Przejdź do głównej zawartości

Przygody z nauką: jajko, cytryna, papier

 

Trzy świetne książki pokazujące dzieciom zagadkowy świat nauki i ów świat przybliżający. 

Pytania o skorupkę jajka i jej wytrzymałość, sposoby na gotowanie, sprawdzanie czy jajko jest świeże oraz propozycje eksperymentów z jajkiem w roli głównej. I choć jako zadeklarowana weganka i osoba, która nie pochwala zabaw jedzeniem nie powinnam polecać tej książki, to jednak dopuszczam myśl, że nie każdy podchodzi tak rygorystycznie do tego tematu, a chciałby wiedzieć jak opowiedzieć dzieciom o tym niezwykłym darze natury.

Nóż z papieru? Prędzej skojarzymy papierową czapeczkę, ale przecież niejednej osobie zdarzyło się skaleczyć podczas przewracania stron. Dzieci zostają niemalże wessane w rytm zabaw i eksperymentów - pisania tajnych wiadomości, sprawdzania z czego jest papier i jaką ma wytrzymałość, malowania na papierowych ręcznikach, łączenia książek bez kleju i innych. Wiedza i rozrywka w jednym!

Cytryna. Zrobiło się Wam kwaśno w ustach? Zaczynamy od poznania cytryny i jej roślinnych krewnych, sprawdzamy jak wycisnąć z niej sok i co tym sokiem można zrobić.  Pytanie Dlaczego cytryna pływa, a limonka tonie nieco przypomina doświadczenia jednej z bohaterek Jeżycjady, ale - przyznacie - budzi zaciekawienie.

Przygody z nauką (jest ich więcej, poszukajcie w księgarniach) zapewnią Waszym dzieciom (i Wam) wiele miłych chwil na poznawaniu świata nauki. Tej obecnej w kuchni i pozostałych pomieszczeniach domowych. Poeksperymentujcie, zapraszam!

Komentarze

Bardzo ciekawy wpis! Oby więcej tego typu artykułów bo ciekawie się to czyta.
Fajne te książeczki. W zabawny i taki dziecięcy sposób wprowadzają dzieci w świat nauki. Super sprawa

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...