Przejdź do głównej zawartości

Niedzielnik nr 55


Robicie sobie czasami wolny dzień? Kilka godzin, podczas których spychacie w głąb myśli krzyczące nachalnie "muszę" i oddajecie się czystemu relaksowi? Zrobiłam sobie dziś taki dzień. Każdą z podejmowanych czynności postrzegałam jako dającą mi przyjemność i wyznam Wam, że taki sposób myślenia, sprawił mi nie tylko dużą radość, ale i pozwolił odpocząć.

Uczestniczyłam wczoraj w czymś, co wydawało mi się pierwotnie mało zajmujące, a okazało się być ciekawym doświadczeniem. Mieszkańcy Osiedla Kukuczki zorganizowali dzień poświęcony Jerzemu Kukuczce, zaprosili jego żonę, himalaistów, którzy opowiadali o życiu górami, wyświetlili film poświęcony bohaterowi spotkania. Nie sądziłam, że udzieli mi się atmosfera spotkania i choć nadal nie wyobrażam sobie siebie w roli górołaza, to doceniam ową fiksację jaką zaprezentowali prelegenci i uczestnicy spotkania. Kolejne za rok, więc jeśli interesuje Was tematyka - szukajcie w zapowiedziach.

Podjęłam decyzję o scaleniu obydwu blogów, które prowadzę. Drugi, czyli Kociokwik, piszę od 2006 roku. Zacznę wkrótce przenosić archiwalne wpisy (chyba, że ktoś mi podpowie, jak to zrobić kilkoma kliknięciami), co - jak się domyślacie - zajmie sporo czasu. Mam nadzieję, że ów dodatek do dotychczasowej treści, sprawi Wam przyjemność.

Jak się zapewne domyślacie czytam więcej niż daję radę opisywać na blogu. Tych, których ciekawi, co wpadło mi w ręce/uszy lub oczy zapraszam na prowincjonalną stronę facebookową, gdzie znajdziecie miesięczne albumy.

Zaczęłam kilka dni temu słuchać "Lalki". I uderzyło mnie coś, na co nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi. Stary subiekt, Ignacy Rzecki, ma 40 lat. Zawsze wyobrażałam sobie, że on już grubo po siedemdziesiątce, ledwie nogami powłóczy, a on ma czterdziestkę. Ech ;-)))

Dobrego tygodnia!

Komentarze

natanna pisze…
Mnie się też wydawało, że on no może nie staruszek, ale co najmniej w okolicach sześćdziesiątki.
A nie da się przy pomocy bloggera połączyć....w ustawieniach są narzędzia bloga i tam jest coś takiego, jak "Importuj bloga".
Tak a propo bloga Kociokwiki - malamuty kojarzą mi się (bardzo pozytywnie dodam) z książką "Przygody grzecznego psa". Polecam do poczytania i tym małym i tym dużym czytelnikom:)
Monika Badowska pisze…
Moje zaczytanie,
poszperam:-)

Małgrzata,
znam, znam:-) Pisałam nawet o tych książkach, bo jest ich kilka:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k