O kiełkujących zębach i głaskaniu między książkami

Sierpień w Kociokwiku upłynął pod znakiem Sawy. Zamieszkała z nami w pierwszym dniu miesiąca i mimo, że nie wzbudziła zainteresowania kotów, wpadła mocno w serce Sary i moje.


Karmiona butelką błyskawicznie nauczyła się, że dźwięk budzika oznacza jedzenie. Biegała pod moimi nogami głośno domagając się karmienia, a reszta stada - mniej lub bardziej cierpliwie - bezgłośnie, acz wyraziście poganiała mnie do działania. Jedzenie dla Sawy oznaczało także śniadanie dla nich.


Małe koty szybko się uczą, więc i Sawa sprawnie opanowała korzystanie z kuwety (mimo, że musiała się do niej wspinać), wchodzenie na łóżko, czy fotele. Świat, wciąż wielki, oswajała powoli, ale ostoją w przestrzeni byłą dla niej zawsze Sara. To do niej szła się przytulić, a podczas wieczornego czasu na chwilę przed zgaszeniem światła leniwie drapała ją po brodzie, podgryzała w ucho, czy lizała po nosie. Sawa siadywała przy leżącej Sarze, jakby chciała móc zobaczyć i poczuć to samo, co starsza, spokojna, psia ciotka.

Gdy Malutka przestała jeść i zaczęła mieć kłopoty żołądkowe powędrowała na jeden dzień ze mną do pracy. Głównie spędziła czas w transporterze, ale na czas karmienia, pojenia i sprzątania trzeba ją było wyciągać. Mimo osłabienia bawiła się świetnie.



Okazało się, że kłopoty żywieniowe związane były z wychodzeniem zębów. Z pomocą farmakologiczną opanowaliśmy bolesność i kociątko zaczęło nadrabiać stracony czas:-) Broniła miseczki z karmą całą sobą, warczała na inne, zbliżające się zbyt mocno, koty i posunęła się do zastosowania rękoczynów wobec Nusi, która skończywszy swoją kolację uznała, że pożywi się u najmłodszej. Nie udało się.

Jakąś godzinę po zamieszczeniu w Internecie ogłoszenia o tym, że Sawa szuka domu zadzwonił telefon. Dwa dni później odwiedzili nas ludzie, którzy szukali towarzystwa dla swojego kocurka. A za kolejne kilka dni Sawa przeprowadziła się do swojego domu.

W Kociokwiku jest teraz 6 kotów (2 tymczasy) i pies. A gdy zabrakło tej najmniejszej i najmłodszej, czarnego Malutka, zrobiło się dziwnie pusto, cicho i spokojnie.

Skoro już o tymczasach... Nadal domu szukają Tygrys i Szczotek. Urodzeni w maju są teraz w takim wieku, że wciąż chcą i lubią się przytulać, wciąż mruczą i szukają głaszczącej ludzkiej dłoni, ale jednocześnie okazują daleko posuniętą żywiołowość. Nauczyły się błyskawicznie kociokwikowych zasad żywienia i spania i z dużą przyjemnością korzystają z możliwości spacerowania po osiatkowanym balkonie. Szukając domu wspólnego lub domu gdzie będą kolejnym kotem.


Sara zadebiutowała w roli pomocnika bibliotekarza. W ramach wakacyjnej akcji dla dzieci w jednej z bibliotecznych filii odbyło się spotkanie związane tematycznie z opieką nad zwierzętami. Koleżanka opowiadała o kotach, ja o psach, ale i tak najważniejsze było to, że na spotkaniu był pies i psa można było głaskać.





Za niedługo do kociastych przyjedzie ciocia J., a my z Mamutkiem wyruszymy na urlopowe ścieżki wędrowne. Trzeba nam już zmienić trasy spacerów :-)

5 komentarzy:

Magdallena pisze...

Kochane i milusińskie zwierzątka, o których piszesz. Trzymam kciuki za znalezienie nowych właścicieli dla kociaków.
Zdjęcia - urocze :)

Kocie Lektury pisze...

Niezwykłe :) mam nadzieję, że wszystkie tymczasy szybko znajdą odpowiedniego człowieka, o którego będą się mogły miziać bez końca.

Monika Badowska pisze...

Magdalleno, Kocie Lektury,
będę wdzięczna za udostępnianie ogłoszenia:-)
Pozdrawiam z burczącego Kociokwika.

Wyliczanka.eu pisze...

Przekochana jest Sara:)

Monika Badowska pisze...

:-)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger