Agnieszka Dąbrowska. Za duży na bajki.
Ależ to jest mądra książka. I to taka, którą poza dziećmi powinni przeczytać także rodzice. Może da im do myślenia?
Waldek mieszka z mamą. Życiowo zajmuje się chodzeniem do szkoły i marzeniami o zwycięstwie w mistrzostwach e-sportu. Trenuje, a jakże, ale też uczestniczy w lekcjach. Szczególnie niechętnie w lekcjach wychowania fizycznego, bo osiadły tryb uprawiany codziennie przydał mu zbędnych kilogramów, a rozkochana w nim mama nie dostrzegła, że syn je za dużo, niezdrowo i wcale się nie rusza.
Mama... a to już zupełnie ciekawa sprawa. Przygotowuje synowi ubrania do szkoły, podaje posiłki, zmywa po tychże, sprząta i wozi syneczka w foteliku dla dziecka, choć dziecko już dawno się w nim nie mieści. A, no i nie zgadza się na to, by syn samodzielnie docierał na lekcje. Zataja też przed nim ważne informacje na temat swojego zdrowia wmawiając mu, że jej nieobecność to jedynie rutynowe badania.
No i ciotka. Osoba nietuzinkowa, zdecydowanie stanowiąca ilustrację powiedzenia, że wiek to tylko liczba. Entuzjastka sportowego podejścia do życia, zdrowego jedzenia, kobieta pełna energii i o stalowym charakterze. Bo któż inny miałby cierpliwość do fochów nastolatka, który jest przekonany o własnej doskonałości, a przerasta go przygotowanie herbaty.
Dni, które Waldek spędza z ciotką są dniami odmiany w codzienności chłopaka. I choć z początku wydaje się to mało prawdopodobne, także i ciocia dostaje impuls do zmian. Jakich? Doczytajcie :-)
Gorąco polecam. I pamiętajcie: najpierw książka, potem film :-)
Yvette Żółtowska-Darska. Oni są super. 40 historii o ludziach, którzy znaleźli pomysł na siebie.
Jeśli uważacie, że biografie to zło, sięgnijcie po tę książkę. Któż wie, może postacie w niej wymienione zainspirują was do tego, by szukać w literaturze życiorysów kolejnych motywujących osób.
Yvette Zółkiewska-Darska we wstępie pisze o tym, że ta książka to swoisty podręcznik doradztwa zawodowego. Spośród różnych znakomitych postaci - znanych i nieco mniej, pokoleniowo popularnych teraz i lata wcześniej, wybrała czterdzieści osób, by pokazać, że droga do satysfakcjonującego życia zawodowego nie jest jedna, czasami bywa bardzo kręta i niewątpliwie wymaga bycia aktywnym.
Czytałam "Oni są super" i zachwycałam się różnorodnością. Każdy z bohaterów książki startował z innego pułapu. jedni mieli znanych rodziców i mieszkali w stolicy, inni pochodzili z niewielkich, prowincjonalnych miejscowości i już od dziecka wiedzieli czym chcą się w życiu zajmować. Piosenkarze, aktorzy, producenci, sportowcy, graficy, pisarze - lista jest długa.
Książka pokazuje młodym czytelnikom, że ich marzenia mogą się spełnić. Że to oni mogą je sobie spełnić - z determinacją, nieustępliwością, zapałem podążając ku celowi jaki sobie wyznaczą.
Mam nadzieję, że "Oni są super" doda wielu nastolatkom wiary w siebie. Bo tego im trzeba, prawda?
Marie Donzelli, Marie Gastaut. Zwierzoskop.
Cudny pomysł na książkę o zwierzętach!
Gdy ją otworzycie - po lewej stronie ujrzycie wizytówkę. Tam przedstawia się zwierzę mówiąc o swoim wyglądzie, upodobaniach, cechach charakterystycznych. Czasami zdradza również ciekawostki o sobie. Po prawej - dojrzycie okrąg, wypełniony barwami tożsamymi z barwą zwierzęcia, które zaprasza do odgadnięcia tego, kim jest.
Niczym w kalejdoskopowym oku łuski, sierść, pióra układają się we wzór, który nie tylko stanowi podpowiedź. Ów wzór jest też przepiękną ilustracją bogactwa kolorów prezentowanych przez opisywane zwierzę.
"Zwierzoskop" to uczta graficzna i doskonała, edukacyjna zabawa. Jest również publikacją, która może być początkiem fascynującej podróży przez naukę o zwierzętach. Czego z całego serca życzę Waszym dzieciom!
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
P.S. Na stronie Wydawnictwa Polarny Lis obejrzycie ilustracje - KLIK
Ewa Zgrabczyńska, Nieumarłe
Każdy kto zajmuje się niesieniem pomocy zwierzętom, opieką nad nimi i troszczeniem się o ich dobrostan - bez względu na to czy robi to zawodowo, czy woluntarystycznie - wie, że kontakt z podopiecznymi to zarówno radość, jak i rozpacz, łzy szczęścia, ale też łzy związane z utratą, zawiedzionymi nadziejami (nie, nie naszymi), przegraną z ludzką nieczułością i głupotą oraz ich konsekwencjami.
Piszę o tym, bo całe wyżej opisane bogactwo emocji znajdziecie w książce Ewy Zgrabczyńskiej, która do powszechnej świadomości ludzi trafiła jako ta, która ratowała umierające w transporcie tygrysy. Okazuje się jednak, że nie tylko tygrysy i nie tylko zwierzęta z cyrków mają w niej swoją obrończynię i opiekunkę.
Ponad trzydzieści historii, które bardzo wyraźnie pokazują jak bardzo upośledzone jest nasze, człowiecze, postrzeganie świata i jedności z tymi, z którymi tworzymy rodzinę zwierząt. Pokazują też bogactwo emocjonalne i osobowościowe lisów, niedźwiedzi, lwów, psów, kóz i wielu innych stworzeń, które mimo okrucieństwa ze strony człowieka wciąż znajdują w sobie chęć, by człowiekowi zaufać.
Te historie maja też drugie dno, to o których autorka pisze w części zatytułowanej "Koszty osobiste". Jeśli choć trochę śledzicie doniesienia z działań najróżniejszych fundacji walczących o likwidacje ferm futrzarskich, czy biorących udział w akcji zamykania tzw. schroniska w Wojtyszkach, wiecie, że zaangażowanie w ratowanie zwierząt często przyjmuje formę, w której zdrowie, dobre imię, a i życie osoby stającej po stronie tych, którzy bronić się sami nie potrafią, jest zagrożone.
W jednym z tekstów Zgrabczyńska porusza zagadnienie, nad którym i ja zastanawiałam się podczas przyjmowania kotów do domu tymczasowego. Dobro którego zwierzęcia jest dla mnie istotniejsze - tego żyjącego ze mną, reagującego pogorszeniem zdrowia na pojawienie się nowego domownika, czy tego jeszcze mi nieznanego - zarówno pod kątem charakteru, jak i stanu zdrowia. Czy mam prawo i dlaczego wprowadzać do domu zwierzę, które może zagrozić moim domownikom?
Nie ma łatwych odpowiedzi. I w tej książce nie ma łatwych historii. Ale są takie, które łapią za serce.
Wiem jedno - Pani Ewo byłoby dla mnie zaszczytem móc Panią poznać.