Przejdź do głównej zawartości

David Almond. O chłopcu, który pływał z piraniami.


Stanley Potts, zupełnie zwyczajny chłopiec wychowywany przez Wujka Erniego i Ciocię Annie, pewnego dnia odwiedził wesołe miasteczko. Jego codzienność upływała wśród ryb przetwarzanych na konserwy, nie dziwi zatem fakt, iż rybki, które miały być jedynie towarzyszkami i ozdobami, a nie jedzeniem, zachwyciły go i zawróciły mu w głowie. Uwiodły go blaskiem, ruchliwością i tym czymś, co mają jedynie stworzenia wolne. Zapracował na nie i zabrał do domu, a tam... Tam wydarzyła się tragedia.

Nie będę Wam relacjonowała dalszego przebiegu wydarzeń opisanych przez Davida Almonda. Powiem jedynie, że młody czytelnik ma szansę patrząc na losy Stana nauczyć się oswajać strach i stawać się człowiekiem-mitem. Narrator zachęca, aby spróbować znaleźć w sobie odpowiedź na pytanie:
Co byś zrobił, gdyby ktoś znienacka podszedł do Ciebie i powiedział, że masz w sobie coś bardzo wyjątkowego? Że masz wyjątkowy talent, wyjątkowe zdolności i że jeśli ośmielisz się je wykorzysta c, możesz stać się sławny, możesz stać się wielki, możesz zmienić bycie sobą na bycie zupełnie wyjątkowym sobą?[s.220]
Jak widzicie - to książka, która stawia przed czytelnikiem zadanie, kształtuje jego samoświadomość. Nie jest powiedziane, że każde dziecko czytające O chłopcu, który pływał z piraniami będzie umiało już teraz, podczas lektury udzielić sobie odpowiedzi, ale ziarno myślenia o sobie w ten intrygujący sposób zostanie zasiane. Któż wie - może wykiełkuje dopiero w dorosłym życiu?

Powieść Davida Almonda, jak i wszystkie wcześniejsze jego książki, prowokuje do zastanawiania się nad tym, co w życiu istotne. Poczytajcie z dziećmi i posłuchajcie jak one zrozumieją przesłanie tej książki.

Gorąco polecam!

Komentarze

Unknown pisze…
Staram się wygrać to cudo w konkursie. Może się uda to podzielę się opinią ;)
Buba z Bajdocji pisze…
"Chłopiec ... z piraniami" trafił do mnie trochę przypadkiem, ale spodobał mi się :-)
Chociaż "spodobał" w zupełnie inny sposób, niż "Wiele światów Albiego Brighta" tego samego wydawnictwa. Zrecenzowałam obie.
Monika Badowska pisze…
Buba Bajdocia,
owszem - książki się różnią i każda z nich podoba się na inny sposób. Ale każda z nich coś we mnie poruszyła:)
Buba z Bajdocji pisze…
Bajdocja (nazwa mojego bloga) to kraina, którą odwiedził Pan Kleks.
W nazwie ma dwa razy JOT.
Proszę na to zwrócić uwagę ;-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k