Przejdź do głównej zawartości

Gilles Paris. Nazywam się Cukinia.


Nie jest łatwo pisać o książce Nazywam się Cukinia. Trudność polega na znalezieniu odpowiednich słów do tego, by przedstawić, jednocześnie nie spłaszczając historii, którą stworzył Gilles Paris, głównego bohatera książki i jego losy.

Rodzice Ikara nie są wzorcowymi rodzicami. Tata odszedł, a mama głównie popija piwo i ogląda telewizję. Chłopiec tłumaczy sobie na swój sposób to, co się dzieje w jego życiu - a my, czytelnicy powieści - podglądamy jego codzienność i próbujemy zrozumieć czemu tyle złych rzeczy dotyka Ikara (i mnóstwo innych dzieci).

Przypadkowy strzał, dom dziecka, dzieci, które przepełnione są strachem, lękami, które w nowym miejscu i nowej dla siebie rzeczywistości uczą się najprostszych rzeczy, relacji z dorosłymi i rówieśnikami.

Fascynujące i wzruszające zarazem jest obserwowanie jak dzieci niekochane i niczyje tworzą sojusze, jak zaprzyjaźniają się i zaczynają się czuć odpowiedzialne za siebie wzajemnie.

Główny bohater, Cukinia, jest dzieckiem, który spogląda na świat tak, jakby zawsze świeciło słońce. W każdej z sytuacji stara się dostrzec dobre jej strony i choć nas, dorosłych, może to początkowo dystansować, to myślę, że w tym właśnie tkwi bogactwo zarówno Ikara, jak i tych z nas, którym udało się zachować takie właśnie, zwane dziecięcym, podejście do życia.

Jeśli podsuniecie tę książkę do czytania dzieciom, to niech to będzie czytanie wspólne; tak chyba będzie łatwiej opanować emocje, które z pewnością pojawią się podczas lektury.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k