Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2013

Pomyślnego 2014 roku!

[ źródło ] Podsumowanie czytelniczego roku oprze się na ilustracjach okładek książek, które uznałam za ważne dla mnie w mijającym roku. Cieszę się, bo już w styczniu ukaże się III tom. To książka, która sprawiła, że w sypialni właśnie chrapie malamucia dziewczynka. Czytałam więcej niż pisałam, o wiele więcej, więc wciąż mam Wam do przedstawienia jeszcze sporo książek. *   *   * 2013 rok nie był dobrym rokiem. Pożegnaliśmy trzy kochane zwierzęta, mój Tata poważnie zachorował, wokół - wbrew zapowiedziom niektórych polityków - szalał kryzys. Jakby na przekrór temu, za zachętą Padmy z Miasta Książek , postanowiłam zrobić spis rzeczy dobrych. Lubię początek stycznia. Lubię wypisywanie nowego kalendarza i upór w tym, by powrócić do nawyku robienia zapisków. Polubiłam go także z powodu związanego z pracą. W drugi weekend stycznia organizujemy najważniejsze w Polsce i naszej części Europy Targi Gołębi Pocztowych .

Henning Mankell. Włoskie buty.

Wydane przez Wydawnictwo W.A.B. Henning Mankell, znany najbardziej z książek kryminalnych, których bohaterem jest policjant Kurt Wallander, zaskoczył polskich czytelników powieścią o fabule obyczajowej.  Mankell, będący wnikliwym obserwatorem, nakreślił doskonale sylwetkę emerytowanego lekarza, który po popełnieniu błędu podczas operacji, wycofuje się z życia zawodowego i towarzyskiego. Samotny mężczyzna dni spędza tylko w otoczeniu kota i psa, a odwiedza go jedynie listonosz. Gdy pewnego dnia na skutej lodem zatoce pojawia się starsza kobieta, Frederick  ze zdumieniem rozpoznaje w niej swoją dawną ukochaną. Harriet nie odwiedza jednak Fredericka powodowana wyłącznie wspomnieniami – stawia przed nim zadania wymagające wysiłku, ale i dające, trudną, acz odmieniającą go, satysfakcję.  Charakterystyczna dla prozy Mankella powolność akcji, groza przepięknej natury, dogłębne badanie psychiki bohatera sprawdza się i tym razem. Książka, która nie skrywa żadnych intryg, przy

David Morrell. Szpieg na Boże Narodzenie.

Wydane przez Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz Od dawna już literatura sensacyjno-szpiegowska nie trafia w moje ręce. Niejako na przekór temu i ponownie zainspirowana wyzwaniem czytelniczy sięgnęłam po powieść Morrella.  Paul Kagan występujący pod imieniem Piort jest podwójnym agentem. Gdy go poznajemy ucieka przed członkami rosyjskiej mafii, którą właśnie zdradził. Jest ranny, a pod kurtką chroni dziecko. Pada śnieg, a Santa Fe, przepięknie przystrojone, czeka na nadejście Bożego Narodzenia. Podczas ucieczki Paul trafia do domu Meredith. Kobieta i jej syn planowali uciec po tym, jak Meredith została pobita przez męża. Niespodziewana wizyta Kagana uniemożliwia ucieczkę, ale stwarza szansę na inną, niż dotychczas sądzili, przyszłość. Książka Davida Morrella znakomicie wypełniła mi autobusowe wędrówki do pracy. Akcja, jak to specyficzne dla tego rodzaju powieści, toczyłą się płynnie, a idea zadbania o dziecko, którego dobro jest gwarancją pokoju na świecie jest wyraźnie

