Przejdź do głównej zawartości

Gavin Extence. Lustrzany świat Melody Black.


Jeśli ktoś, tak jak ja, sięgnie po książkę Gavina Extence'a zafascynowany sposobem w jaki Autor wykreował historię i jaką tematykę poruszył w powieści "Wszechświat kontra Alex Woods", to po lekturze "Lustrzanego świata Melody Black" może poczuć się zdumiony. Choć nie powinien. Wszak w obydwu powieściach Extence porusza tematy poważne, w pewnym stopniu ostateczne, objęte społecznym tabu, często kontrowersyjne. O ile jednak w "Wszechświecie..." stykamy się z problemem wyboru czasu śmierci, tak w Lustrzanym..." jest z pozoru banalniej, bardziej codziennie. Chodzi bowiem o nasze (nie)zdrowie psychiczne.

Powieść przeczytałam ponad dwa tygodnie temu i od tamtej pory noszę ją w sobie obmyślając to, jak ją Wam przedstawić. Mijające dni sprawiają, że zadanie wydaje się coraz trudniejsze. Czemu? Bo temat depresji, manii, czy hipomanii, jest społecznie tematem niewygodnym. Nie uczy się nas jak mówić o swoich emocjach, o samopoczuciu psychicznym. Kozetka psychologa wciąż obrośnięta jest mitami, a ktoś, kto nie jest albo lekarzem/terapeutą albo osobą zaburzoną/pacjentem, ma niewielką wiedzę i jeszcze uboższe słownictwo.

Abigail znajduje martwego sąsiada. To niewątpliwie sprzyjające szokowi wydarzenie staje się powoli jej obsesją; dziewczyna przekuwa ją na poczytne artykuły, zaczyna domyślać się, że czytelnicy pisma, w którym ukazują się jej teksty, spragnieni są owych podbudowanych delikatnie nauką, tematów. Zaangażowana w nową jakość swojego życia odrzuca dawną siebie, a co za tym idzie - także tę, która ma kochającego chłopaka, rozsądną terapeutkę i względnie uporządkowane życia. W pewnym jednak momencie jej świat przyspiesza tak bardzo, że Abby nie wytrzymuje pędu, w który wprowadziła się sama. 

To nie jest łatwa książka i piszę to z całą świadomością tego, że czyta się ją szybko. Autor doskonale odwzorował zachowania osoby niestabilnej psychicznie, przedstawił nam Abigail taką jaką ona jest i kazał nam towarzyszyć jej w lepszych i gorszych dniach. Po co? 

Każdy z nas nosi w sobie zalążek geniusza i zalążek wariata - usłyszałam gdzieś, kiedyś i przemówiło to do mnie. Jeśli pozwolimy sobie, tak jak Abby, pójść za owym geniuszem i wariatem, możemy trafić na społecznie nieakceptowalne manowce. Jeśli będziemy "w normie" może nigdy nie doświadczymy bycia geniuszem?

Polecam. Warto.

Komentarze

Magdallena pisze…
Zaintrygowała mnie Twoja recenzja. Masz mieszane uczucia, piętrzą się pytania - może to jest siłą tej opowieści. Postaram się przeczytać i podobnie jak Ty, poszukać odpowiedzi.
Monika Badowska pisze…
Magdalleno,
będę wypatrywała Twojej recenzji:-)
annadutka pisze…
U mnie "Wszechświat..." wciąż na półeczce do przeczytania, właściwie stosiku jednym z wielu, które i na stole a ostatnio i na podłodze. Skoro piszesz, że warto, to się biorę do czytania.
natanna pisze…
Ostatnio spotykam tę książkę w sieci, ale opinię czytam pierwszą i zostałam zaintrygowana.
Obawiam się jednak, że biblioteka jej nie zakupi, chyba że się mylę....ale chciałabym ją przeczytać.
Monika Badowska pisze…
Zamów u bibliotekarki - u nas jest tak, że czytelnicy mogą zgłaszać swoje zapotrzebowanie:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj