Przejdź do głównej zawartości

Jak to jest?

John Stuart Mill w tekście „Utylitaryzm” napisał był tak: „Lepiej być niezadowolonym człowiekiem niż zadowoloną świnią”. Nie mam pojęcia, czy Mill rzeczywiście uważał, że jest tak, jak napisał, czy jedynie napisał co napisał po to, żeby ulepszyć system Jeremy’ego Benthama – to akurat nie ma teraz znaczenia. Istotne jest, czy to może być tak, że lepiej być niezadowolonym człowiekiem niż zadowoloną świnią. Albo zadowolonym kotem. Albo zadowolonym psem.

Wydaje się, że świnie mogą mieć – i nieraz mają – szczęśliwe życie, z którego są zadowolone. Pisze o tym chociażby Temple Grandin, która co prawda najbardziej kocha krowy, ale chyba kocha też świnie i mnóstwo o nich wie. Podobnie ze swojego życia mogą być zadowolone koty, psy i inne zwierzęta – tak myślę.

Świnie, koty, psy i inne zwierzęta mogą być zadowolone ze swojego życia pomimo tego, że nie czytają książek, nie oglądają telewizji, nie prowadzą długo w noc ważnych rozmów przy szklaneczce Burbona, nie cieszą się z tego, że ich dzieci skończyły studia z wyróżnieniem i nie mają konta na fejsie.

Ludziom trudno uznać, a najpierw zrozumieć, że zwierzęta, pozbawione tych wszystkich ludzkich przyjemności, mogą być zadowolone ze swojego życia. A przecież są ludzie zadowoleni ze swojego życia, mimo tego, że nie mogą zaznać przyjemności dostępnych zwierzętom. Kiedy idę na spacer z Sarą, to widzę domy, drzewa, ludzi, psy, samochody, latarnie i jeszcze parę innych rzeczy. Słyszę szum ulicy i szum drzew poruszanych przez wiatr, słyszę szczekanie psów, przelatujący nisko samolot, czasami porozmawiam z jakimś człowiekiem. W kwestii zapachów jestem mocno upośledzony – kiedy mijam budkę z kebabami, to przynajmniej czuję zapach kebabów. A moja Sara w czasie spaceru prawie cały czas coś wącha – przebogaty świat zapachów, w którym żyje Sara, dla mnie jest prawie w całości niedostępny.

Albo weźmy to, co Jake Page nazywa zmysłem kinetycznym. Człowiek, podobnie jak zwierzęta, ma ten zmysł. Mowa tu o czuciu swojego ciała w ruchu, o przyjemność wynikającą z tego czucia; ludzie odczuwają przyjemność kiedy odbiorą trudny tenisowy serwis, gdy z wielką szybkością zjeżdżają na nartach, kiedy tańczą czy przekopują łopatą ziemie w ogrodzie. Zapewne wielką przyjemność ze swoich skoków odczuwają skoczkowie wzwyż, którzy pokonują poprzeczkę zawieszoną na wysokości dwóch metrów i kilkudziesięciu centymetrów, ale jaką przyjemność może odczuwać kot uzyskujący sześciokrotne przewyższenie?

Co bardziej przyczynia się do osiągania zadowolenia z życia – umiejętność czytania czy umiejętność latania na wysokości jedenastu kilometrów, na której to wysokości potrafią szybować sępy plamiste? Chyba łatwo odpowiedzieć na to pytanie, nieprawdaż? :-) Ale czy równie łatwo zająć stanowisko w kwestii tezy o tym, że lepiej być niezadowolonym człowiekiem niż zadowoloną świnią?

Komentarze

monikacookies85 pisze…
coz za filozoficzne pytanie, mysle ze lepiej jest byc zadowolona swinia, nie mylic z czlowiekiem-swinia i przez to ze jest swinia dla innych jest zadowolony :P
wilddzik pisze…
Ja jednak wolałabym być zadowolona - jakimkolwiek żyjątkiem bym nie była, nawet mogłabym być zadowolonym owsikiem ;-) - niż być nieszczęśliwym człowiekiem.
Katarzyna Król pisze…
Witam :) Zapraszam do udziału w konkursie kulinarnym z motywem zoologicznym , który promuje akcję "zwierzak to nie zabawka - nie kupuj go na prezent".
Nagrodami są akcesoria zoologiczne.

Prowadzę bloga kulinarnego więc jakoś musiałam połączyć w konkursie poruszany wątek zwierząt z wątkiem kulinarnym dlatego powstał konkurs kulinarno-zoologiczny :)

Więcej informacji tu: http://kasinkowe-gotowanie.blogspot.com/2013/12/zwierze-to-nie-zabawka-nie-kupuj-na.html

Zachęcam również do napisania na swoim blogu kilku słów w kwestii kupowania zwierząt pod choinkę.

Pozdrawiam gorąco
kociokwik pisze…
Moniko,
zgadzam się:-)

Wildzik,
cóż za obrazowe porównanie:-)

Katarzyno,
dziękuję za zaproszenie - postaram się:-)
L.B. Abigail pisze…
Piękny post :)...

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k