Kiedy ostatnio spełniliście swoje marzenie? Małe lub duże - po prostu coś, co bardzo chcieliście zrobić, a co wydawało się Wam nierzeczywiste i zbyt trudne do zrealizowania? Trudne?
Pięcioro bohaterów powieści Bonnie Leon wyrusza kamperem w podróż przez Stany Zjednoczone, by móc spełnić swoje marzenia. Chcą popływać z dzikimi delfinami, nauczyć się prowadzić auto sportowe, zadebiutować śpiewając na scenie, a przy okazji spotkać się z członkami rodziny, którzy już od zbyt długiego czasu stali się dla nich nieobecni. Brzmi nieco szalenie, prawda? Jeśli jednak dodamy, że każda z pięciu osób zmaga się z nieuleczalną chorobą - odbierającą sprawność fizyczną lub psychiczną - sytuacja zaczyna się wydawać nie tylko szalona, ale może i nieco groźna.
Nie sposób oderwać tej powieści od życiorysu Autorki, która sama zmaga się z chorobą i doświadcza jej również jako osoba bliska osobom chorym. Stąd też zapewne doskonały sposób w jaki Bonnie Leon przedstawia myśli osoby zdanej na swoje - coraz mocniej zawodzące - i pomoc innych.
Podoba mi się w tej książce wiele rzeczy, ale chyba najbardziej to, że jej bohaterowie postawieni są w sytuacji drogi - czyli w moim pojmowaniu tym, co najpełniej pozwala odkryć prawdę o sobie i osobach towarzyszących. Nigdzie indziej tak bardzo jak w podróży, musimy sprawdzać się w nowych warunkach, reagować sprawnie, nie przywiązywać się do wymyślonych wcześniej scenariuszy. Nigdzie indziej tak bardzo jak w podróży, musimy uczyć się kompromisów, by każdy towarzysz wędrowania czuł się we wspólnej drodze dobrze.
Tańcząc z delfinami to powieść, w której każdy z czytelników znajdzie coś dla siebie, która w każdym z nas pobudzi co innego. Przyjemnych odkryć Wam życzę:)
Komentarze