Przegląd tygodnia*

Od 1 października chodziliśmy na spotkania wolontariuszy pracujących przy organizacji Wigilii dla samotnych . Idea wydarzenia jest taka, by w dniu i porze wieczerzy wigilijnej zasiąść przy stole w towarzystwie innych samotnych ludzi. By nikt, kto spędza Boże Narodzenia sam, nie siedział przy pustym stole słysząc zza ściany gwar rodzinnych rozmów, by tradycja talerza czekającego na wędrowca wypełniła się podczas spotkania wigilijnego organizowanego w Hali Kapelusz. Przy organizacji wydarzenia pracowało ponad 100 wolontariuszy, patronów i darczyńców było około 60, a gości, którzy przyszli do Kapelusza - około tysiąca. Byliśmy tam w trójkę: Z., Sara i ja, kotki czekały w domu. Pięknie było patrzeć, jak wchodzący do hali ludzie wracają po chwili, by zapytać o Sarę, by ją pogłaskać, a niejednokrotnie - by się do niej przytulić. Niektórzy prosili, by zrobić im z Sarą zdjęcia, więc Basia przygotowywała aparat i pstrykała. Cieszyliśmy się, że Sara bardzo ładnie reagowała na zainteresowanie lu

Odzyskać wiarę [Noëlle]

Zaskakująco, szczególnie w kontekście oceny na filmweb.pl , dobry film. Owszem, chwilami wydaje się być przerysowany, ale może to było potrzebne? Oceńcie sami. Jonathan Keene jest księdzem, który z upoważnienia biskupa decyduje o likwidacji parafii. Gdy jedzie do niewielkiego miasteczka na Przyglądku Dorsza zastaje tam wspólnotę kościelną prowadzoną przez swojego kolegę z czasów seminarium, księdza Simeona Joyce'a. Już pierwsze spotkanie obydwu księży zwiastuje porażkę. Jonathan, mocno zdegustowany, odwiedza lokalny pub, gdzie przy jednym ze stolików zastawionych obficie alkoholem siedzi Simeon w towarzystwie parafian. Później między dawnymi kolegami bywa jeszcze gorzej, bo obydwaj co innego cenią w życiu, mają inne charaktery, wyznają inne wartości. Dla Simeona sfałszowanie dokumnetów finansowych po to, by wspomóc leczenie jednego z parafian nie jest niczym godnym potępienia - ważny jest człowiek. Jonathan odrzuca jedyną kobietę w wieku odpowiednim do tego, by odeg

Jennifer Coburn, Jane Green, Liz Ireland. Idą święta.

Wydane przez Wydawnictwo Zysk i S-ka W tomie "Idą święta" zebrano trzy mini-powieści. Klimatycznie świąteczne, ale wiecie - tak amerykańsko świąteczne:-) Jane Green. Urlop. Sarah Evans, po ośmiu latach małżeństwa, czuje, że przerażająco się różni od tej młodej dziewczyny, którą była w dniu ślubu. Opieka nad domem, wychowywanie dzieci, banalna codziennośc, która coraz mocniej oddala ją od tego, czym zajmowała się przed ślubem, ogranicza ją i sprawia, że czuje się nieszczęśliwa. Także mąż, który wracając z pracy zasiada z piwem przez telewizorem, nie poprawia sytuacji. Sarah decyduje się podjąć trudną decyzję - wykorzystując delegowanie męża do innego miasta, proponuje Eddiemu separację. Zdumiony mężczyzna przystaje na propozycję żony i dopiero gdy jest daleko od niej i dzieci zaczyna doceniać, to, co może bezpowrotnie utracić. Jennifer Coburn. Druga żona Reilly'ego. Sarah jest, a właściwie - powinna być, szczęśliwą mężatką. Jednak, mimo, że jej wybr

Świąteczna wiadomość - film

Zaskoczył mnie ten film. Historia w nim opowiadana była dość ciekawa, jednak efekt ostateczny był - niestety - rozczarowujący. Może to wina doboru aktorów?  Matt, pracujący na poczcie, czuje się przytłoczony wieloma listami do Świętego Mikołaja. Gdy dostrzega, że w firmie pojawiła się nowa pracownica, ze zdumieniem dowiaduje się, iż jest tu ona po to, by odpisywać na dziecięce listy, by wcielać się w Mikołaja. Jeden z listów, który trafia do rąk Kirsti, został napisany przez bratanicę Matta, która martwi się, że odkąd wujek stał się jej jedynym opiekunem, posmutniał i nie ma nikogo bliskiego. Emily prosi Mikołaja o sympatyczną dziewczynę, w której zakocha się Matt. Na drodze ku rodzącej się sympatii między Kirsti i Mattem staje szef cierpiący na manię wielkości i prześladowczą i choć całość - jak to w filmach świątecznych - dobrze się kończy, trzeba być wytrwałym widzem, by ujrzeć napisy końcowe.

