Przejdź do głównej zawartości

Powieści świąteczne (2)

Katarzyna Kielecka, Pod tym samym niebem.


Akcja powieści zabiera nas do Suwałk, które bardzo lubię, mimo, że bywałam tam jedynie gościnnie i sporadycznie. Poznajemy Liliannę, która jest samodzielną matką, księgową i wciąż nie może pogodzić się z tym, że jej ukochana babcia umarła. Jej córka, Nela również tęskni za starszą panią, bo tak naprawdę poza mamą i jej przyjaciółką Kingą nie ma nikogo bliskiego. Uwikłana w kiepski romans Lilianna, poszarzała z nadmiaru obowiązków, tak zawodowych, jak i prywatnych rozkwita w obecności dziecka i staje do pionku przy Kindze, żywiołowej, niezależnej i wyposażonej w niewyparzony język.Gdy pewnego dnia Lilianna dostaje list od starszej pani, która przedstawia się jako siostra jej babci, nie dowierza, waha się, a potem postanawia sprawdzić ile jest prawdy w tym o czym pisze starsza kobieta.

Pod tym samym niebem to ładna opowieść. O prezencie od losu, który ulitował się nad nieco nieporadną osobą i dał jej - z dala od ograniczających ją relacji - siłę, by na nowo spojrzeć na swoje życie. Ładna, bo też i występujące w niej postaci są ciekawe, barwne, nietuzinkowe. I nie chodzi tu jedynie o dziecko, które autorka obdarzyła achondroplazją. Klimat świąteczny nadaje uroku, ale nie jest tu niezbędny; akcja powieści mogłaby toczyć się również w innej porze roku. Katarzyna Kielecka - po prostu - napisała ładną, ciepłą i bogatą w motywy książkę.

 Tomasz Betcher, Szczęście z piernika.


Czy powieść świąteczna może zaczynać się od planów na włamanie? Niby nie, ale gdy poznały bohaterkę, która takie plany snuje i jej sytuację życiową, to uświadomimy sobie, że jest to w pełni zrozumiałe. Bo też Oliwia, ojciec której odsiaduje wyrok w więzieniu, ma już dość pijącej babki i jej nieustających pretensji. Nastolatka postanawia wykraść swoje rzeczy z pokoju babki i uciec z domu, by odwiedzić rodziców mamy. Ona i Rafał, jej ojciec to jedna strona opowieści. Drugą stanowi Kalina, młoda kobieta, która postanowiła zawalczyć o realizację marzeń i na jednej z toruńskich uliczek chce otworzyć piernikarnię. Losy tych trzech postaci splatają się dość przypadkowo, by później już podążać razem. W oparze przypraw korzennych i przy wtórze dźwięków gitary.

I choć lubię przyprawy korzenne i gitarę, to powieść wydała mi się nazbyt schematyczna; mimo interesującego rozpoczęcia. 

Adela Jurowska, Zostaje w rodzinie.


Powieść Adeli Jurowskiej czyta się składnie, ale bez fascynacji. Można by się pokusić o stwierdzenie, że jej bohaterzy to typowa polska rodzina. On ma swoją firmę, którą często mentalnie porzuca na rzecz szachów, ona jest menadżerem w podupadającym klubie fitness. Ich dzieci wkraczają w dorosłość - piętnastolatek obraca się w towarzystwie nacjonalistów, a córka zakochuje się i obserwuje efekty zauroczenia przyjaciółki. Do tego wszystkiego jest jeszcze dziadek i jego niewielki rozmiarem, ale wielki charakterem pies.

I ów dziadek, wbrew wszystkiemu, odgrywa w powieści kluczową rolę. Spała całość, jest dobrym duchem zbliżających się Świąt. I dobrym duchem całej rodziny.

Powieść Zostaje w rodzinie jest lekturą przyjemną, ale nie zostającą w głowie. Trochę szkoda...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj