Przejdź do głównej zawartości

Graeme Simsion, Anne Buist. Na szlaku szczęścia.



Szlak do Santiago de Compostela pobudza wyobraźnię wielu twórców i pielgrzymów. Graeme Simsion znany Wam z Projektu Rosie (KLIK) i Efektu Rosie (KLIK)  napisał wraz z towarzyszącą mu Anne Biust powieść o pielgrzymowaniu po tym, jak dane im było doświadczyć Camino w 2012 i 2016 roku. Czyli - wiedzą o czym piszą, prawda?

Bohaterami powieści Na szlaku szczęścia jest dwoje życiowych rozbitków. Ona, wdowa po czterdziestce, która pojawia się we Francji i wyrusza na szlak trzy tygodnie po śmierci męża, i on po pięćdziesiątce - rozwodnik, z nastoletnią cierpiącą z powodu rozstania rodziców córką, chcący przetestować prototyp wózka, który ma usprawnić długie wędrówki i zdeklasować plecak. Powody wyruszenia na drogę św. Jakuba mocno niereligijne, ale też to jedna z rzeczy podkreślanych bardzo wyraźnie w tej książce - Camino nie jest tylko dla wierzących. Znacznie częściej jest dla tych, którzy szukają. Uspokojenia, potwierdzenia własnej wartości, a czasami - jak pokazują historie opisywanych osób - przelotnych romansów. 

Ciekawym podczas lektury było nieodparte uczucie, że autorzy nie koloryzowali - unikali zarówno słodzenia i wygładzania postaci pielgrzymów, jak i nie wyposażali ich z początku w cechy odrażające, by potem, z każdym kilometrem drogi mogli się zmieniać na lepsze. Postacie w powieści są żywe, wieloznaczne, mają wady i zalety, jak każdy z nas.

Losy i droga Zoe i Martina to się splatają, to podążają niezależnie od siebie. Jak jednak wszyscy na szlaku spotykają się co jakiś czas w tych samych miasteczkach, miejscach noclegowych, czy po prostu na drodze. Idą, rozmawiają, dzielą się tym, z czym idą - choć nie wszyscy idą (wbrew zasadom podjeżdżają taksówkami) i nie zawsze planują aż do Santiago.

Na szlaku szczęścia nie jest książką hurraoptymistyczną, jest książką - drogą przez życie i konsekwencje swoich wyborów.  Zerknijcie.

Komentarze

Na pewno ta książka daje ciekawą perspektywę, ale choć lubię życiową literaturę, tej akurat nie mam w planach czytać. :)
Wydaje mi się, że jest to stricte letnia książka. Zapiszę sobie tytuł :)
Monika Badowska pisze…
Natalio,
🙂
Ola,
Zapisz, a jak po czytasz podziel się, proszę, opinią 🙂

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k