Magia gwiazdki [Schneemann sucht Schneefrau] - film

"Magia gwiazdki" to opowieść o nieporozumieniach. Joe Müller odprowadzając córkę do szkoły poznaje, w dość niesprzyjających okolicznościach, kobietę, która - choć irytująca - wydaje się bardzo pociągająca. Therese  i Joe zaczynają się spotykać, gdy nagle, w wyniku knucia przez byłego męża szefowej Joe'go, mężczyzna traci pracę. Pozywa szefową do sądu i ze zdumieniem dostrzega, że do sali sądowej wchodzi jego ukochana, Therese. Nie jest to film wybitny, ale bywają gorsze;-) Na zmęczenie przedświątecznymi porządkami i wielogodzinnym staniem w kuchni, będzie jak znalazł.

Debbie Macomber. Niespodzianki.

Wydane przez Wydawnictwo Harlequin Siegając po tę książkę uświadomiłam sobie, że czytałam ją rok temu, tylko zapomniałam opisać. Lubię jednak Debbie Macomber i postanowiłam przeczytać "Niespodzianki" raz jeszcze. Wychowująca samotnie córkę Emily Springer planuje jak wraz z Heather spędzą świąteczne dni, gdy dowiaduje się, że córka ma inne plany i nie zamierza wracać z Bostonu do rodzinnego domu. Rozczarowana Emily wpada na genialny - jej zdaniem pomysł - szuka kogoś, z kim mogłaby się zamienić w czasie Bożego Narodzenia domami; oferuje swój w Leavenworth za czyjś w Bostonie. Charles Brewster, profesor Harvardu, zmęczony nadaktywną, w jego opinii, matką, postanawia uciec przez zgiełkiem Bożego Narodzenia i zaszyć się gdzieś z dala od rodziny. Gdy znajduje ogłoszenie Emily skwapliwie z niego korzysta. Akcja powieści toczy się szybko, a pomyłki - a może bardziej, jak chce tytuł - niespodzianki okazują się raczej przyjemne. Magia Świąt Bożego Narodzenia zwyci

Życzenia

Dobrych Świat Bożego Narodzenia! P.S. 24 grudnia, sześc lat temu Gusia trafiła do schroniska. Oby jak najmniej było zwierząt, które w przeddzień Bożego Narodzenia stracą domy. P.S. 2. Zdjęcie można ( i trzeba) powiększyć :-)

Dobrych Świąt Bożego Narodzenia

źródło

Jacquelyn Mitchard. Prezent na święta.

Wydane przez Wydawnictwo Świat Książki Sięgając po niewielką książeczkę o tematyce świątecznej spodziewałam się lekkiej, nieco tkliwej historyjki. Jednak historia opowiedziana przez Jacquelyn Mitchard, choć związana z Bożym Narodzeniem i niewątpliwie rodzinno-emocjonalna, bardzo mnie zaskoczyła. Laura i Elliott obchodzą, tuż przed Świętami, rocznicę ślubu. Co prawda, Elliott nie bardzo mógł się doliczyć, czy jest to rocznica czternasta czy piętnasta, ale nie bacząc na to zaprosił żonę na przedstawienie i kolację. Radość ze wspólnego świętowania utrudniał Laurze ból głowy, ból tak silny, że aż wymagający wizyty w szpitalu.  Od lekarza, który zaopiekował się Laurą małżeństwo usłyszało coś, w co trudno uwierzyć - Laurze zostało około 8-12 godzin życia.  Elliotta diagnoza ogłusza - wie, że musi powiadomić matkę żony, poprosić, by przywiozła do szpitala wnuczki, że musi zadzwonić do rodzeństwa Laury i powiedzieć im, że ich siostra umiera i mają niewiele czasu na to, by s

