Przejdź do głównej zawartości

Sylwia Borowska. Ślub pod chupą.


Nie czytałam pierwszej książki autorki, bo nie udało mi się na nią trafić, więc gdy tylko zobaczyłam Ślub pod chupą w bibliotece, to czym prędzej zamówiłam. 

Autorka rozmawia z Polkami, które mieszkają w Izraelu. Są żonami Żydów, Żydówkami po konwersji, kobietami, które wybrały taką drogę świadomie. Niejednokrotnie jest też tak, że zanim spotkały swoich dzisiejszych mężów, wybrały życie w Izraelu i w ramach reguł panujących w religijnej części społeczeństwa izraelskiego.

Ciekawie było czytać o tym jak rozmówczynie Sylwii Borowskiej są przyjmowane w gronie znajomych i rodziny w Polsce i w Izraelu. Dzięki rozmowom mogliśmy zajrzeć do ich domów, dowiedzieć się czegoś o koszernej kuchni, wychowywaniu dzieci, podziale obowiązków domowych, zasadach życia codziennego regulowanych przez religię. Kobiety rozmawiające z autorką opowiadały tez o powodach przyjazdu do Izraela, drodze do konwersji, obyczajach ślubnych (i przed) i byciu żoną religijnego Żyda.

Ślub pod chupą jest reklamowany hasłem nawiązującym do Unorthodox Deborah Feldman. Ja polecam Wam obydwie książki :-)

Komentarze

Książka wydaje się być ciekawą pozycją, choć to chyba nie do końca moje klimaty :)
Lubię czasem sięgać po taką tematykę, więc będę miała ją na uwadze.
Monika Badowska pisze…
Patrycjo,
czasami dobrze jest spróbować czegoś innego niż codziennie:-)
Natalio,
koniecznie!

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k