatory zadowolenia. Mimo, że porzuciłam notowanie tzw. wdzięczności, bardziej świadomie w każdej sytuacji szukam jej pozytywnych aspektów; tak jest łatwiej iść przez życie:-)
Otaczają mnie życzliwi ludzie, nawiązuję nowe znajomości, zarażam czytaniem. Mówię o książkach, zachęcam i powoli odnajduję w sobie radość z dzielenia się literaturą, którego mi zabrakło - co widać na blogu.
Zaczęłam się zastanawiać na ile blog ma promować czytanie, a na ile przemysł wydawniczy. Piszę "przemysł", bo tak to postrzegam. Zdecydowanie bliższa mi ta pierwsza opcja; czytam dlatego, że lubię i chcę pisać o książkach, które polubiłam. Może to dziwne rozważania u progu 7 urodzin bloga, ale może to dobry czas na zrewidowanie pewnych poglądów i działań?
Dziwny ten "niedzielnik", ale wierzę, że zrozumiecie; mam wrażenie, że niektórzy z Was, szczególnie ci prowadzący blogowe zapiski nieco dłużej niż kilka miesięcy, czasami mają podobne do moich wątpliwości.
A na razie czekam na najnowszą książkę Andrzeja Stasiuka. A Wy na co czekacie tej jesieni?
11 komentarzy:
Też czasami mam wrażenie, że blogi stricke czytelnicze istnieją po to, by robić reklamę nie czytelnictwa, ale włąsnie wydawnictw, przemysłu. A ja lubię takie, które pokazują przyjemnosć z czytania... Takie, jak Twój;)
Hmmm... na co czekam? Nie wiem... Na arzie stosik książek do przeczytania jest tak duży, ze nie czekam na nic... Czytam...
Zaparszam do siebie, gdzie blog nie tylko czytelniczy: sonrisaart.wordpress.com
7 lat to ładny wynik :) Ja za jakieś 3 miesiące będę obchodziła roczek dopiero. Osobiście jeszcze trochę inną motywację miałam do blogowania niż promowanie czytelnictwa, czy wydawnictw, po prostu pisanie o książkach sprawia mi radość, tak jak ich czytanie... w sumie to chyba jednak wpisuję się w opcję "promowanie czytelnictwa" tym podejściem? Z tego, co obserwuję różne blogi, to intencje, początkowe założenia co do blogowania przekładają się potem na energię twórczą - bo to chyba ci, którzy zaczynają od intensywnych współprac z wydawnictwami i stosów nowości najszybciej się wypalają, tracą zapał; po roku, dwóch przestaje ich to bawić, czują, że gdzieś zagubili czytelniczą radość. Ci, którzy blogowanie łączą z czytelniczą, autentyczną pasją chyba częściej są blogowymi długodystansowcami.
Póki co nie czekam na żadną nową książkę, i chyba pewna przekora się we mnie odzywa, bo im więcej widzę zachwytów nad nowościami na blogach, tym bardziej mam ochotę zagłębiać się w starocie ;)
Wiem o czym piszesz. Do mnie dotarło to wiele miesięcy temu, stąd wybieram i skrzętnie dobieram lekturę według własnych zainteresowań. Kiedyś byłam łasa właściwie na wszystko, a to nie o to w tym chodzi. I tak nie zdołamy w życiu przeczytać wszystkich książek. Warto wiec przede wszystkim kierować się swoimi zainteresowaniami. Jest ciekawiej, weselej i o wiele przyjemniej.
Serdeczności
gratuluję 7 lat! pamiętaj, że to na Twój blog trafiłam jako pierwszy w ogóle :)))
Elżbieto,
dziękuję:-) Z przyjemnością zajrzę; wędruje ostatnio pozaliterackimi blogowymi ścieżkami.
Amatorko,
:-) A co ze staroci podczytujesz?
Montgomerry,
pamiętam i jestem z tego bardzo dumna:-)
Ostatnio dzielnie zaczęłam mierzyć się z Hermannem Hessem, Fitzgerald też mnie zainteresował, i trochę bardziej przygodowo, czyli Verne i Bram Stoker. Nie wiem, na ile "starocie" to dobre określenie (bo trochę to zabrzmiało, jakbym czytała tysiącletnie, gliniane tabliczki ;)), ale na pewno nie są to debiuty z ostatniej dekady ;)
Po ponad trzech latach prowadzenia bloga jest on dla mnie nadal źródłem radości i odskocznią od codzienności. Nie podążam za nowościami, czytam to, co lubię i generalnie stosuję zasadę "nic na siłę". Zapewne wkrótce dopadnie mnie kryzys, bo to chyba reguła, ale póki co jest OK. Twój staż jest imponujący i liczę na możliwość dalszych odwiedzin w Twoim zakątku. Gratuluję i pozdrawiam!
Amatorko,
zerknęłam na bloga:-)
Kaye,
i oby tak dalej:-)
Piękny staż, wątpliwości rozumiem i powiem tak - najważniejsza jest frajda z czytania i pisania, reszta to betka.
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
A, no i nie napisałam, na co czekam. Na najnowszego Moersa i najnowszą Flawię de Luce.
Agnes,
na Flawię też czekam, ale nie aż tak jak na Stasiuka:-)
czekam z Wami, i jeszcze na Tokarczuk
Prześlij komentarz