Kuchnia przedświąteczna

Z racji tego, że 23 i 24 grudnia spędzimy głównie poza domem, dziś zabraliśmy się za przygotowywanie potraw świątecznych. Jako element stały krajobrazu kuchennego występowała Sara. Gdyby żyła Duszka, pewnie i ona towarzyszyłaby mi w kuchni. Skoro jej nie ma - wspominamy, a przy okazji dostrzegamy jak godną reprezentantką rodzaju "gospodynia domowa" jest Sara. Sałatka jarzynowa. Kroję marchewkę. Kilka kawałków trafia do psiego brzucha. Kroję jajka - żółtko z jednego ląduje w kocich miseczkach, białko - w psim pyszczydle. Kilka ziaren zielonego groszku wpada do miski Nusi, kilka zjada mi z ręki Sara. Po umyciu rąk kroję ogórki starając się nie widzieć zaśnilionego pyska Sary i błagania w jej oczach.  Sos grecki. Marchewka - wiadomo. Sałatka wg przepisu babci. Kiszona kapusta na szczęście nie wzbudza niczyjego entuzjazmu. Czerwona fasola już tak. Kilka ziaren do miseczki Nusi, kilka do miski Sary. Czerwone buraki lubi Wojtuś i -oczywiście - Sara. Ciasto drożdżowe - upieczone, rz

Agot Gjems-Selmer. Nad dalekim cichym fiordem.

Wydane przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia Pewnie nie trafiłabym na tę książkę, gdyby nie wyzwanie " Znalezione pod choinką ". Co roku staram się czytać coś nowego, co roku znajdować inne niż dotychczas lektury, więc oprócz nowości szukam też tematyki bożonarodzeniowej w książkach wydanych kilka lub kilkanaście lat temu. Autorka, której książka miała premierę w 1900 roku, opisuje rodzinę lekarza mieszkającą w okręgu Balsfjord w Norwegii. Bohaterowie książki, ale i ich rodzina mieszkająca w innych regionach kraju, określa okolice Tromso, jako Daleką Północ. Cóż, jest Daleka, skoro zima trwa tam dziewięć miesięcy. Opowieść o tym, jak wygląda codzienne życie w krainie śniegu i wiatru jest uroczo staroświecka. Rodzina spędza czas głównie w swoim towarzystwie i choć w pracy w domu zawsze jest dużo (szczególnie przy czwórce dzieci) to rodzice znajdują bez kłopotu czas, by towarzyszyć dzieciom, by z nimi czytać lub by, po prostu, obserwować ich zabawy. Jeden z roz

Kochanie zwierząt

Na blogu jakimś dziewczyna opisała, jak to walczy o swojego kota, który jest bardzo chory, no to dziewczyna kota do weta prowadza, kotu leki podaje, a wszystko to dużo kosztuje. Pod tekstem komentarz napisał profesor fizyki i w komentarzu stwierdził, że to durne jest, żeby w leczenie kota tyle forsy wkładać, kiedy naokoło pełno biednych ludzi. Ja też komentarz powiesiłem i w tym komentarzu zapytałem profesora o to, czy jeśli ten kot, w leczenie którego dziewczyna mnóstwo forsy inwestuje, jest takim kotem, który w ramach felinoterapii pomaga dzieciom, a te, jak powszechnie wiadomo, są ludźmi, tyle, że małymi, to co – warto, zdaniem profesora, leczyć tego kota i za leczenie płacić, czy też nie warto? Profesor nie odpowiedział na moje pytanie. To moje pytanie było dobre, ale nie było najlepsze, bo wystarczyło zapytać tak: - A co cię obchodzi, chłopie, na co kto swoje pieniądze wydaje? Mniejsza o profesora fizyki i jego tezy, bo mamy tu ciekawszą kwestię, która sprowadza się do odpowiedzi

O tymczasowaniu

Przeczytałam wczoraj książkę o domu tymczasowym i współpracy z fundacją prozwierzęcą. To nie była dobra książka (napiszę o niej kiedy indziej), a jej jedyną zaletą było to, że po jej lekturze zaczęłam się zastanawiać nad tymczasowaniem. Co daje Dom Tymczasowy? Zwierzęciu - opiekę, rozumianą najszerzej jak się da, socjalizację, obecność człowieka, innych zwierząt, ciepły kąt do spania i regularne jedzenie. Człowiekowi - obecność zwierzęcia, satysfakcję z obserwowanych zmian (bo zmiany zawsze następują), smutek, gdy pora się rozstać i radość, gdy po roku, dwóch w okolicy świąt dostaje się zdjęcie pupila, który wyrósł i rządzi niepodzielnie nowym, swoim domem. Niby proste, ale często, dla wielu, zbyt trudne. Czytający stale naszego bloga wiedzą, że nie zawsze umieliśmy się rozstać kotem, który był u nas na tzw. tymczasie. Nusia, Duszka i Wojtek z tymczasów stały się rezydentami i nie wyobrażamy sobie naszej rodziny bez ich obecności. Były jednak i takie koty, które mieszkały u nas zaledwi

Jak to jest?

