Patryk Świątek. Dotknij Boga. W poszukiwaniu ludzi, którym pozostało tylko szczęście.


Wychodzisz z domu. Masz plecak, śpiwór i kilka adresów. Nie masz pieniędzy, karty do bankomatu, opcji "w razie czego przenocuję u wujka". Masz wiarę w to, że ludzie, których szukasz, otworzą przed Tobą drzwi. I mimo, że czasami zastajesz, wbrew swoim oczekiwaniom, drzwi zamknięte, jedziesz dalej, do kolejnego domu, którego istnienie ufundowane zostało na Bogu.

Ubodzy, silni pracą własnych rąk, są z ubogimi. Są obok nich, z nimi, bo napisanie, że niosą im pomoc mogłoby zabrzmieć pejoratywnie. Są, gdy ktoś odczuwa głód, gdy zatęskni za używkami, gdy roznosi go złość i wtedy, gdy świat wokół niego wydaje się mu być dobry, miły i pełen życzliwych ludzi (a to nie zawsze jest tak).

Sporo jeździłam autostopem i wiem jak bardzo zmienia się perspektywa podróży, gdy zaczynamy traktować ten sposób podróżowania nie jako wakacyjną przygód, ale jako jedyny - oprócz własnych nóg - środek transportu. Nocowanie w lesie, czy w parku miejskim też może wydawać się miłą rozrywką, o ile doświadczymy tego raz, czy dwa podczas włóczęgi letniej.

Stanięcie przed czyimiś drzwiami i poproszenie o nocleg jest trudne. Trudne jest w ogóle proszenie o pomoc, zgodzicie się? O jedzenie, ciepły i suchy kąt, modlitwę... Patryk Świątek zaryzykował i wyruszył.

Z tej książki tchnie spokojem. Serdecznością, ciepłem i czymś, czego nie waham się nazwać dotykiem Absolutu. To, co stało się doświadczeniem Patryka, owo dzieło, którego był świadkiem, nie może być tylko dziełem ludzi.

Rozejrzyjcie się. Może koło Was jest wspólnota, która tak, jak te odwiedzone przez Partyka, składa się z ludzi, którym pozostało tylko szczęście?

Przeczytajcie "Dotknij Boga" i zacznijcie uważniej spoglądać.

6 komentarzy:

Małgrzata Królikowska pisze...

Nie wiem czemu, ale książka od razu nasuwa na myśl Indie, jogę, aśramy... i opowieści mojej babci z czasów jej dzieciństwa, gdy przed wojną, nikt nie zamykał drzwi do domów, gdy niczym niezwykłym byli ci którym "pozostało tylko szczęście". Dziś wydaje się to takie abstrakcyjne i odległe. Może więc warto przeczytać tę książkę i sprawdzić, czy aby na pewno odległe.

Monika Badowska pisze...

Książkę przeczytać warto - to jest bezdyskusyjne:-)

Scathach pisze...

Bardzo chcę przeczytać, od początku czułam, że jest wyjątkowa.
Dziękuję za recenzję, wypatrywałam jej:)

Scathach pisze...

Bardzo chcę przeczytać, od początku czułam, że jest wyjątkowa.
Dziękuję za recenzję, wypatrywałam jej:)

Monika Badowska pisze...

:-)

natanna pisze...

To prawda...trudno poprosić jest o pomoc, trudno się przełamać...coś na ten temat wiem....
Trudno zdać się na Boga, zaufać mu tak do końca, bo zawsze towarzyszy nam obawa więc warto poczytać o doświadczeniach w tej materii innych a może to coś we mnie zmieni...rozejrzę się za książką.....

Pozdrawiam serdecznie, ale lodowato dla złagodzenia upału za oknem....

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger