Przejdź do głównej zawartości

Jane Harper. Susza.


Dawno nie czytałam tak wciągającego kryminału. Co prawda, dawno w ogóle nie czytałam kryminałów, bo nastał takie czas, że stało mi się ich za dużo, ale debiutancką powieść Jane Harper przeczytałam z zaciekawieniem.

Południowo-wschodnia Australia. Społeczność rolników podlicza gorączkowo straty - susza dziesiątkuje ich stada, wypala ziemię i ma wpływ na psychiczną kondycję mieszkańców Kiewarry. Gdy młody farmer zabija swoją żonę i kilkuletniego syna, a na końcu siebie, większość myśli, że kolejnej osoba nie wytrzymała presji i zamiast ogłosić bankructwo rozstała się z życiem.

Jednak rodzice Luke'a i szalenie dociekliwy młody policjant nie wierzą w tę wersję. Aaron Falk, przyjaciel zmarłego z lat młodzieńczych, przyjeżdża na pogrzeb - i na prośbę Gerry'ego Hadlera zostaje by wyjaśnić śmierć jego syna i jego najbliższych.

Mamy w tej powieści współczesne zdarzenia, mamy także przeszłość, która wciąż o sobie przypomina rzucając cień na obecność Falka w miasteczku. Jest też bardzo wyraźnie podkreślona Natura - groźna, władcza, o której ludzie zdają się zapominać, a której lekceważenie prowadzić może do śmierci. I to nie tylko tej z wycelowanej strzelby.

Susza pokazuje nam ludzkie słabości, brak zaufania i jego wpływ na wybory człowieka. Pokazuje jak wielka jest potrzeba akceptacji społecznej i jak niszczące może okazać się oskarżenie, które wyklucza.

Przede mną Siła natury, druga część serii o Aaronie Falku. Już nie mogę się doczekać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...