John Stuart Mill w tekście „Utylitaryzm” napisał był tak: „Lepiej być niezadowolonym człowiekiem niż zadowoloną świnią”. Nie mam pojęcia, czy Mill rzeczywiście uważał, że jest tak, jak napisał, czy jedynie napisał co napisał po to, żeby ulepszyć system Jeremy’ego Benthama – to akurat nie ma teraz znaczenia. Istotne jest, czy to może być tak, że lepiej być niezadowolonym człowiekiem niż zadowoloną świnią. Albo zadowolonym kotem. Albo zadowolonym psem. Wydaje się, że świnie mogą mieć – i nieraz mają – szczęśliwe życie, z którego są zadowolone. Pisze o tym chociażby Temple Grandin, która co prawda najbardziej kocha krowy, ale chyba kocha też świnie i mnóstwo o nich wie. Podobnie ze swojego życia mogą być zadowolone koty, psy i inne zwierzęta – tak myślę. Świnie, koty, psy i inne zwierzęta mogą być zadowolone ze swojego życia pomimo tego, że nie czytają książek, nie oglądają telewizji, nie prowadzą długo w noc ważnych rozmów przy szklaneczce Burbona, nie cieszą się z tego, że ich dzieci sk

W zwierzyńcu

Poprzedni weekend miałam przyjemność spędzić poza domem. Przyjemność polegała na tym, że odwiedziłam Lulu i Saszkę oraz ich ludzi, a potem powędrowałam w towarzystwie Siostry, Siostrzenicy i Saszki do domu rodzinnego, gdzie oprócz Rodziców czekała na nas Kavka.  Moja pierwsza myśl po ujrzeniu Saszki to "Jaka ona jest mała!". Psica powitała mnie radośnie, Lulu też nie stroniła od głasków i poczułam się niemalże jak w domu:-) Gdy wyruszyłyśmy późnym wieczorem na północ Polski Saszka grzecznie zajęła miejsce w wyznaczonej części samochodu i ciesząc się podróżą przespała większość drogi. Kavka nie pałała entuzjazmem z powodu odwiedzin psa. Nas powitała radośniej. Rodzice przenienieśli się z mieszkania do domu, więc kotka ma mnóstwo nowych miejsc do obwąchiwania, sprawdzania, itp. Zaakceptowała nawet drapak, któremu wcześniej okazywała idealną obojętność i potraktowawszy go jak trampolinę postanowiła wskoczyć na piec. Niestety - waga jakby nie sprzyja skokom. Ale zwiedzanie piwnic

Nasza kochana Sarenka

Sara jest z nami od 11 października. Nic a nic nie znaliśmy się na mamutkach, ale jak rozważaliśmy zabranie Sary ze schronu, tośmy się wzięli za studiowanie malamutów; czytaliśmy, pytaliśmy, zapraszaliśmy do siebie mamutki z ich człowiekami. Dzisiaj ciągle nie jesteśmy ekspertami od malamutów, ale już trochę o nich wiemy no i trochę wiemy o naszej Sarence. Obie te kwestie są istotne – poznawać rasę i poznawać konkretnego psa. Midas Dekkers w książce „ Poczwarka. Od dziecka do człowieka ” pisze: Dzięki przewodnikowi po gatunkach ptaków wiesz, że ta kropka na niebie składa trzy do pięciu jajek, a jego młode już po siedmiu tygodniach umieją latać, i że zimę spędza w Afryce. Biedne zwierzę nie ma nic do gadania. Nie może nagle postanowić, że złoży siedem do dziewięciu jajek, że wywali młode po pięciu tygodniach z gniazda albo dla odmiany poleci na Boże Narodzenie do Danii. Jest więźniem swojego gatunku. Sara, rzecz jasna, jest więźniem swojego gatunku oraz swojej rasy i dlatego dobrze, żeb