Przejdź do głównej zawartości

Nowinki

Nowy Rok przywitaliśmy na spokojnie. Tuż przed 22 ostatniego dnia minionego roku rozejrzałam się po sypialni i widząc zwierzyniec pogrążony w głębokim śnie, zgasiłam światło i zasnęłam. Ocknęłam się co prawda o północy, z powodu fajerwerków, ale natychmiast zasnęłam na nowo - nie wiem nawet, czy Gusia swoim zwyczajem zasiadła na parapecie, by oglądać widowisko.

Mnóstwo wolnych chwil spędziliśmy leniwie, w cieple i aktywnie podczas spacerów z Sarą. Tej ostatniej staram się zapewnić spotkania z innymi psami (mam wrażenie, że trochę jej brakuje towarzystwa), mimo tego, że gdy ostatnio udało się nam na wybiegu spotkać z miłą, młodą haszczanką, to obydwie panny pokłóciły się o wygrzebaną w śniegu piłeczkę. Trochę strasznie patrzeć na kłócące się psy...

Z Nowym Rokiem zachciało mi się zmian i postanowiłam, korzystając z dni wolnych, wyremontować sypialnię. Koty, a szczególnie Nusia i Wojtek, oszalały ze szczęścia uznając, że folia przykrywająca meble jest wyłożona specjalnie dla nich. Wieczorami, w wyciszonym z hałasu dziennego domu, słychać było szelest, tupot radośnie podskakujących kocich stóp, pokrzykiwania pełne zachwytu.

Nie obyło się bez niespodzianek. O ile Sara, mimo aktywnego towarzyszenia mi podczas machania pędzlem, nie zmieniła barw, tak Nusia - mimo mojej wielkiej ostrożności i nadaktywnego porządkowania po sobie miejsca pracy, nabrała delikatnej poświaty w kolorze ścian.

Zarówno mnie, jak i Sarę, uciszyło bardzo ochłodzenie. Śnieg i mróz to idealna pogoda dla pieski, więc korzystałyśmy ile się dało. Owszem, po zapatrzeniu się na uroki przyrody, zaspacerowaniu, które nagle z krótkiego przerodziło się w ponad dwugodzinne dreptanie, Sara padała na legowisko (a czasami próbowała na łóżko) i chrapała aż miło. 

A skoro już o łóżku. Kiedy Sara dołączyła do kociokwika marzyłam o dniu, w którym dane mi będzie zobaczyć jak śpi między kotami. A teraz, gdy już się tak zdarza, bezlitośnie zganiam ją z łóżka. Ech, dziwność;-)

Nie mam noworocznych postanowień związanych z kociokwikiem - dbałość o nie i ich dobro jest przecież oczywista, a co więcej - jest przywilejem:-)

Komentarze

efka i koty pisze…
Słodki widok - Sara z kotami :-) Ale rozumiem zganianie, jakoś nigdy nie miałam przekonania do tego aby pies spał na łóżku. Zresztą jakby taka duża Sara przyzwyczaiła się do tego to dla ludziów już by chyba wcale miejsca nie zostało :-)
Wszystkiego dobrego :-)
ofczasta pisze…
Ja też rozumiem sens zganiania, chociaż doskonale wiem, że sama bym nie potrafiła. ;) Pewnie dlatego mam obrzydliwie rozpieszczone koty, a piesa bym nie potrafiła wychować. :)
Czochranki dla Futer i bezustanny podziw dla Ciebie, Mo, że biegasz z Sarenką w taką (zimową) pogodę. :)
kociokwik pisze…
Efka,
oj, tak - Sara + koty w łóżku i musiałabym spać gdzie indziej;-)

Ofczasta,
powtarzam sobie, że mi to dobrze na figurę robi;-) I na odporność (bo na cerę, wobec wszechobecnego smogu jakby mniej) ;-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k